Zdjęcie: Piotr Woroniec jr / Rzeszów News

Rzeszów zadłuży się na 350 mln zł w Europejskim Banku Inwestycyjnym. – Bez tych pieniędzy musielibyśmy wyhamować inwestycje – mówili proprezydenccy radni. – Jesteśmy jednym z najbardziej zadłużonych miast – zwraca uwagę PiS. 

– Chcemy kontynuować ten marsz i sprzyjać rozwojowi – tak Jacek Mróz, skarbnik Rzeszowa, uzasadniał projekt uchwały dotyczący kredytu w Europejskim Banku Inwestycyjnym.

Przypominał, że miasto od 11 lat pożycza pieniądze w EBI, w tym czasie na konto miasta wpłynęło 750 mln zł, za które sfinansowano ponad 230 inwestycji.  Tym razem EBI zaproponował miastu linię kredytową do 350 mln zł. Miasto miałoby dostęp do tych pieniędzy w ciągu pięciu kolejnych lat i musiałoby oddać pieniądze do końca 2052 roku. 

Zaciskanie pasa 

– Kiedy jest bieda w portfelu, to zasadą jest zaciskanie pasa – rozpoczął dyskusję Robert Kultys, radny PiS. – Proszę nas przekonać, że w sytuacji, gdy stopy procentowe raptownie poszły w górę, jest to bezpieczna droga dla miasta – apelował. 

Jacek Mróz udowadniał, że kredyt w EBI jest znacznie korzystniejszy niż oferowany przez banki komercyjne. Mówił o niższych marżach, że miasto przez pierwszych sześć lat będzie mogło spłacać tylko same odsetki, i że EBI daje prawie 30 lat na oddanie długu.

– Nie każdy bank chce tak długi okres spłaty kredytu. Nie wiadomo też, czy w ogóle dostalibyśmy kredyt w takiej wysokości – argumentował skarbnik.

Za pożyczone pieniądze miasto chce sfinansować m.in budowę kanalizacji deszczowej na osiedlu Słocina (koszt 200 mln zł, dofinansowanie 154 mln zł), kolektora deszczowego dla Zwięczycy i Staroniwy (wartość 100 mln zł, kredyt 63 mln zł), hali dla SP przy ul. Skrajnej (14 mln zł), czy budowę szkoły i przedszkola na Matysówce (15 mln zł).

Nie czas na pożyczanie

 – A może część pieniędzy należy przeznaczyć na inwestycje, które przyniosą zysk? – zastanawiał się Grzegorz Koryl, radny PiS. Zaproponował, by pieniądze z kredytu przeznaczyć na stworzenie strefy „Dworzysko bis”, gdzie będą inwestować firmy, które dadzą ludziom pracę i będą płacić miastu podatki.

– To nie jest dobry czas na zaciąganie kredytów – odradzał Koryl. – Zwłaszcza, że Rzeszów jest jednym z najbardziej zadłużonych miast w Polsce – dodał jego klubowy kolega, radny Jerzy Jęczmienionka, który chciał wiedzieć, na co konkretnie miasto wyda 350 mln zł.

Jęczmienionka pytał, dlaczego do uchwały nie dołączono listy najważniejszych inwestycji. – Mamy głosować w ciemno? – dziwił się. Tomasz Kamiński z Rozwoju Rzeszowa mówił, że miasto potrzebuje tych pieniędzy – Bez środków zewnętrznych, zwłaszcza tak dużych, musielibyśmy wyhamować inwestycje – przekonywał. 

Macie tu pieniążki? No nie

– Oferta EBI jest dla nas najkorzystniejsza. Pożyczamy pieniądze w najtańszy możliwy sposób na rynku – powiedział prezydent Konrad Fijołek, który zabrał głos na końcu dyskusji. Przypomniał, że ze względu na wysokie stopy procentowe i wyższą obsługą zadłużenia znajdujemy się w czasie zawirowania gospodarczego.

– Wszystkie samorządy w Polsce pilnie poszukują możliwości finansowania dalszych inwestycji – argumentował. Prezydent przedstawił możliwość zaciągnięcia kredytu w EBI jako sukces swojego gabinetu. – To nie jest tak, że EBI do nas przyszedł i powiedział: „Macie tu pieniążki”. To się wzięło ze świadomej polityki – mówił Fijołek. 

Podkreślał też, że Rzeszów należy do pierwszych miast w Polsce, które mają dostęp do linii kredytowej uruchomionej dla państw zaangażowanych w pomoc uchodźcom. – Z całej puli dla tej części Europy 10 proc. dostaje Rzeszów – zwracał uwagę prezydent.

We wtorek podczas sesji Rady Miasta, za 350 milionami kredytu z EBI dla Rzeszowa zagłosowało 23 radnych. Przeciw było tylko dwóch z PiS – wspomniany Jerzy Jęczmienionka i Mateusz Szpyrka. 

(la)

redakcja@rzeszow-news.pl 

Reklama