Zdjęcie: CBA

W rzeszowskiej prokuraturze zakończono przesłuchanie Zbigniewa M., byłego szefa polskiej policji. Dostał 10 zarzutów. Usłyszeli je także byli dyrektorzy delegatur CBA w Łodzi i Poznaniu – koledzy byłego komendanta. 

Przesłuchania całej trójki zakończyły w środę około godz. 22:00. – Wobec podejrzanych zastosowaliśmy środki zapobiegawcze w postaci poręczeń majątkowych. Każdy z nich ma wpłacić po 3 tys. zł, mają również zakazy opuszczania kraju. Po przesłuchaniu wszyscy zostali zwolnieni – poinformował Rzeszów News Rafał Teluk, szef podkarpackiego oddziału Prokuratury Krajowej. 

To na jej polecenie w środę rano zatrzymano Zbigniewa M., byłego komendanta głównego policji, oraz Jacka L., byłego szefa łódzkiego CBA, a także Krzysztofa A., który stał na czele poznańskich struktur CBA. 

„Działał na szkodę interesu publicznego”

Jak poinformowała Prokuratura Krajowa, Zbigniewowi M. postawiono dziesięć zarzutów dotyczących tzw. przestępstw urzędniczych. Dotyczą okresu od 1 stycznia do 10 lutego 2016 roku, czyli czasu, gdy M. był szefem polskiej policji. Na stanowisku długo nie wytrwał – był nim od grudnia 2015 roku do lutego 2016 r. 

Prokuratura twierdzi, że Zbigniew M. ujawnił trzem nieuprawnionym osobom informacje dotyczące zrealizowanych i planowanych do wykonania czynności. – Ujawniając te informacje Zbigniew M. działał na szkodę interesu publicznego i narażał na szkodę interes prowadzonych postępowań – twierdzi Prokuratura Krajowa. 

Informacje, które Zbigniew M. miał bezprawnie przekazać, dotyczyły dwóch śledztw. Jedno jest nadzorowane przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie i prowadzone przeciwko Kajetanowi P. Drugie – przeciwko Luizie K. – nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Garwolinie. Osoby te zostały oskarżone o zabójstwo.

W przypadku Kajetana P. chodzi o głośne w całej Polsce zabójstwo 30-letniej nauczycielki języka włoskiego, a w przypadku 20-letniej Luizy K. zabójstwo w 2016 roku w Podebłociu na Mazowszu 62-letniego mężczyzny. 

Nakłaniał do ujawnienia tajnych informacji?

Zbigniewowi M. prokuratura zarzuca również nakłanianie byłych dyrektorów delegatur CBA do przekroczenia uprawnień służbowych i ujawnienia informacji niejawnych związanych z prowadzonymi czynnościami operacyjnyno-rozpoznawczymi. Szczegóły nie są znane. 

Zarzuty ujawnienia b. komendantowi informacji niejawnych usłyszał Krzysztof A., który w tym czasie był dyrektorem delegatury CBA w Poznaniu, oraz Jacek L., który o przekazanych informacjach dowiedział się, gdy stał na czele łódzkiego CBA. Zarówno Zbigniew M., jak i b. dyrektorzy CBA nie przyznali się do winy. Tylko Zbigniew M. złożył wyjaśnienia. Prokuratura ich nie treści nie zdradza. 

Wiadomo, że cała trójka w przeszłości pracowała w Centralnym Biurze Śledczym. Zbigniew M. zresztą był współtwórcą tej elitarnej jednostki policji, przez pewien czas był wiceszefem CBŚ, odpowiadał za tropienie zorganizowanych grupy przestępczych wśród kiboli.  

Ze stanowiska komendanta głównego policji odchodził w atmosferze skandalu, gdy się okazało się, że jego nazwisko przewija się w śledztwie dotyczącym samorządowców z Kalisza, skąd M. pochodzi. Skonfliktowani z nim policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych (policja w policji) – na podstawie anonimu – donieśli do CBA, że M. przed laty pożyczył 10 tys. zł, których nie oddał i wziął pięć butelek wódki, co miało być formą łapówki. Zbigniew M. twierdził, że to prowokacja. 

W środę, po zatrzymaniu M., o prowokacji mówiła także jego żona Beata Maj. W rozmowie z RMF FM ujawniła, że jej mąż planował startować w tegorocznych wyborach na prezydenta Kalisza. „Mamy do czynienia z atakiem politycznym przy wykorzystaniu CBA” – mówiła Beata Maj.  

Zbigniewowi M. i Krzysztofowi A. grozi do trzech lat więzienia, natomiast Jackowi L. – kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

Wiceszef PO: Pełna odpowiedzialność PiS

Zarzuty dla byłego komendanta głównego policji na Twitterze skomentował Tomasz Siemoniak, poseł i wiceszef Platformy Obywatelskiej oraz były minister obrony narodowej. Siemoniak przypomniał, że Zbigniew M. na stanowisko został powołany przez ówczesną premier Beatę Szydło na wniosek ówczesnego szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka.

„Pełna odpowiedzialność PiS. Także za zwolnienie dziesiątków uczciwych i świetnych komendantów wojewódzkich i powiatowych. Naprawdę myślicie, że za to nie odpowiecie?” – napisał Tomasz Siemoniak. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama