Most Narutowicza w Rzeszowie nie wywoływałby pewnie kontrowersji gdyby nie to, w jaki sposób został pomalowany.
– Jakby był szary lub czarny, to pewnie w ogóle nie zostałby zauważony – uważa Aleksandra Wąsowicz-Duch, dyrektor Zarządu Zieleni w Rzeszowie.
[Not a valid template]
Nie chce komentować krytycznych opinii internautów, którym nie podoba się, jak pomalowano most.
– W zasadzie to dobrze, że nasze działania wywołują dyskusję. Mieszkańcy mają prawo wyrażać swoją opinię na temat naszych prac, a my słuchamy i analizujemy – mówi Wąsowicz-Duch. .
Projekt kolorystyczny mostu powstał w pracowni architektonicznej Zarządu Zieleni. – Chcieliśmy wprowadzić kolory, ożywić otoczenie Wisłoka i znajdujących się tam ścieżek rowerowych – tłumaczy Aleksandra Wąsowicz-Duch.
– Mnie osobiście most kojarzy się z tęczą, wiosną i takie było nasze założenie. Chcieliśmy, by ludzie spacerujący nad Wisłokiem patrząc na most mogli się uśmiechnąć, rozweselić i pomyśleć o czymś miłym – dodaje dyrektor Zarządu Zieleni.
Jej zdaniem pozytywnych opinii na temat mostu będzie wtedy, gdy obiekt będzie dodatkowo podświetlony, a stanie się to niedługo. Most Narutowicza, łączący ulicę Wierzbową z Naruszewicza, powstaje w miejscu starej i wąskiej kładki. Budowa kosztowała prawie 6,7 mln złotych. Z mostu będzie można korzystać w listopadzie.
redakcja@rzeszow-news.pl