Zdjęcie: W tragicznym wypadku zginęły trzy młode osoby (fot. Tarnobrzeg 112 - Ratownictwo Powiatu Tarnobrzeskiego)
Reklama

Ten drogowy dramat wzbudził wielkie oburzenie nie tylko mieszkańców naszego regionu. W poniedziałek (18 sierpnia) w zderzeniu lawety z samochodem osobowym, zginęło troje młodych ludzi w tym jedno dziecko. Jak się okazało, kierowca większego z pojazdów był pijany i uciekał przed policją.

Podejrzany w tej sprawie 43-letni Artur C. przyznał się do części zarzucanych mu czynów.

Pościg za pijanym kierowcą

Do tragedii doszło w poniedziałek w godzinach wieczornych na skrzyżowaniu miejscowości Trześń-Grochowe w powiecie mieleckim. Chwilę wcześniej, policjanci próbowali zatrzymać kierowcę ciężarowej lawety marki Mercedes Sprinter, którego styl i technika jazdy wskazywały, że może znajdować się pod wpływem alkoholu.

Kiedy pojazd nie zatrzymał się do kontroli, mundurowi ruszyli za nim w pościg. Kierowca nie reagował jednak na sygnały świetlne i dźwiękowe, które miały go skłonić do zatrzymania się. Zamiast tego gwałtownie przyspieszył i poruszał się ze znaczną prędkością.

Tragedia na skrzyżowaniu

Na skrzyżowaniu w okolicach miejscowości Trześń (gmina Mielec) i Grochowe (gmina Tuszów Narodowy), doszło do makabrycznego zdarzenia. Kierowca lawety uderzył w prawidłowo poruszający się samochód osobowy marki Seat Toledo. Podróżowały nim trzy osoby – 19-latka, jej 12-letni brat oraz 18-letni obywatel Niemiec. W wyniku zderzenia pojazdów, cała trójka poniosła śmierć na miejscu.

Na skutek siły zderzenia, osobówka wypadła z drogi i uderzyła w betonowy słup energetyczny, który złamał się i przewrócił na samochód. Po zderzeniu kierowca lawety opuścił pojazd i kontynuował ucieczkę pieszo. Po przebiegnięciu około 200 metrów został zatrzymany przez jednego z funkcjonariuszy policji.

Reklama

„Laweciarz” był pijany

Jak poinformowała prokuratura, sprawca wypadku został na miejscu przebadany na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Okazało się, że ma w organizmie 1,45 promila, a co więcej, nie był to jego pierwszy konflikt z prawem związany z jazdą „pod wpływem”. Ponadto pobrano od niego również krew pod kątem badań na zawartość środków odurzających i substancji psychotropowych. Alkomatem przebadani zostali również policjanci, którzy prowadzili pościg. Oni byli trzeźwi.

43-letni Artur C., który feralnego wieczora wsiadł za kółko pod wpływem alkoholu, usłyszał cztery zarzuty. Przyznał się do trzech z nich. Chodzi o spowodowanie w stanie nietrzeźwości wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości pomimo wcześniejszego prawomocnego skazania za podobny czyn, niezatrzymanie się do kontroli drogowej oraz kierowanie gróźb karalnych pozbawienia  życia i naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonego.

Przyznał się, ale nie do wszystkiego

Jaka była reakcja podejrzanego na takie zarzuty? – Przesłuchany w charakterze podejrzanego  przyznał się do kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym oraz niezatrzymania się do kontroli drogowej. Nie przyznał się  natomiast do kierowania gróźb karalnych i naruszenia nietykalności cielesnej. Jednocześnie skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień – informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, prok. Andrzej Dubiel.

Prokurator wystąpił już z wnioskiem do sądu o zastosowanie wobec podejrzanego izolacyjnego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Za zarzucane przestępstwa, sąd będzie mógł wymierzyć Arturowi C. łączną karę w wysokości 25 lat pozbawienia wolności.

Czytaj więcej:

Wyciek substancji ropopochodnej do Młynówki ze stacji paliw w Krasnem. Operator ma usunąć skażenia

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

 

Reklama