Fot. Bartosz Frydrych / Rzeszów News. Na zdjęciu Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa

Tu miała być obszerna relacja z rzeszowskiego Święta Wolności i Solidarności. Nie będzie ani słowa. Święto w Rzeszowie na całej linii spaprał sam prezydent Tadeusz Ferenc. 

– Żałosne, brak wyczucia, potwierdzenie gry tylko na siebie. Nikt mu nie jest potrzebny do współpracy – to tylko część komentarzy, jakie usłyszeliśmy z otoczenia ratusza po tym, jak we wtorek 4 czerwca w 30. rocznicę częściowo wolnych wyborów do polskiego parlamentu Tadeusz Ferenc (SLD) wywołał ogólnopolski skandal, ogłaszając zakaz dla II Marszu Równości w Rzeszowie. Marsz miał się odbyć 22 czerwca. 

Głosy oburzenia płyną z lewicowych środowisk, ale nie tylko. Tadeusz Ferenc w tak ważnym dniu, jakim dla Polaków jest 4 czerwca, wyszedł przed szereg. Przed szereg, którego powinien się wstydzić na całej linii. Wstyd nam też było, gdy w lutym br. prezydent Rzeszowa próbował ocenzurować spektakl „#chybanieja” w reżyserii Pawła Passiniego. Wstyd nam jest teraz, gdy w tak symbolicznym dniu wolności mamy jego karykaturę.

Rzeszów też świętował 30 lat nowego rozdziału w polskiej historii. Rozmawialiśmy na Rynku z ludźmi, którzy pamiętają początki nowej wolnej Polski po peerelowskiej szarzyźnie. Rozmawialiśmy z młodymi i pytaliśmy ich, czym dla nich dzisiaj jest wolność, w jakiej Polsce chcą żyć, o czym marzą, czego się boją… Chcieliśmy też pokazać, że wyszliśmy a przynajmniej próbujemy wyjść z mentalnego ciemnogrodu, zaścianka. 

Niestety, Rzeszów nie zasłużył na to święto, gdy dowiadujemy się, że jego gospodarz postanowił Święto Wolności i Solidarności zamienić w Święto Ograniczania Wolności i Obciachu. Panie prezydencie, znów nam wstyd! Za dużo tych wstydów! 

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama