Zdjęcie: Rzeszów News

Zagrożona jest licencja dla ekstraklasy żużla, budowa PCLA, remonty szkół, działalność schroniska Kundelek, stypendia dla sportowców, umowa na wystawianie kart zgonów, wyceny i scalanie działek, budowa oczyszczalni ścieków czy dotacje dla klubów sportowych i kulturalnych.

Telefony się urywają

Prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek zwołał dziś konferencję prasową, na której podsumował konsekwencje jakie grożą miastu, w zawiązku z nieprzyjęciem wczoraj uchwały budżetowej na rok 2025.

Jak mówił, wczorajsza sesja i brak uchwalenia Wieloletniej Prognozy Finansowej, a co za tym idzie i budżetu miasta na 2025 rok przez radnych klubu Prawa i Sprawiedliwości oraz radnych klubu Razem dla Rzeszowa, to sytuacja niezwykle poważna.

W urzędzie od rana urywają się telefony od różnych instytucji, stowarzyszeń, mieszkańców miasta czy przedsiębiorców, którzy są zaniepokojeni konsekwencjami jakie za sobą pociąga brak budżetu.

Sytuacja bezprecedensowa

– Sytuacja jest bezprecedensowa, bo wczorajsza, nieodpowiedzialna decyzja radnych PiS i Razem dla Rzeszowa, okazała się jeszcze bardziej brzemienna w skutki niż się nam to wczoraj wydawało – mówił Konrad Fijołek, którego wspierali wiceprezydenci oraz radni.

Miasto musi się liczyć teraz z wieloma konsekwencjami, a wiele z nich będzie miało skutki długofalowe.

– Które są dla Rzeszowa tragedią, armagedonem i wpadnięciem w totalny chaos, a skutkować mogą setkami milionów strat i brakiem możliwości działania przez miasto na kolejne kilka lat – alarmował prezydent.

Może przepaść miliard złotych

Jeśli do końca stycznia 2025 roku budżet nie zostanie zostanie uchwalony, to władzę nad miejskimi pieniędzmi przejmie Regionalna Izba Obrachunkowa. Trudno jest powiedzieć co się wtedy stanie z wieloma, już zakontraktowanymi przez Rzeszów inwestycjami, funduszami unijnymi i rządowymi.

Prezydent przypominał, że miasto jest w trakcie realizacji m.in. stadionu za 200 mln zł, Wisłokostrady za ok 200 mln zł, połączenia ul. Krakowskiej i Warszawskiej za min. 250 mln zł, a MPWiK ma realizować oczyszczalnię za 200 mln zł.

– Do tego Wyspiańskiego, kilka szkół i to już jest miliard złotych. Miliard, który może przepaść, a w ślad za tym będziemy płacić setki milionów odszkodowań. Inwestycje nie będą zrealizowane, a odszkodowania trzeba będzie wypłacić – wyliczał.

Niech przestaną bagatelizować

Władze Rzeszowa liczą jednak, że w Radzie Miasta Rzeszowa zwycięży w końcu zdrowy rozsądek, a radni przestaną bagatelizować skutki swojej decyzji.

– A są one dużo bardziej poważne niż się wczoraj nam i im wydawało – podkreślał Fijołek.

Okazuje się bowiem, że każdy dzień zwłoki w podjęciu budżetu powoduje poważne problemy. Działalność samorządu opiera się bowiem na ciągłości, a uchwalany budżet jest skutkiem wcześniej podjętych dyskusji i ustaleń pomiędzy prezydentem a radnymi.

Nie rozstrzygną przetargów, przepadną dotacje

Już w tym tygodniu miasto liczyło m.in. na rozstrzygnięcie kilku przetargów, których prezydent nie może podpisać bez uchwalonego budżetu.

Z analizy jaką dziś rano dokonali urzędnicy wynika, że miasto jest zobowiązane do końca roku podpisać umowę z zakresu edukacji m.in. na realizację Branżowego Centrum Usług. Tu przepaść może 3,5 mln zł dotacji.

Kolejny temat dotyczy świetlicy socjoterapeutycznej dla dzieci na ul. Kraszewskiego, o której powstanie zabiegał głosujący wczoraj przeciwko WPF radny PiS Jerzy Jęczmienionka. Tu możemy stracić 900 tys. zł dofinansowania.

– Przetarg ma być rozstrzygnięty 23 grudnia. Sam pan przewodniczący strzelił we własny projekt, bo w styczniu będzie już na to za późno – mówił prezydent.

Co z licencją dla żużla?

Kolejny przykład dotyczy stadionu Stali Rzeszów i inwestycji, które są potrzebne do uzyskania licencji na ekstraligę żużlową. Tu oferty mają zostać otwarte również 23 grudnia.

– Musimy zdążyć ze spikerką przed rozpoczęciem sezonu, a w przetargu i tak daliśmy bardzo trudny termin do realizacji dla wykonawców. Jakiekolwiek opóźnienie, spowoduje że nikt nie podejmie się realizacji spikerki przed rozpoczęciem sezonu i klub licencji nie dostanie – wyjaśniał Fijołek.

Pilotujący tę sprawę wiceprezydent Marcin Deręgowski wyjaśniał, że nawet jeśli później znajdzie się firma, która zachce modernizować stadion, to mecze w sezonie nie będą mogły być na nim rozgrywane.

– Trzeba będzie płacić za wynajęcie boiska lub dokupić kolejny kontener, w którym zaimprowizujemy spikerkę – mówił i przypominał, że miasto jest obecnie w trakcie przetargu na posadowienie podestów. – Jak nie będziemy mieć zapewnionych środków finansowych w przyszłym roku, to warunki licencyjne dla ekstraklasy i I ligi będą zagrożone.

Zapomnijcie o wycenie działek

Wiceprezydent przedstawiał też nieciekawą sytuację, w jakiej przez brak budżetu na przyszły rok, znalazło się Biuro Gospodarki Mieniem. Biuro musi m.in. wstrzymać nabywanie i zamianę gruntów, a nawet wyceny działek.

– Jeśli mieszkańcy czekają na takie działania, to nie możemy nic zrobić – wyjaśniał Deręgowski.

Nie będzie kasy dla klubów sportowych

W poniedziałek miasto planowało też ogłosić konkursy z zakresu sportu dzieci i młodzieży. Tu do wydania jest 2 mln 200 tys. zł.

– Ale nie mając finansowania w przyszłym roku lub odsuwając rozstrzygnięcie konkursów, klasyfikacja wydatków przesuwa się w czasie – nie mówię o tym czy w ogóle będziemy mogli te konkursy ogłosić – wyjaśniał wiceprezydent.

Miasto rocznie wydaje ok. 10 mln zł na kluby sportowe – siatkarskie, żużlowe czy piłkarskie. Z dofinansowań korzysta 92 tys. beneficjentów ze 100 klubów sportowych. Nie mając pieniędzy, nie jest w stanie rozpisać przetargów i wspomóc kluby.

Nie rozstrzygnie też konkursu na realizację popołudniowych zajęć sportowych dla dzieci, a wybitni sportowcy nie dostaną nagród, na które w przyszłym roku zaplanowano 800 tys. zł.

Kundelek bez pieniędzy, brak umów na wystawienie karty zgonów

– Często podpisujemy umowy wieloletnie i brak akceptacji WPF powoduje, że umowa na przykład ze schroniskiem „Kundelek” zostanie zamknięta – dodawał Deręgowski

Jednym ze skutków braku budżetu jest też to, że miasto nie może rozstrzygnąć konkursu na przewóz zwłok osób zmarłych z miejsc publicznych.

– Mamy konkurs nierozstrzygnięty ale nie możemy podpisać umowy, bo nie mamy finansowania. Nie możemy też podpisać umowy na wystawianie kart zgonów – dodawał wiceprezydent.

Ucierpią podopieczni DPS

Prezydent Fijołek przypominał, że nie może podpisać umowy z Domem Pomocy Społecznej na ul. Sucharskiego, dzięki której do podopiecznych miał trafić system przywoływania, gwarantujący im bezpieczeństwo.

– Nie mogę zaciągać zobowiązań, a decyzja radnych naraża tych ludzi na niebezpieczeństwo. Nie powstanie też plac zabaw na Iwonickiej, ponieważ nie możemy rozstrzygnięcie ofert – dodawał.

Przepaść mogą też pieniądze na remont zabytkowych kamienic na ul. 3 maja i przy ul. Króla Kazimierza, na które jest dofinansowanie z Polskiego Ładu. W styczniu ma być też rozstrzygnięty przetarg na inżyniera kontraktu PCLA i przetarg na remont 9 LO, na który miasto dostało 30 mln zł dofinansowania.

Znali realia, sami akceptowali zmiany

– Dlatego powtarzaliśmy, że lepiej budżet uchwalić, realizować zadania a te wszystkie zmiany, które chcieliby wprowadzać ci, którzy wczoraj głosowali przeciw – wprowadzać w ciągu roku, bo mamy taką możliwość – przekonywał prezydent, równocześnie dodając, że nie wie o jakie potrzeby chodzi, bo opozycyjni radni do tej pory ich nie zgłosili.

Prosił aby radni, którzy głosowali przeciwko WPF dokonali refleksji i postarali się budżet na 2025 rok uchwalić jak najszybciej, tym bardziej, że wiedzą, że przeciąganie sesji budżetowej na styczeń nic nie da, bo 98 procent inwestycji jest już zakontraktowana w umowach.

Marcin Deręgowski przypominał, że radni w ciągu roku budżetowego sami przegłosowują wszystkie zmiany, czego konsekwencją jest budżet na kolejny rok.

– A jak przychodzi do głosowania, to się na budżet nie zgadzają? – dziwił się.

Korekty w budżecie są możliwe

Wiceprzewodniczący rady Andrzej Dec, który podczas wczorajszej sesji kilkukrotnie próbował przekonywać opozycję do głosowania za budżetem i WPF – jest optymistą. Ma nadzieję, że do radnych jednak dotrą konsekwencje z jakimi wiąże się podjęta przez nich decyzja.

– Drobne zmiany są w projekcie budżetu możliwe, ale musimy wiedzieć jakie są oczekiwania. Prezydent spotkał się w ubiegły piątek z klubem PiS, czego efektem była wprowadzona do budżetu autopoprawka, to też nie dało żadnego efektu. Przecież jak będą racjonalne decyzje, to się z nimi zgodzimy – mówił.

Już nie głosują grzecznie?

Dec przytoczył też wypowiedź radnego RdR Michała Wróbla, który zabrał głos pod koniec sesji.

– Oczywiście trawestuję, bo ta wypowiedź nie bardzo nadaje się do cytowania – „skończyły się czasy kiedy radni grzecznie głosowali budżet i w związku z tym potrzebna jest deklaracja prezydenta”. Kiedy spytałem jaka, czego ma dotyczyć? – nie uzyskałem żadnej odpowiedzi – wyjaśniał.

Krótko mówiąc radni koalicyjni i prezydent nie wiedzą czego oczekują ich opozycyjni koledzy. – Może liczą na to, że jak wróci pan radny Szumny, to uchwalą budżet taki jaki sobie życzą, bo będą mieli większość w radzie – zastanawiał się wiceprzewodniczący.

Miasto czeka na propozycje

Jak dodawał miasto chce rozmawiać o zmniejszeniu zadłużenia – które według radnych opozycji było jednym z głównych powodów odrzucenia WPF, ale wcześniej trzeba usiąść do dyskusji na ten temat.

– Mogę sobie wyobrazić, że umawiamy się, że zadłużenie, które dziś wynosi ponad 60 procent sukcesywnie zmniejszamy, ale najpierw musimy wiedzieć z czego rezygnujemy, a nikt z opozycji nie ma odwagi takiego wniosku przedstawić – dotyczy to zarówno drobnych jak i dużych inwestycji – dodawał radny.

(paba)

Czytaj więcej:

Rzeszów na razie bez budżetu na 2025 rok

Reklama