Zdjęcie: Pixabay

– Widzę je niemalże codziennie, i to w biały dzień! – alarmują Czytelnicy Rzeszów News. 

Szczury na osiedlu w centrum miasta to widok jednak rzadki, ale za każdym razem wzbudza sporo emocji. Czytelnicza Rzeszów News w czwartek przed południem zobaczyła szczura wychodzącego z kanału przed blokiem przy ul. ks. Jałowego.

„Przeraża mnie to. Widzę je niemalże codziennie, i to w biały dzień!” – napisała do nas kobieta, załączając krótkie nagranie.

Szczury pojawiają się w okolicy bloków najczęściej z powodu śmieci, w których znajdują się resztki jedzenia. Przyciągają je też sami mieszkańcy, gdy wyrzucają np. suchy chleb przez okno pod pretekstem dokarmiania ptaków, choć tak naprawdę dokarmiają właśnie szczury.

Aby się pozbyć gryzoni potrzebna jest deratyzacja. Kto za nią odpowiada? – Spółdzielnie mieszkaniowe i zarządcy budynków, bo siedliska szczurów znajdują się najczęściej w piwnicach – wyjaśnia Agnieszka Siwak-Krzywonos z biura prasowego Urzędu Miasta.

Nasza Czytelniczka powiadomiła Rzeszowską Spółdzielnię Mieszkaniową, do której należą bloki przy ul. ks. Jałowego. – Dostaliśmy kilka dni temu taką informację, od razu zleciliśmy dodatkową deratyzację – zapewnia Zbigniew Lis, kierownik osiedla Śródmieście. 

RSM dwa razy w roku przeprowadza deratyzację osiedla, trutki na szczury wykładane są w piwnicach w każdym bloku. – Jeśli dostajemy sygnały, że na osiedlu pojawił się chociażby jeden osobnik, wówczas odszczurzanie prowadzimy do skutku – wyjaśnia Zbigniew Lis. 

W sobotę rano mieszkańcy zobaczyli na osiedlu kolejne, tym razem małe szczury, co dowodzi, że gryzonie się rozmnażają. Mieszkańcy twierdzą, że po zgłoszeniach do administracja osiedla naprawiono zapadającą się kostkę odbojową, która co roku się zapada przez wydrążone szczurze korytarze.

– Podcięto również krzaki, pod którymi siedziały gryzonie. To zrobili i to się chwali. Na moją sugestię o potrzebie odszczurzania powiedziano mi, że oni przeprowadzają planowe deratyzacje dwa razy do roku. Wszystko OK, ale w śmietniku i w piwnicy, a szczury są na zewnątrz! – twierdzi nasza Czytelniczka. 

– Pani z urzędu miasta zwala sprawę na spółdzielnię, ale szczury są też w parku. To już nie jest teren spółdzielni. Tu trzeba wspólnych działań, a nie odbijanie piłeczki. Szczury są już pod naszymi oknami. To kwestia czasu, kiedy będą najpierw na klatce schodowej a potem w mieszkaniach – obawia się kobieta. 

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama