– Cieszę się, że PiS podjęło taką decyzję – mówi Tadeusz Ferenc, który prawdopodobnie wystartuje w przyszłorocznych wyborach na prezydenta Rzeszowa.
W poniedziałek Jarosław Kaczyński, prezes PiS, ogłosił, że jego partia wycofuje się po części z kontrowersyjnego projektu dotyczącego zmian w ordynacji wyborczej. PiS chciał początkowo wprowadzić przy okazji wyborów samorządowych w 2018 roku dwukadencyjność dla prezydentów, burmistrzów i wójtów w polskich miastach. Zmiana miała dotknąć urzędujących już gospodarzy.
Plan PiS wywołał protesty samorządowców a opozycja parlamentarna zarzuciła rządowi Beaty Szydło, że w ten sposób chce wyeliminować z wyborów konkurentów, z którymi PiS regularnie przegrywa walkę wyborczą. Gdyby pomysł został wprowadzony w życie w wyborach nie mógłby wystartować m.in. Tadeusz Ferenc, który Rzeszowem rządzi już czwartą kadencję – od 2002 r.
Ferenc namaścił już swojego następcę, zaczął promować Marka Ustrobińskiego, wiceprezydenta Rzeszowa, odpowiedzialnego za inwestycje. Ale PiS wycofał się z dwukadencyjności wstecz.
– Doszliśmy do wniosku, że podtrzymamy zasadę dwóch kadencji dla osób, które pełnią funkcje jednoosobowe, a więc wójtów, burmistrzów i prezydentów, ale z karencją, tzn. z odłożeniem tego na dwie kadencje – mówił w poniedziałek Jarosław Kaczyński.
Ferenc na 1000 procent
Z decyzji PiS cieszy się Tadeusz Ferenc (SLD), bo to oznacza, że w 2018 roku będzie mógł on startować w wyborach na piątą już kadencję. Ferenc będzie miał wówczas 78 lat, cieszy się ogromnym zaufaniem mieszkańców Rzeszowa.
– To dobra decyzja PiS. Urzędujący od wielu kadencji prezydenci będą mogli ponownie poddać się ocenie społecznej. Cieszę się, że PiS zrezygnował z wyeliminowania ludzi w wyborach, którzy mają ogromne doświadczenie i wybitne osiągnięcia – mówi Rzeszów News Tadeusz Ferenc.
Ferenc nie chce na razie jednoznacznie deklarować, że wystartuje za rok w wyborach na prezydenta Rzeszowa, ale ten scenariusz jest bardzo prawdopodobny.
Bądź na bieżąco.
Obserwuj nas na Google News!– Do wyborów zostało jeszcze 1,5 roku, jest za wcześnie na decyzję, czy wystartuję. Ale bezwzględnie interesuje mnie rozwój Rzeszowa. W mojej głowie wirują nowe myśli i nowe pomysły. Rzeszów będzie się rozwijał. Średnia wieku mieszkańca to 39 lat, 68 proc. mieszkańców jest w wieku produkcyjnym. Będzie miał kto pracować na emerytury. W rozwój miasta chcę się zaangażować na 1000 procent. Poprawa warunków życia mieszkańców jest dla mnie najważniejsza – twierdzi Tadeusz Ferenc.
Plany konkurencji pokrzyżowane
Decyzja PiS paradoksalnie mocno krzyżuje plany politycznej konkurencji. PiS już dawno temu ogłosiło, że w wyborach na prezydenta Rzeszowa wystawi swojego posła Wojciecha Buczaka, byłego wicemarszałka podkarpackiego.
Platforma Obywatelska myślała o pośle Zdzisławie Gawliku, ale planowała się dogadać się z ekipą Tadeusza Ferenca nad jednym wspólnym z kandydatem, by nie dopuścić kandydata PiS do najważniejszego fotela w ratuszu. Gawlika na stanowisku prezydenta Rzeszowa widział sam Ferenc, gdy w 2015 r. startował do Senatu. Gdy wybory przegrał, Ferenc z Gawlika zrezygnował i postawił na Marka Ustrobińskiego.
W obecnej sytuacji nie wiadomo, czy Zdzisław Gawlik stanie w wyborcze szranki z Tadeuszem Ferencem, o ile ten weźmie udział w wyborach. W PO są głosy, że partia powinna mieć swojego kandydata na prezydenta Rzeszowa, bo wzmocni on listę w wyborach do Rady Miasta Rzeszowa.
– Bo jak startować z listy, która nie ma kandydata na prezydenta? – pyta retorycznie jeden z rzeszowskich polityków PO. – W ewentualnej drugiej turze poprze się Ferenca – zapowiada.
W wyborach na prezydenta Rzeszowa ma startować także Robert Homicki, rzeszowski radny Nowoczesnej.
redakcja@rzeszow-news.pl