Ruchem można czasem więcej przekazać niż słowem. Z takiego założenia wyszedł Tomasz Dajewski w hipnotyzującym spektaklu „Tango and piazzolla”.
Trzecie dzień festiwalu „Trans/Misje” rozpoczął się tanecznie w sali industrialnej Galerii Rzeszów. Teatr im. W. Siemaszkowej tym razem sięgnął po rzadko eksponowane na taką skalę talenty dwóch pracowników teatru: Tomasza Dajewskiego, choreografa, który odpowiada m.in. za plastykę ruchu w takich spektaklach jak: „Miłość i gniew”, czy „Ermida. Królewna pasterska” – oba w reżyserii Jana Nowary oraz Karoliny Dańczyszyn – aktorki, tancerki po szkole baletowej.
Połączenie tych dwóch utalentowanych dusz razem z kontrabasistą Stanem Michalakiem zaowocowało w hipnotyzujący spektakl teatru tańca pt. „Tango and pdiazzolla” w reżyserii Tomasza Dajewskiego. Dajewski w sztuce także sam tańczy, gra i odpowiada za ruch sceniczny.
W połączeniu z Karoliną Dańszyszyn daje widzom niezwykły pokaz emocji, jakie mogą się urodzić między kobietą a mężczyzną. To nie dziwi, wszak tango to pożądanie, gniew, delikatność i uwodzenie w jednym, czego dowodem na scenie była „demoniczna” Dańczyszyn w czerwonej sukience. Nie ma się co dziwić, że podczas niespełna godzinnego spektaklu Dajewski w swym emocjonalnym szale „wychodził z siebie”.
Teatr tańca to dość specyficzna forma sztuki. Od aktorów-tancerzy często wymaga bardzo dużo wysiłku, zaś od widowni – dużego skupienia. To często jest dość trudne, gdy podczas sztuki nie pada ani jedno słowo. Jednak gdy spektakl jest dobrze skrojony, to czas na obserwacji pięknie poruszających się ciał mija niczym pstryknięcie palcami.
Po tanecznej uczcie na miłośników teatru w sobotę czekała jeszcze audiowizualna wystawa prac scenografów designerów oraz spektakl „Tata ma zawsze rację” w reżyserii Niny Dimitrov z Teatru „Credo” w Sofii. Sobotnią ucztę artystyczną zakończył recital Anny Sroki-Hryń.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl