Zdjęcie: 18 Dywizja Zmechanizowana

3,61 prom. alkoholu w organizmie miał 40-letni żołnierz 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie, którego zwłoki znaleziono 7 listopada przy granicy polsko-białoruskiej.

O śmierci „Podhalańczyka” na terenie wojskowego kampusu w Kopytowie w województwie lubelskim informowaliśmy TUTAJ. Zwłoki 40-letniego żołnierza, pracującego jako logistyk w pobliżu granicy polsko-białoruskiej (poza strefą stanu wyjątkowego), rano 7 listopada znaleźli jego koledzy. Reanimacja nic nie dała. Żołnierz 21. BSP zmarł.

– Do zdarzenia doszło w trakcie odpoczynku żołnierza – informowała 18. Dywizja Zmechanizowana w Siedlcach, której podlegał zmarły żołnierz. 

Dopiero teraz znane są przyczyny śmierci żołnierza. Był on kompletnie pijany, miał 3,61 prom. alkoholu w organizmie. – Przyczyną zgonu było gwałtowne uduszenie się w następstwie zatkania dróg oddechowych treścią wymiotną osoby będącej w stanie upojenia alkoholowego – mówi płk Robert Dąbek, wiceszef prokuratury w Lublinie ds. wojskowych.

Sekcja zwłok wykluczyła zgon żołnierza z powodu urazu mechanicznego. – Oględziny zewnętrzne i wewnętrzne nie wykazały obrażeń – twierdzą wojskowi prokuratorzy. Lubelska „Gazeta Wyborcza”, powołując się na swoje źródła, napisała, że z budynku zajmowanego przez wojsko miały dochodzić odgłosy alkoholowych libacji. 

„Starszy szeregowy musiał wypić sam w dość krótkim czasie co najmniej 0,7 litra wódki albo pić od kilku dni” – napisała „Wyborcza”. Wyjaśniła też, że logistycy z Rzeszowa na granicy polsko-białoruskiej odpowiadali m.in. za codzienne dostawy żywności dla żołnierzy z pierwszej linii. „Nie mieli kontaktu z migrantami” – zastrzega gazeta.

Śledztwo prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci żołnierza. Prokuratura w oddzielnym postępowaniu chce też sprawdzić, czy żołnierze na terenie wojskowego kampusu w Kopytowie urządzali libacje alkoholowe. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama