Proces 25-letniej Kariny B. i 41-letniego Grzegorza B., którzy są oskarżeni w sprawie śmierci półrocznego Maksa i znęcania się nad 2-letnią Leną, został utajniony.
Taka decyzja w piątek zapadła w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie, gdzie rozpoczął się proces Kariny B. i Grzegorza B. Sędzia Mariusz Sztorc, przewodniczący składu orzekającego, pozytywnie zaopiniował wniosek prokuratora o utajnienie procesu. Adwokaci oskarżonych nie mieli nic przeciwko temu, by proces toczył się przy otwartych drzwiach.
Decyzja sądu oznaczała, że dziennikarze musieli opuścić salę rozpraw. Proces Kariny B. i Grzegorza B. pierwotnie miał się rozpocząć 11 stycznia, ale z uwagi na chorobę sędziego został przesunięty na piątek. Oskarżeni zostali dowiezieni do sądu z aresztu. Umieszczono ich w szklanej klatce, która przeznaczona jest dla najgroźniejszych przestępców.
Sąd już wcześniej wyznaczył kolejne terminy rozpraw oskarżonych: 22, 29 i 30 stycznia.
Karina B. i Grzegorz B. odpowiadają przed sądem za doprowadzenie do śmierci półrocznego Maksa i znęcanie się nad 2-letnią Leną. Sprawa dotyczy szokującej tragedii, do której doszło w lipcu 2017 roku w Rzeszowie. 28 lipca do szpitala z obrażeniami ciała trafili Maks i Lena. Chłopiec zmarł na następny dzień.
Jak wynika z ustaleń prokuratury, nad dziećmi znęcał się Grzegorz B., który opiekował się Maksem i Leną podczas nieobecności rodziców. Śledztwo początkowo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. To ona przedstawiła zarzuty Grzegorzowi B., matka została uwolniona od zarzutu zabójstwa syna.
W listopadzie śledztwo przeniesiono do Lublina, gdzie tamtejsi prokuratorzy uznali, że za rodzinny dramat odpowiedzialna jest także Karina B. Matce dzieci zarzuty przedstawiono w marcu. Kobieta została wówczas tymczasowo aresztowana.
Grzegorzowi B. przedstawiono trzy zarzuty, Karinie B. – cztery. Obojgu grozi kara dożywotniego więzienia. Mężczyzna został oskarżony o zabójstwo chłopca. Odpowie też za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad Leną. Prokuratura twierdzi, że Grzegorz B. wyginał dziewczynce nóżki, ciągnął ją za włosy, ucho, podstawiał nogi, by Lena upadała.
Jak twierdzi prokuratura, mężczyzna przypalał dziewczynce ciało i rzęsy papierosem i podduszał ją, w tym samym czasie znęcał się też nad Maksem. Szarpał nim, potrząsał, zadał mu ciosy nieustalonym narzędziem w okolice twarzy, tułowia i głowy. Skutkiem tego było m.in. złamanie żeber Maksa.
Według lubelskiej prokuratury, dramatu można byłoby uniknąć, gdyby na przypadki znęcania się nad dziećmi przez Grzegorza B. reagowała ich matka – Karina B. Kobieta została oskarżona o pomocnictwo w zabójstwie Maksa.
Z ustaleń śledczych wynika, że kobieta w dalszym ciągu pozostawiała dzieci pod opieką Grzegorza B., mimo, że widziała zadrapania i siniaki na ciele Maksa. Nie przejmowała się też tym, że chłopiec na widok mężczyzny wpadał w płacz.
Kobieta została też oskarżona o pomocnictwo Grzegorzowi B. w fizycznym i psychicznym znęcaniu się nad Maksem, pomagała mężczyźnie w fizycznym znęcaniu się nad Leną, jak również sama znęcała się nad córeczką – Leną szarpała, zaniedbywała jej higienę osobistą, dziewczynka doznawała oparzeń w okolicach pieluszkowych.
Matka zwlekała z udzieleniem Lenie pomocy lekarskiej, co doprowadziło do tego, że dziewczynka doznała ciężkiego zapalenia oskrzeli. Zdaniem prokuratury, Karina B. pozostawiała córeczkę pod opieką niekompetentnych osób trzecich. 25-laka i Grzegorz B. nie przyznają się do zarzucanych im przestępstw.
Lena, po lipcowym dramacie, trafiła do rodziny zastępczej.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl