Zdjęcie: Piotr Woroniec Jr / Rzeszów News

Dzieci w rzeszowskich żłobkach aktualnie nie ma, ale rodzice są obciążani tzw. opłatą stałą. Ratusz tłumaczy, że nie może z nich zrezygnować, bo to droga do bankructwa. 

Od blisko trzech tygodni z powodu epidemii koronawirusa są zamknięte wszystkie placówki edukacyjne i opiekuńczo-wychowawcze. Dziecka nie można posłać ani do żłobka, ani do przedszkola, czy szkoły.

W przypadku przedszkolaków i dzieci uczących się w szkołach rodzice nie mają żadnego finansowego problemu związanego z opłatami. Nie chodzisz, więc nie płacisz. Inaczej jest w przypadku żłobków. Tu od kilku lat obowiązuje tzw. opłata stała. Wynosi ona zawsze 12 proc. najniższego wynagrodzenia. W tym roku to 312 zł.

Do tego dochodzi opłata za wyżywienie – 5 zł za dzień. To oznacza tyle, że niezależnie, czy dziecko chodzi do żłobka, czy nie, rodzic i tak musi zapłacić 312 zł. Odpadają mu jedynie koszty wyżywienia. Takie zasady nie podobają się rodzicom. 

„Dlaczego mają oni ponosić koszty skoro dzieci nie uczęszczają do placówek? Inne miasta zwalniają z opłat” – napisała do nas Anna, Czytelniczka Rzeszów News. W środę na ten problem zwróciła również uwagę rzeszowska „Gazeta Wyborcza”.  

Miasto odpowiada krótko: całkowite zwolnienie z opłat jest niemożliwe. – Mimo, że dzieci nie przychodzą do żłobka, musimy utrzymać placówki w gotowości. A to się wiąże m.in. z wydatkami, jak regularne wypłaty dla pracowników – wyjaśnia Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

– Na najbliższą sesję Rady Miasta (28 kwietnia) planujemy przygotować rozwiązanie, które tzw. opłatę stałą obniży. O ile? Tego jeszcze nie wiemy. Na pewno jednak rodzice nie zostaną z niej zwolnieni całkowicie, bo gdybyśmy wszystkich ze wszystkich opłat zwalniali to miasto by zbankrutowało – dodaje. 

W Rzeszowie w 9 miejskich żłobach jest 1289 miejsc. Mogą do nich uczęszczać dzieci w wieku od 20. tygodnia życia do 3 lat. W Rzeszowie jest ponad 7200 dzieci w tzw. wieku żłobkowym.

(jg)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama