Reklama

Na ile walka o zahamowanie spadającego poparcia politycznego ma przenosić się na pracę Rady Miasta? I czy zwykłego obywatela to w ogóle interesuje, czy woli troskę o dobro wspólne i najbliższe otoczenie?

Niestety, coraz bardziej własne niepowodzenia i frustracje z obecnych sondaży przekładają się na codzienną pracę lokalnego samorządu. Przykłady nieudanych lub nie do końca przemyślanych pomysłów PO w Rzeszowie można mnożyć. Widoczne jest to zwłaszcza w kontraście do działań PiS. A warto pamiętać, że to PO jest w koalicji rządzącej Rzeszowem, zaś PiS jest ugrupowaniem opozycyjnym w naszym mieście.

Można powiedzieć, że zaczęło się od inicjatywy PiS nazwania ronda imieniem Rodziny Ulmów. Bardzo szybko PO zgłosiła podobny pomysł – nadanie rondu imienia W. Bartoszewskiego. I nagle na sesji przygotowany merytorycznie pomysł PiS został zaakceptowany w głosowaniu, zaś propozycja PO przegrała.

Na innej sesji PO zgłosiła projekt uchwały dotyczący przyśpieszenia remontu rzeszowskich basenów ROSiR, mając przecież władzę, własnego zastępcę prezydenta i teoretycznie możliwości wykonania tego zadania. Ponieważ PiS już od bardzo dawna domagało się od prezydenta właściwego zajęcia się tymi basenami, to klub radnych PiS zgłosił konieczne poprawki do projektu tej uchwały (m.in. rozszerzając listę koniecznych pilnie inwestycji o Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne czy wiadukt nad torami w ciągu ul. Hoffmanowej). A następnie tak zmodyfikowaną i poprawioną przez PiS uchwałę Rada Miasta podjęła i teraz od prezydenta i jego zastępców zależy tempo realizacji tych zadań.

I wreszcie ostatnia sesja, gdzie PiS znowu z sukcesem doprowadziło do przegłosowania własnego projektu uchwały o ochronie terenów zielonych i rekreacyjnych, a pomysł PO uchwały w sprawie Trybunału Konstytucyjnego nawet nie był głosowany, gdyż został zdjęty z porządku obrad. Dzień wcześniej radni PiS na konferencji prasowej zwrócili się do prezydenta z apelem o wycofanie tej uchwały.

Po sesji pojawił się tekst kolegi przewodniczącego Andrzeja Deca, w którym pełno jest sformułowań świadczących o krótkiej pamięci w sprawie sporu o Trybunał. Zwroty w rodzaju „pożar, jaki wywołał PiS” czy „amok, w jakim zdają się działać członkowie tej partii” pokazują brak pamięci o początkach problemów z Trybunałem jeszcze z końca poprzedniej kadencji Sejmu (czyli pożar wywołany został tak naprawdę przez PO). Zaś o amoku mogą świadczyć niektóre wystąpienia sejmowe polityków PO, gdzie nawet marszałek Sejmu traci cierpliwość i nie raz już musiał wprowadzać kary dla polityków PO łamiących regulamin.

Ale najciekawszy w tekście kolegi przewodniczącego Andrzeja Deca jest fragment dotyczący mojego wpisu na blogu, gdzie niby nie przytoczyłem merytorycznych kontrargumentów i zaproponowałem spuszczenie zasłony milczenia. Otóż uczyniłem tak jedynie z powodu niepogrążania autorów tego kuriozalnego pomysłu i chciałem ochronić ich przed totalną krytyką treści uchwały. Ale ponieważ kolega przewodniczący domaga się tego, zatem z przyjemnością wyjaśnię ich błędne sformułowania świadczące o oderwaniu od rzeczywistości.

Paragraf 1 ustęp 1 uchwały zawiera zapis o nieopublikowanych wyrokach Trybunału Konstytucyjnego. Już wiele razy zarówno rzecznik rządu, jak i Pani Premier mówili, że zgodnie z ustawą nie mamy do czynienia z nieopublikowanymi wyrokami Trybunału, a jedynie ze stanowiskami części sędziów Trybunału, a takowe nie podlegają obowiązkowi publikacji. To taka różnica, jak między uchwałą Rady Miasta, a stanowiskiem grupy radnych – warto to rozróżniać. Poza tym Pani Premier publikując taką opinię niektórych sędziów złamałaby prawo i wielokrotnie podkreślała, że będzie przestrzegać ustaw i Konstytucji i nie da się namówić na łamanie prawa.

Paragraf 1 ustęp 2 zawiera także zwrot o nieopublikowanych wyrokach Trybunału – pojęcie nieprzystające do rzeczywistości, gdyż nie istnieją w chwili obecnej nieopublikowane wyroki. Wszystkie podjęte zgodnie z przepisami wyroki Trybunału są opublikowane i rząd przestrzega tutaj prawa, pilnując jednocześnie, aby nie opublikować dodatkowych opinii niektórych sędziów, bo do tego nie ma prawa. I nic tu nie pomogą krzyki opozycji, bowiem polski rząd zamierza działać zgodnie z prawem i przepisami.

W uzasadnieniu w linijce 1 użyty jest zwrot o sporze o respektowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego – przecież obecny spór nie dotyczy respektowania wyroków Trybunału (wszystkie wyroki są tak naprawdę respektowane) – spór idzie m.in. o błędną interpretację opozycji tego, co jest wyrokiem, a co tylko niektórym wydaje się być wyrokiem.

W uzasadnieniu w linijce 2 mowa jest o największych autorytetach oraz Komisji Weneckiej – otóż pewnie różnimy się co do tego, kto jest największym autorytetem. A co do Komisji Weneckiej, to radziłbym dokładnie zapoznać się z jej opinią, bo to właśnie minister polskiego rządu zwrócił się do tej Komisji o opinię i nigdy polski rząd nie podważał jej i wielokrotnie podkreślał fakt zapoznania się z nią.

W uzasadnieniu w linijce 3 mowa jest o nieopublikowanych przez premiera orzeczeniach TK – otóż nie istnieją żadne orzeczenia TK, które by nie były opublikowane. Wyjaśniałem to już dokładnie przy okazji wyroków Trybunału. Szczegółowe przepisy jednoznacznie definiują, co jest orzeczeniem TK i nie można pod takowe „podciągać” stanowisk części sędziów TK.

W uzasadnieniu w linijce 4 mowa jest o politykach kwestionujących opinie, ale brak wskazań z nazwiska takich polityków uniemożliwia odniesienie się do tego zwrotu – sformułowanie „są jeszcze jednak politycy” jest tak ogólne i lakoniczne, że nie sposób domyślać się, co autor (czy raczej kogo) miał na myśli.

W uzasadnieniu w linijce 5 mowa jest o swoistej anarchii prawnej – właśnie Rada Miasta nie podejmując tej kuriozalnej uchwały uniknęła doprowadzenia do prawdziwej anarchii prawnej, gdyż organ samorządu terytorialnego nie ma kompetencji decydowania i rozstrzygania o interpretowaniu prawa w Polsce. Po prostu takie są przepisy, ustawa o samorządzie gminnym z dnia 8 marca 1990 r. dokładnie wylicza zadania i kompetencje organów gminy.

W uzasadnieniu w linijce 6 mowa jest o politykach lokalnych – wynik głosowania i poparcie jedynie kilku radnych (w tym dwóch z PO), a odrzucenie uchwały przez zdecydowaną większość radnych z różnych klubów jasno pokazują, kto bardziej czuje się na sesjach politykiem, a kto samorządowcem. Mieszkańcy naszego miasta nie życzą sobie polityki na sesjach, a chcą zajmowania się ich sprawami i problemami. Zwłaszcza radni z koalicji rządzącej powinni o tym pamiętać, bo to oni mają większe możliwości działania.

W uzasadnieniu w linijce 7 mowa jest o jednoznacznym przekazie dotyczącym naszego stanowiska na ten temat – właśnie wynik głosowania pokazuje jednoznaczne stanowisko w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, stąd bardzo dobrze się stało, że Rada Miasta odrzuciła tę kuriozalną uchwałę, bo wyraziła w ten sposób jednoznaczne stanowisko i dała jednoznaczny przekaz. Stało się to wbrew trzem autorom projektu uchwały, ale to nie ich opinia jest stanowiskiem całej Rady Miasta.

Całe uzasadnienie zawarte jest w 9 linijkach – proszę osądzić jego „moc”. Warto też dodać, że analogiczną uchwałę jako pierwsze duże miasto podjęto w Łodzi i tam wojewoda – znany i ceniony profesor prawa Zbigniew Rau – uchylił taką uchwałę jako rażąco niezgodną z porządkiem prawnym w naszym kraju.

Reklama