Innowacja pełną parą. Po Facebooku krąży link, z oszałamiającą wiadomością: „Na usługi PKS w Rzeszowie, można kupować bilety online”.

[Not a valid template]

 

A już szczytem postępu jest dołączona informacja w komentarzach, że niektóre PKS-y, np. Polonus, dysponują wifi. Niebywałe, jak wieści, że w Mezopotamii wynaleziono koło.

Co prawda nie podali informacji, że taki Polonus jedzie do Warszawy jak za dawnych dobrych czasów 7:10 (słownie: siedem godzin, dziesięć minut). Z tradycyjną 30-minutową przerwą w podróży (ustawowy relaks dla kierowcy). Na szczęście nie w Ostrowcu Świętokrzyskim, ale w Sandomierzu. Całkiem ładne miasto na spacerek. I jest to podróż raczej dla osób, które się zbytnio nie śpieszą do pracy w korpo albo wloką się akurat na obiad do teściowej.

Ale zapewne jakość usług jest wysoka i nie przypomina już czasów autobusów z powszechnie odstającą tylnią klapą, kiedy z głośnika ogłaszano: „autobus odjedzie wedle uznania kierowcy”. Nie zdarzają się też dialogi typu: pasażerowie: „Co Pan bydło wieziesz?”, kierowca: „A co, komuś ryja przytrzasnąłem?”.

Powie ktoś, że jesteśmy cywilizacyjno-technologicznym zaściankiem, kraju czy tam Europy. O naszym galicyjskim, wielkim wynalazcy Ignacym Łukasiewiczu, Ludwik Stomma w „Polskich złudzeniach narodowych” napisał, że wynalazł lampę naftową, kiedy inni pracowali nad żarówką. I ironizował, że to taki postęp, jakby ktoś dziś się chwalił wynalezieniem dorożki.

Ale to już było. Obecnie, to przecież nasi pasjonaci – studenci z Politechniki, ulepszają kosmicznego łazika marsjańskiego, a prezes Asseco pokazuje, że stąd pochodzi firma która jest w czołówce potęg informatycznych kontynentu. Rzecz się ma raczej do instytucji, w których zarządzanie pamięta czasy premiera Polski Edwarda Babiucha.

Przed wielu laty byłem na spotkaniu w Ministerstwie Szkolnictwa Wyższego, podczas którego Magnificencje z całego kraju, chwalili się swoimi osiągnięciami. I Rektor AGH opowiadał z zachwytem i przejęciem, jak to już niedługo wprowadzą elektroniczną legitymację studencką. Siedzący obok mnie prof. Józef Zając z szyderczym uśmiechem stwierdził: „przecież WSiZ ma ją już od dawna”.

W sumie jednak wirtualny Dworzec Online, to wielki krok naprzód, aby przebywać na rzeczywistym Dworcu Autobusowym w Rzeszowie jak najkrócej. Z wiadomych, estetycznych względów. Nie wszyscy lubią być, za przeproszeniem ufajdani, przez zadomowione tam gołębie.

Choć zmiany nie zawsze idą w dobrym kierunku. Przez okrągły rok, wisiały tam bowiem neonowe napisy „Witamy Nowy Rok” i „Wesołych Świąt”. I słusznie. Wszakże w różnych kulturach i religiach, mamy niejednolite kalendarze i okazje do świętowania. Był to ukłon w stronę modnej wielokulturowości, pokazując naszą otwartość na pasażerów z dalekich krajów. A  przecież i niektórzy nasi rodacy, sądząc po towarzystwie około – dworcowym, wyglądają jakby nie wrócili jeszcze z Sylwestra.

Jednak radosne powitania ściągnięto. I komu to przeszkadzało?

Reklama