Krystyna Wróblewska, rzeszowska posłanka PiS, nie przestaje zadziwiać. Chwaliła się lotami z Markiem Kuchcińskim, teraz o wsparcie w wyborach prosi proboszczów podkarpackich parafii. – Żałosne – komentuje Paweł Poncyljusz z Koalicji Obywatelskiej.
Rzeszów News dotarł do listu, jaki Krystyna Wróblewska 11 września wysłała do proboszczów w diecezji rzeszowskiej, choć ona sama mówi, że nie tylko w tym terenie. Posłanka nie pamięta, ile takich listów trafiło do duchownych. Każdy zaczyna się od słów: „Wielce Czcigodny Księże Proboszczu”.
Dla porządku: Krystyna Wróblewska startuje do Sejmu z 5. miejsca listy PiS w okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim. W tym roku było o niej głośno dwa razy. W marcu, gdy pochwaliła się zdjęciem z Markiem Kuchcińskim, ówczesnym marszałkiem Sejmu, gdy leciała rządowym Gulfstreamem. W maju, gdy nagrała spot, że „zadba o Podkarpacie”.
Z pozoru niewinne zdjęcie z podniebnych podróży z Markiem Kuchcińskim, sprawiło, że media odkryły aferę „Kuchciński Travel”, po której podał się on dymisji. W PiS mówiło się, że Krystyna Wróblewska za wywołanie afery nie znajdzie się na liście partii w jesiennych wyborach. Podobno Wróblewską „ratowała” sama Agata Kornhauser-Duda – pierwsza dama.
Zmuszona do refleksji
To, że Kościół wspiera PiS nie jest żadną tajemnicą. To, że politycy PiS zabiegają o poparcie Kościoła też żadną tajemnicą nie jest. Mamy na to kolejny dowód w postaci listu, jaki posłanka Wróblewska wystosowała do proboszczów na Podkarpaciu. Posłanka PiS na wstępie zaznacza, że kończąca się VIII kadencja Sejmu „zmusza do refleksji”.
Ale nie tylko do tego, bo jak czytamy w liście do proboszczów, Krystyna Wróblewska uważa, że to też moment zobowiązujący do „zdania relacji z własnej działalności” i „dokonania swoistego rachunku sumienia”. Posłanka powołuje się na ewangeliczną sentencję „Poznacie ich po owocach”.
W liście Krystyny Wróblewskiej czytamy, że „mijająca kadencja nie była łatwa”, a „obok problemów typowo gospodarczych rozwiązaliśmy wiele spraw z zakresu służby zdrowia”. Jakie? Tutaj posłanka chwali się, że zdobyła pieniądze na gammakamerę dla Przychodni Specjalistycznej w Rzeszowie, czy tomografu dla Szpitala Powiatowego w Strzyżowie.
Teraz jest dla nich aniołem
Kolejny „sukces” Krystyny Wróblewskiej? Program dla osób cierpiących na rzadkie choroby, bo ujęto w nim „wielu pacjentów z Podkarpacia chorujących na mukowiscydozę czy hemofilię”. Za swoje „istotne” osiągnięcie posłanka PiS uważa też przywrócenie zawodu technika farmacji, bo dzięki temu w małych miastach nadal działają punkty apteczne.
– Technicy farmacji mówią do mnie, że jestem ich aniołem – chwali się w rozmowie z nami Krystyna Wróblewska.
Wróćmy jeszcze do listu. Na liście „sukcesów” posłanka dodała także wsparcie osób niepełnosprawnych, bo dzięki niej podobno udało się pozyskać pieniądze na tzw. program 500+ dla niepełnosprawnych. Krystyna Wróblewska twierdzi również, że na jej pomoc mógł liczyć Caritas przy tworzeniu domów seniora i dziennych domów opieki dla osób starszych.
LGBT? Niezgodne z naturą
I w edukacji posłanka ma „sukcesy” – zabiegi o przywrócenie doradztwa metodycznego. „Dzięki temu zatrudnienie uzyska ponad 2000 osób” – czytamy w dalszej części listu do proboszczów. Ale nie wszystko się udało. Czego na przykład? „Rozwiązać najistotniejszych problemów dotyczących ochrony najsłabszych, nienarodzonych”.
Posłanka udowadnia za to co innego. „Skutecznie zablokowaliśmy ekspansję środowisk LGBT, które chciały doprowadzić do adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Te kwestie uważam za najistotniejsze, o które będę walczyć, tak by ludzie lansujący odmienne, niezgodne z naturą ludzką, preferencje nie niszczyli polskich rodzin” – napisała posłanka.
Na tym właściwie kończy się list z „osiągnięciami” czteroletniej pracy w Sejmie Krystyny Wróblewskiej. „Liczę, iż Czcigodny Ksiądz Proboszcz zaznajomi się z treścią mojego sprawozdania, a także zechce przekazać je innym zainteresowanym osobom. Szczęść Boże” – dodała posłanka Wróblewska.
Nie podoba się, niech wyrzuci
Gdy z nią rozmawiamy i pytamy, czy nie widzi w tym nic niestosownego, by poparcia szukać wśród hierarchów kościelnych, Krystyna Wróblewska odpowiada, że już wcześniej takie listy wysyłała do proboszczów. – Mam się czym pochwalić – mówi. – List wysłałam też do samorządowców i innych środowisk, bo taka jest rola posła, żeby mówił, co zrobił.
Podkreśla, że jest „politykiem prawicowym”, na temat LGBT mówi, że „prawie 80 procent polskiego społeczeństwa nie godzi się na to, by pary homoseksualne wychowywały dzieci”. – Ja też. Czy liczę na poparcie Kościoła? Absolutnie. Liczę na poparcie społeczne. Każdy poseł prowadzi swoją działalność tak, jak uważa – mówi posłanka PiS.
Twierdzi, że zawsze przygotowuje sprawozdanie ze swojej działalności politycznej i rozsyła je do różnych środowisk, m.in. kościelnych. – Rolą parlamentarzysty jest rozmawianie ze wszystkimi. Ja to robię poprzez konferencje, czy wysyłanie listów. Jak się list komuś nie podoba, to może go wyrzucić do kosza albo spalić w kominku – uważa poseł Wróblewska.
Poncyljusz: nerwówka w PiS
Konkurencja polityczna nie liście Krystyny Wróblewskiej nie zostawia suchej nitki. – Ten list pokazuje, jaka jest nerwówka w szeregach PiS. Posłanka chwyta się każdej metody na zdobycie poparcia, nie dba o konwenanse, ani finezję. To toporna forma prowadzenia kampanii – mówi nam Paweł Poncyljusz, lider rzeszowskiej listy Koalicji Obywatelskiej.
Poncyljusz wspomina ostatni wpis w mediach społecznościowych Macieja Giertycha – ojca Romana Giertycha, znanego adwokata. Maciej Giertych napisał, że sojusz tronu z ołtarzem zazwyczaj zawsze źle się kończy dla Kościoła. – Kościół traci na zbyt bliskich relacjach z politykami i rządzącymi. Mam nadzieję, że proboszczowie przyjmą ten list do wiadomości, wepną do segregatora z korespondencją i na tym się zakończy – mówi Paweł Poncyljusz.
Jego zdaniem, mamy do czynienia z bezprecedensowym pomysłem na prowadzenie kampanii wyborczej. – To prowadzenie kampanii z ambony przez osoby świeckie. Żałosne. Nie ma w tym finezji – ocenia „jedynka” Koalicji Obywatelskiej w okręgu nr 23.
redakcja@rzeszow-news.pl