Fot. Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News. Na zdjęciu Marek Bajdak
Reklama

Kto „urabia” Marka Bajdaka, by wystartował w tegorocznych wyborach na prezydenta Rzeszowa? Komu jego start może przeszkodzić? Komu może pomóc?

Pamiętacie Marka Bajdaka? Pamiętacie, że od lutego do maja 2021 roku był tymczasowym prezydentem Rzeszowa, gdy z funkcji gospodarza miasta, po ponad 18-letnich rządach zrezygnował Tadeusz Ferenc? Pamiętacie, że Bajdak tzw. komisarzem był na wniosek ówczesnego wojewody podkarpackiego Ewy Leniart, dziś posłanki PiS?

A może pamiętacie, że Bajdak wcale nie był wymarzonym kandydatem PiS do tej roli? Że marszałek województwa Władysław Ortyl (PiS) widział na tym stanowisku Michała Tabisza, byłego prezesa Portu Lotniczego w Jasionce, dziś prezesa Podkarpackiego Centrum Innowacji. Że Ortyl obraził się na wiele tygodni na Leniart, że ta postawiła na Bajdaka.

A może pamiętacie, że wiele osób czteromiesięczny okres sprawowania tymczasowych rządów Bajdaka ocenia powszechnie pozytywnie? Że nie wikłał się w polityczne spory i wojny, ale też lojalnie wspierał w kampanii sprzed trzech lat Ewę Leniart, która chciała być prezydentem Rzeszowa. Musiał, bo był wtedy podwładnym Leniart.

Marek Bajdak do ratusza przeniósł się wówczas z urzędu wojewódzkiego, był tam od wielu lat dyrektorem ważnego wydziału – nieruchomości. Jest nim zresztą do tej pory. Po swojej ratuszowej misji wrócił na stanowisko. Dziś Bajdak walczy o swoją przyszłość, bo w urzędzie wojewódzkim, po październikowych wyborach, zmieniła się władza.

Szumny i nikt więcej

Fot. Maciej Brzana / Rzeszów News. Na zdjęciu Waldemar Szumny

Wojewodą jest Teresa Kubas-Hul z Koalicji Obywatelskiej. Co ma począć z Markiem Bajdakiem, co prawda fachowcem, ale jednak z PiS-owską łatką? Zostawić go? Wyrzucić, skoro jest tyle osób wobec których KO musi spłacić długi wyborcze i powsadzać swoich ludzi na stanowiska albo oddać stołki swoim koalicjantom z Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy?

Po co pod koniec grudnia 2023 roku Marka Bajdaka „wskrzesiły” orlenowskie „Nowiny” (wciąż sączące PiS-owską narrację), publikując z nim wywiad, w którym wspomina swoje czteromiesięczne rządy z 2021 roku? Bo zbliżają się kolejne wybory, 7 kwietnia? I Bajdaka  trzeba „przypomnieć”, bo może stanąć w szranki z Konradem Fijołkiem? 

Komu ma na tym zależeć? Jakiejś frakcji PiS, którego lokalne struktury wytypowały na kandydata Waldemara Szumnego, wiceprzewodniczącego Rady Miasta Rzeszowa, i uważają one, że Szumny nie rokuje? – Nie zmieniamy kursu. Naszym kandydatem jest Waldek – słyszę od ważnego polityka PiS w regionie. 

– A rozmawiacie z Markiem Bajdakiem? – pytam go.

– Ależ skąd! To spekulacje mediów, które są niczym niepoparte. Nikt Marka w naszych kuluarowych rozmowach nawet nie wymieniał. Od początku kurs był na Szumnego. Rozmów z Bajdakiem nie wykluczam, ale na pewno to nie my je prowadzimy – zapewnia mnie ważny działacz PiS.

Dzwonię do Krystyny Wróblewskiej, szefowej rzeszowskich struktur PiS. – Bzdura! – mówi Wróblewska, gdy słyszy pytanie, czy PiS szykuje „podmiankę” – Bajdak za Szumnego. – Nie ma żadnej zmiany. Waldek Szumny to nasz kandydat – zapewnia Wróblewska. Podobno w poniedziałek (12 lutego) start Szumnego ma zatwierdzić Komitet Polityczny PiS. 

Bajdak kluczy  

Fot. Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News. Na zdjęciu Marek Bajdak

A tymczasem Marek Bajdak mówi tak: – Nie potwierdzam, nie zaprzeczam – usłyszałem od niego w czwartek, 8 lutego, gdy zaczęły pojawiać się sygnały, że PiS szykuje zwrot, i niby Bajdaka chciałby wysłać do rywalizacji z Konradem Fijołkiem, uznając że Waldemar Szumny polegnie z urzędującym prezydentem i lepiej do wyborczego boju wysłać Bajdaka. 

Bajdak kluczy, nie chce powiedzieć, kto go namawia do startu w wyborach na prezydenta Rzeszowa – PiS czy jeszcze ktoś inny? – Żebym wystartował, musi się zdarzyć szereg pomyślnych zdarzeń – mówi na okrągło. Co się musi się zdarzyć? Jakich „pomyślnych zdarzeń” oczekuje? – Bez odpowiedniego sztabu, to byłaby jałowa próba – mówi oględnie.

Bajdak chce sprawiać wrażenie, że jest w grze, a może naprawdę jest? Kto go „wymyślił”? W PiS zapierają się: „Nikt od od nas”. Piszę do Ewy Leniart, b. wojewody, dziś posłanki PiS, szefowej podkarpackich struktur partii. – My jesteśmy dość trwali w poglądach – odpisuje, sugerując, że PiS kursu nie zmienił, że Szumny pozostaje kandydatem partii na prezydenta.

– U nas nic się nie zmieniło. Ale jest dużo dezinformacji. Chyba wszystkim dezinformującym zależy na naszym elektoracie, co jest zrozumiałe, ale nieetyczne – napisała jeszcze Leniart.

Coś tu się nie klei. PiS zaprzeczający, że rozmawia z Markiem Bajdakiem, Bajdak z „nie potwierdzam, nie zaprzeczam”, że wystartuje w wyborach. Szukam dalej źródła tych spekulacji. W PiS znaleźli. – Rozpuszcza je otoczenie Konrada Fijołka – słyszę od kolejnego ważnego polityka Prawa i Sprawiedliwości w regionie. 

Bajdak – „Warchoł 2024”

Po co? – Fijołek i jego ludzie zobaczyli, że warto powtórzyć scenariusz z 2021 roku, gdy mieliśmy dwóch kandydatów: Ewę Leniart i Marcina Warchoła [poparł go Tadeusz Ferenc – przyp. red.]. Nasz elektorat zgłupiał. Nie wiedział na kogo głosować. Beneficjentem tego rozkroku był właśnie Fijołek, dlatego wygrał już w pierwszej turze – mówi polityk PiS. 

Ma to sens, bo niewielu typowało, że przedterminowe wybory na prezydenta Rzeszowa z 2021 roku zakończą się na pierwszej turze. Fijołek zgarnął ponad 56 proc. głosów, druga Leniart dostała 23,62 proc., a trzeci Warchoł – niespełna 11 procent. Drugi raz Zjednoczona Prawica takiego samego błędu nie popełni. Warchoł w wyborach nie wystartuje. 

– Rozważyłbym to, gdybym dostał poparcie PiS. A ponieważ go nie dostanę, to nie startuję – mówił mi kilka tygodni temu Warchoł. Czy Bajdak ma być „Warchołem 2024”? Grać na ponowne rozbicie głosów elektoratu PiS? – Na to wygląda – słyszę w partii Kaczyńskiego. Po co Bajdak miałby się w to wikłać? Po co miałby podstawić głowę pod porażkę? 

– By zachować stołek dyrektora wydziału nieruchomości w urzędzie wojewódzkim. W tej roli najlepiej się czuje. Może Platforma Obywatelska wysłała do niego sygnał, że jak chce być dalej dyrektorem, to musi pomóc Konradowi wygrać wybory już w pierwszej turze. Dać się pożreć w tych wyborach – opowiada o roli Bajdaka rozmówca z PiS. 

Im więcej, tym lepiej

Fot. Maciej Brzana / Rzeszów News. Na zdjęciu Marcin Deręgowski

Szczególnie, że PO wcale nie myśli o wystawianiu swojego kandydata w wyborach na prezydenta Rzeszowa, mimo że chciałyby tego lokalne struktury partii, i widzą w tej roli Marcina Deręgowskiego. – To lokalne chciejstwo działaczy. Centrala PO nie zaakceptuje Deręgowskiego. Ponownie poprzemy Konrada Fijołka – słyszę od ważnego polityka PO.

Kurs na Konrada Fijołka obrała, co widać, wojewoda Teresa Kubas-Hul, która była szefową sztabu wyborczego Fijołka w 2021 roku. Ludzie Fijołka od wielu tygodni meblują jej gabinety, by również zaplecze wojewody włączyło się w kampanię prezydenta. Jego komitet drży, że druga kadencja wcale nie jest pewna, nie chce dopuścić do drugiej tury.  

– Dlatego w kontrze do Fijołka ma być jak najwięcej kandydatów, by zwiększyć jego szanse. Bajdak może i w PiS nie był, ale z PiS-em jest utożsamiany. Jeszcze jak Szumny wystartuje, to wyborcy PiS znów dostaną rozdwojenia jaźni. Mają też startować Jacek Strojny i Jacek Ćwięka – krytycy prezydentury Fijołka – mówi polityk PiS.

PiS spiskami żyje 

Dzwonię do Tomasza Kamińskiego, lidera Rozwoju Rzeszowa i najbliższego współpracownika Konrada Fijołka. Pytam go, czy to oni zastawili pułapkę z Markiem Bajdakiem. – Nie – zapiera się. – Jeżeli Bajdak wystartuje w wyborach, to jako pierwsi podniesiemy, że nie pochodzi on z Rzeszowa, tylko z Jarosławia – mówi. 

– Może właśnie o to chodzi – wysyłacie go na przegraną bitwę, a jednocześnie krytykujecie go w kampanii – mówię. – PiS wszędzie szuka spisków. Szukali ich podczas swoich rządów przez osiem lat, szukają i teraz. W spiskach tkwią cały czas – uważa Tomasz Kamiński. 

Fot. Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News. Na zdjęciu Konrad Fijołek

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama