Fot. Maciej Brzana / Rzeszów News. Na zdjęciu Konrad Fijołek

Zawężona lista kandydatów i poddanie ich jeszcze dyskusji w swoich partiach – to efekt niedzielnego spotkania przedstawicieli opozycji na temat wyborów na prezydenta Rzeszowa. Platformie Obywatelskiej nie pasuje Konrad Fijołek. 

– Na spotkanie każda partia ma przyjść z nazwiskiem jednego kandydata. Nie 3-4. Nie ma na to czasu. Musimy zamknąć wewnętrzne rozmowy. One nie mogą się toczyć w nieskończoność – mówił nam w czwartek Wiesław Buż, rzeszowski poseł Lewicy.  

To on zapowiedział na niedzielę (7 marca) rozmowy „na szczycie” opozycji, która powtarza, jak mantrę, wspólnego kandydata na prezydenta Rzeszowa po tym, jak z tego stanowiska 10 lutego zrezygnował Tadeusz Ferenc. 

Opozycyjny front wobec PiS i Marcina Warchoła z Solidarnej Polski (popieranego przez Tadeusza Ferenca) tworzą: Koalicja Obywatelska (PO i Nowoczesna), Lewica, PSL i Ruch 2050 Szymona Hołowni. Dotychczas ów front nic z siebie sensownego nie wyprodukował. 

No może poza PSL, które ogłosiło, że w wyborach poprze Edwarda Słupka, szefa rzeszowskiej spółdzielni mieszkaniowej „Zodiak”. Ale koalicjantów to zaskoczyło, że ludowcy wyskakują z kandydatem, gdy negocjacje wciąż trwają i nic nie jest pewne. 

Miniona niedziela miała być tym dniem po którym opozycja przestanie być obiektem kpin i żartów, że jest słaba i przeciąga rozmowy, bo tak naprawdę nie ma lidera, który byłby w stanie realnie zagrozić Marcinowi Warchołowi. PiS nadal nie ogłosił, co zrobi. 

Muszą gonić Warchoła

Platforma Obywatelska zrobiła wcześniej sondaże, z których wynika, że największe szanse na zwycięstwo miałaby jej europosłanka Elżbieta Łukacijewska (odmówiła startu). Brano pod uwagę też posłów KO Pawła Kowala i Pawła Poncyliusza. Też nie chcą. 

W ostatnim czasie w rozważaniach opozycji niespodziewanie pojawiło się nazwisko byłego senatora PiS Aleksandra Bobko. Jego nazwisko „wymyślił” Zdzisław Gawlik, lider PO na Podkarpaciu, który sam ani myśli startować w wyborach, co też dużo mówi o kondycji PO. 

Platforma sondowała także swoich radnych miejskich: Jolantę Kaźmierczak i Marcina Deręgowskiego. W ostatnim czasie w kuluarowych rozmowach pojawiło się jeszcze nazwisko Teresy Kubas-Hul, byłej radnej PO w sejmiku podkarpackim. 

– To porażka, że do tej pory nie wyłoniono kandydata. Gdy Tadeusz Ferenc podał się do dymisji, od razu powinniśmy byli przedstawić swojego. Nie nadaliśmy narracji w tym starciu wyborczym. Musimy gonić Warchoła, a jeszcze na głowie jest PiS – mówią w PO. 

Opozycja powtarza, że wyłoniony kandydat ma mieć nie tylko poparcie partii, ale również  ruchów miejskich, organizacji obywatelskich. W tym kontekście najczęściej pojawia się nazwisko Konrada Fijołka z Rozwoju Rzeszowa, należącego do ekipy Tadeusza Ferenca.

„Nie” dla spadochroniarza

Fijołek też miał być uczestnikiem niedzielnych rozmów, co zapowiadał wspomniany Wiesław Buż. Co się okazało? Fijołka na rozmowy nie zaproszono. Dlaczego? Nie wiadomo. On sam nie odbiera telefonu. Nieoficjalnie mówi się, że Fijołka nie akceptuje Zdzisław Gawlik. 

Kto więc siadł przy niedzielnym stole w siedzibie SLD przy ulicy ks. Jałowego? Wspomniany Gawlik, Wiesław Buż, Anna Skiba z Ruchu Hołowni, a ludowcy wysłali na negocjacje Zbigniewa Micała, dyrektora podkarpackiego biura zarządu PSL. 

Po zakończeniu rozmów Gawlik i Buż nie odbierali telefonów. Jeszcze przed spotkaniem było wiadomo, że Lewica proponuje Wiesława Buża, PSL – Edwarda Słupka. Anna Skiba nie chce zdradzać, kogo zaproponował Ruch Hołowni. 

 – Chcemy uniknąć zamieszania – tłumaczy dość pokrętnie. – Jako Ruch Hołowni uważamy, że kandydatem powinien być rzeszowianin, bez nadania partyjnego, osoba, która nie jest spadochroniarzem. I to powiedziałam na spotkaniu – relacjonuje jego przebieg Skiba. 

Hołownia chce Fijołka

Według naszych źródeł, ludzie Hołowni uważają, że najlepszym kandydatem w obecnej sytuacji byłby Konrad Fijołek. Skiba z Fijołkiem bardzo dobrze się znają od wielu lat. Fijołek w 2015 roku założył ruch miejski Rzeszów Smart City, Skiba także w nim była.

Polityczne drogi obojga spotkały się w 2018 roku podczas wyborów samorządowych. Oboje byli na listach wyborczych Rozwoju Rzeszowa, Skiba do rady miasta jednak nie weszła, ale przyjaźnie pozostały. Nazwisko Fijołka pojawiło się podczas niedzielnych rozmów.  

– Tak, była o nim mowa – potwierdza Zbigniew Micał z PSL, ale na tym ucina rozmowę o Konradzie Fijołku. Micał mówi, że ludowcy swojej koncepcji nie zmieniają. – Naszym kandydatem jest Edward Słupek – twierdzi, ale ludowcy gotowi są zaakceptować Fijołka.

– On ma pewne predyspozycje. Będziemy o nim jeszcze rozmawiać – zapowiada Zbigniew Micał. – Kandydaturę Edwarda Słupka zaś chcemy poddać jeszcze sondażom – dodaje. 

Przegadają i przekażą 

Co więc ustalono w niedzielę? – Zawęziliśmy listę nazwisk osób, które funkcjonują w mediach jako potencjalni kandydaci dosłownie do kilku osób. I nazwiska tych osób mamy omówić jeszcze w swoich ugrupowaniach i spotkać się jeszcze raz – mówi Anna Skiba.

Kiedy? – W przeciągu tygodnia – odpowiada Skiba. Podkreśla, że niedzielne spotkanie było pierwszym, na którym przy jednym stole usiedli przedstawiciele czterech ugrupowań. – Rozmowy były spokojne, życzliwe i konstruktywne – Skiba opisuje klimat spotkania. 

Jakie nazwisko na stole negocjacyjnym położył Zdzisław Gawlik? On sam jest nieuchwytny, inni uczestnicy spotkania nie chcą tego mówić. Gawlik wciąż wierzy w siłę prof. Aleksandra Bobko, dobrze w sondażu PO wypadł Marek Ustrobiński, b. wiceprezydent Rzeszowa. 

– Ale w zasadzie tylko w podkategorii na temat rozpoznawalności potencjalnych kandydatów opozycji. W wybieralności liderem w sondażu była Elżbieta Łukacijewska – dowiadujemy się nieoficjalnie w Platformie Obywatelskiej. 

Pada też nazwisko dr. Jacka Strojnego, lidera antyferencowego ruchu Razem dla Rzeszowa. Strojny jest „asem z rękawa” Gawlika. Ale Strojny ma problem. Dostał ostrzeżenie z Politechniki Rzeszowskiej, gdzie na co dzień pracuje, by uczelni nie wikłał w politykę. 

Strojny miałby być – w oczach Gawlika – kontrpropozycją dla Konrada Fijołka, który swój kapitał w ostatnim czasie budował na współpracy ze stowarzyszeniami. Strojny i jego Razem dla Rzeszowa weszli mu w paradę i kruszą mit wielkości Tadeusza Ferenca.     

Platforma gra na czas 

Kogo zatem wysuwa PO? – Zaproponowany kandydat będzie uzgodniony przez wszystkich – mówi oględnie Marcin Deręgowski, szef PO w Rzeszowie. – Nasz kandydat będzie ze znanym nazwiskiem, nie trzeba będzie go budować od zera – zapowiada jeszcze.

„Doły” partyjne są zażenowane ustaleniami niedzielnych rozmów. – Kandydata już musimy mieć. Trzeba startować z kampanią, nie ma na co czekać. Potrzebujemy jasnych i klarownych decyzji – słyszymy po stronie opozycji wśród szeregowych działaczy. 

Ale PO wyraźnie się nie spieszy z wyłonieniem kandydata. – Nie mamy pewności, czy wybory rzeczywiście się odbędą 9 maja – mówi Marcin Deręgowski. Platforma też czeka na ruch PiS, a jak PiS przeciągnie wybory, to może Marcin Warchoł z czasem się wykruszy. 

– Gdy PiS zrobi „numer”, że wyborów nie będzie 9 maja, to po „kandydatach na kandydata” nic nie zostanie – rysują scenariusze politycy PO. – Tak się tłumaczy marazm wyłonienia własnego kandydata – słyszymy w kontrze do tej argumentacji.  

PO ma alergię na Fijołka  

Bo PO ewidentnie ma problem z akceptacją Konrada Fijołka. Jego gotowy jest poprzeć nie tylko Ruch Hołowni, finalnie zaakceptować PSL, ale też Lewica. W końcu Fijołek był przez wiele lat w SLD, kierował lokalnymi strukturami partii, łatkę partyjną zerwał dawno temu.

PO ma zgryz – to ona będzie w największym stopniu finansowała kampanię wyborczą kandydata opozycji. Lokalne struktury Platformy nie mogą się oswoić z tym, że partyjne pieniądze miałyby wspierać osobę spoza jej środowiska. 

– Większa zgoda, by postawić na Konrada jest w centrali partii w Warszawie niż w Rzeszowie. Tu działacze obawiają się, że Konrad, po ewentualnym sukcesie, będzie tworzył własne zaplecze polityczne, nie licząc się z Platformą – mówią w PO.

Tym zapleczem miałaby być choćby lokalna odnoga Inicjatywy Polskiej Barbary Nowackiej, czyli lewicowe skrzydło Koalicji Obywatelskiej, z którym ściśle związany jest radny miasta Tomasz Kamiński, polityczny kompan Konrada Fijołka. Obaj byli w SLD. 

– Za pieniądze Platformy zbudują sobie wygodne pozycje – obawiają się w partii. – A jeśli nawet tak, to co z tego? Jakie my mamy na to szanse, gdy nawet własnego kandydata nie potrafimy wybrać. Kim możemy się pochwalić? – pytają w innej frakcji PO.  

Konrad Fijołek nie wystartuje w wyborach, jeżeli nie będzie kandydatem opozycji. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama