ryszard-czarnecki
Zdjęcie: Eric VIDAL [© European Union 2024
Reklama

Byłemu podkarpackiemu europosłowi z ramienia Prawa i Sprawiedliwości grozi kara 15 lat pozbawienia wolności. Chodzi o Ryszarda Czarneckiego, który usłyszał zarzuty prokuratury dotyczące kilometrówek. On zwala wszystko na asystentów.

 Grozi mu nawet 15 lat

Ryszard Czarnecki nie ma szczęścia do współpracowników. A to bratanek zapewnia go, że studia MBA w Collegium Humanum trwają długo i są intensywne, a to asystenci wsadzają go do zezłomowanego kabrioletu zimą i każą jechać do Brukseli, a to przepisy prawa nie zwalniają go z odpowiedzialności karnej nawet wtedy, kiedy spłaci część długu.

Byłemu podkarpackiemu europosłowi z ramienia Prawa i Sprawiedliwości grozi kara nawet 15 lat pozbawienia wolności, ale jak stwierdził w dzisiejszym wywiadzie dla Polskiego Radia, Ryszard Czarnecki nie obawia się wyroku i wierzy w swoją niewinność.

Winni asystenci?

– Kwaśniewski jedzie na jedynce i wkrótce się zatrze – mówił wcześniej o powrocie Aleksandra Kwaśniewskiego do polityki Ryszard Czarnecki.

Autor słynnego motoryzacyjnego bon motu odpowiedzialnością za całą sprawę obarcza swoich asystentów. To oni „wyjeździli” mu służbowo z Jasła do Brukseli – od 10 czerwca 2009 roku do 12 listopada 2013 roku, kwotę ponad 200 tysięcy euro.

Reklama

Były europoseł twierdzi, że nie wiedział o poczynaniach swoich pracowników i zwrócił Europarlamentowi 100 tysięcy euro. Niestety dla niego ta sprawa tak łatwo się nie zatrze – zwrot części długu nie zwalnia go z odpowiedzialności karnej.

Uczciwie i przejrzyście?

Jak informuje Prokuratura Okręgowa w Zamościu, ogłoszony zarzut dotyczy niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości, podania nieprawdy w sporządzonych i podpisanych dokumentach co do miejsca zamieszkania w kraju, a następnie złożenia 243 wniosków o zwrot kosztów podróży, w których podano nieprawdę.

Ryszard Czarnecki, który, jak na ironię, zasiadał w europarlamentarnych komisjach: Kontroli Budżetowej i ds. Wzmocnienia Uczciwości, Przejrzystości i Odpowiedzialności w Parlamencie Europejskim ma teraz ciężki orzech do zgryzienia.

Poza groźbą pozbawienia wolności, wg ustaleń prokuratury były europoseł ma do spłacenia PE jeszcze ponad 400 tysięcy złotych.

(red)

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

 

Reklama