Był dialog i są wnioski – firmy budowlane nie chcą modernizować rzeszowskiego Podpromia, gdy w hali będzie ruch. Kluby siatkarskie Asseco Resovia i Developres nie wyobrażają sobie zamknięcia obiektu na 1,5 roku. Ratusz ma problem.
Po tym, jak miasto Rzeszów ogłosiło jeszcze w 2017 roku pierwszy przetarg na przebudowę Podpromia i żadna firma się nie zgłosiła, ratusz podjął decyzję o przeprowadzeniu dialogu technicznego. Jego celem było zbadanie potrzeb potencjalnych wykonawców oraz sprawdzenie, co może sprawiać im największy kłopot. Takie rozmowy miasto prowadziło przez cały marzec z pięcioma firmami: Budimex, Inżynieria Rzeszów, Mosty Łódź, Eversport oraz Invest Biuro.
Z przeprowadzonych rozmów wysnuto dwa ważne stanowiska. Pierwsze – firmy wskazywały, aby nowy przetarg odbył się w formule „zaprojektuj-wybuduj”, a nie jak dotychczas – „wybuduj”.
– Firmy zasugerowały taką formułę przetargu, aby nieco zmodyfikować nasz projekt, co ułatwiłoby im pracę. Chodzi tu o kwestie związane z technologią wykonania rozbudowy hali. Ogólne założenia projektu nie zmieniłyby się – twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Kolejna kwestia, to sprawa całkowitego wyłączenia hali z użytkowania w trakcie jej remontu. Gdyby oczekiwania firm miasto spełniło, to w przeciągu 1,5 roku halę udałoby się przebudować. Jeśli jednak ratusz postawiłby na swoim i nie dopuściłby do całkowitego zamknięcia Podpromia, wówczas prace budowlane mogłyby się wydłużyć.
Miasto kolejny przetarg na rozbudowę hali planuje ogłosić w połowie kwietnia. W jakiej formule i czy przy zgodzie na całkowite wyłączenie Podpromia z użytkowania w trakcie remontu – jeszcze nie wiadomo. Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, decyzję ma podjąć w przyszłym tygodniu.
Asseco Resovia: Jesteśmy zaskoczeni
Pytane tylko, czy wcielenie w życie życzeń potencjalnych wykonawców jest w ogóle do spełnienia. Na Podpromiu swoje mecze rozgrywają dwie drużyny siatkarskie: Asseco Resovia i Developres Rzeszów. Gdy pytamy działaczy sportowych o ewentualne zamknięcie hali na co najmniej 1,5 roku, odpowiedzi nie pozostawiają złudzeń.
Dla Bartosza Górskiego, prezesa Asseco Resovii, taka opcja oznaczałaby tylko jedno – przeprowadzkę klubu poza miasto, bo w Rzeszowie nie ma podobnego obiektu, który spełniłby oczekiwania siatkarzy i kibiców. – Jestem zaskoczony, że w ogóle pojawiła się taka propozycja. Z tego co wiem, to był to kluczowy warunek, aby taka inwestycja mogła być przeprowadzona– przypomina Górski.
– Obecnie jesteśmy na etapie budowania drużyny na przyszły sezon i podejmujemy zobowiązania, również finansowe, które jako profesjonalny klub jesteśmy zobowiązani respektować. Nie wyobrażam sobie zatem takiej sytuacji, że obie drużyny zostałyby pozbawione możliwości rozgrywania swoich spotkań na Podpromiu. Taka decyzja mogłaby mieć katastrofalne skutki w postaci spadku zainteresowania kibiców i sponsorów oraz utrzymania pozycji Rzeszowa jako ważnego ośrodka siatkarskiego w kraju – dodaje Bartosz Górski.
Jeśli klub zostałby zmuszony do przeprowadzki, to najbliższy obiekt, który spełniłby oczekiwania Resovii, znajduje się w Krośnie. Liczy on 2,6 tys. miejsc na widowni, czyli o połowę mniej niż Podpromie (4,3 tys.). Z czysto matematycznych wyliczeń takie rozwiązanie dla klubu oznaczałoby straty, chociażby dlatego, że w 2017 roku na mecze sprzedano samych karnetów 3 tysiące.
Co więcej, podczas meczów siatkarzom towarzyszy średnio 3,6 tys. kibiców. Na topowych meczach, jak np. na tym, który rzeszowska drużyna rozegrała 4 lutego z PGE Bełchatów, hala była wypełniona po brzegi.
Developres: To nie do przyjęcia
W podobnym tonie co Bartosz Górski wypowiada się Wiesław Kozieł, wiceprezes Developresu. – Całkowite zamknięcie Podpromia to katastrofa dla siatkówki – mówi Kozieł. Wskazuje on, że na mecze pucharowe nadawałaby się inna rzeszowska hala – przy V LO przy ul. Hetmańskiej. Tam w październiku ub. r. odbył się mecz rzeszowskich siatkarek z Izraelem, który rozpoczynał sezon w Orlen Lidze.
Niemniej jednak, Wiesław Kozieł uważa, iż takie rozwiązanie na dłuższą metę nie wchodzi w grę ze względu na funkcjonowanie szkoły. – Treningi siatkarek zakłócałyby pracę szkoły. W V LO kształci się młodzież w klasach sportowych, która potrzebuje korzystać ze swojej hali – mówi Kozieł. – Scenariusz całkowitego zamknięcia Podpromia wydaje się więc nie do przyjęcia – dodaje.
Plan rozbudowy Podpromia przewiduje m.in. rozebranie części istniejącego budynku hali, powiększenie do 6,9 tys. miejsc dla kibiców, powstanie strefy VIP, restauracji, sklepu kibica oraz specjalnej strefa dla dziennikarzy. Mają być też nowe pomieszczenia biurowe, sala konferencyjna, siłownia, a także odnowa biologiczna dla zawodników.
Radny: Wybudujmy nową halę
Problemy z wyborem wykonawcy rozbudowy Podpromia sprawiły, że pojawiły się głosy powątpiewające w sens inwestycji. Witold Walawender, radny Rozwoju Rzeszowa, uważa, że zamiast powiększać stary obiekt, lepiej wybudować nowy. Zdaniem Walawendra modernizacja hali rodzi zbyt dużo pytań i obaw.
– Po pierwsze, potencjalni wykonawcy obawiają się, że miasto wyznaczyło stosunkowo krótki termin realizacji inwestycji [koniec 2019 roku – przyp. red.], a po drugie – warunki, że na hali podczas rozbudowy mają się odbywać mecze – wylicza Witold Walawender.
– Kolejna kwestia to pieniądze – miasto założyło, że na rozbudowę hali wyda 41 mln zł. Dziś modernizację takiego obiektu specjaliści szacują nawet na 70 mln zł. Za takie pieniądze można byłoby wybudować nowy obiekt, co wydaje się lepszym rozwiązaniem – uważa Walawender.
I wskazuje, że nowa hala mogłaby powstać np. na działkach przy ul. Wyspiańskiego, które miasto odzyskało niedawno od Res-Vity.
A co w takim układzie stałoby się z halą na Podpromiu? – W Rzeszowie jest tak dużo młodzieżowych klubów sportowych, które mają problem z bazą treningową, że na pewno Podpromie udałoby się zagospodarować bez problemu w inny sposób – twierdzi Witold Walawender.
Ratusz zapewnia, że z planu rozbudowy Podpromia, póki co, nie rezygnuje.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl