Do trzech lat więzienia grozi 56-letniemu mężczyźnie, który awanturował się podczas sobotniego II Marszu Równości w Rzeszowie.
Komenda Miejska Policja w Rzeszowie, prowadząca w tej sprawie postępowanie, początkowo planowała 56-latkowi postawić zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza.
– Po analizie materiału, zmieniła się kwalifikacja czynu. Mężczyźnie postawiliśmy zarzut wywierania przemocą wpływu na czynność funkcjonariusza – mówi nadkom. Adam Szeląg, rzecznik KMP w Rzeszowie.
To przestępstwo zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności. 56-latek odpowie za incydent, do którego doszło w okolicach ulicy Sobieskiego. To właśnie tam mężczyzna został zatrzymany, gdy wcześniej próbował się przedrzeć przez policyjny kordon, oddzielający uczestników II Marszu Równości z kontrdemonstrantów.
56-latek był w grupie narodowców, którzy protestowali przeciwko paradzie środowisk LGBT. Jak w sobotę mówił nadkom Adam Szeląg, mężczyzna odepchnął jednego z policjantów, stojących w kordonie.
Podczas II Marszu Równości policjanci wylegitymowali 28 osób, zatrzymali także wspomnianego 56-latka. Wobec 20 osób prowadzone są czynności pod kątem wykroczenia – zakłócania porządku publicznego. Jednego z kontrdemonstrantów ukarano mandatem za to, że nie chciał podać swoich danych osobowych.
Według organizatorów, w sobotnim marszu brało udział ok. 800 osób, policja twierdzi, że było ok. 400. Zdaniem rzeszowskiej KMP, poza drobnymi incydentami, parada przebiegała spokojnie.
W poniedziałek Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, zapowiedział, że do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które nadzoruje pracę policji, wyśle podziękowania dla rzeszowskich funkcjonariuszy za zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom marszu. Wcześniej wydał zakaz parady, który potem uchylił sąd.
(ram, jg)
redakcja@rzeszow-news.pl