podpalenie rzeszów kancelaria prawna
Kadr z monitoringu z domniemanym podpalaczem
Reklama

Na początku października w jednej z rzeszowskich kancelarii adwokackich nieznany sprawca metodycznie i ze spokojem rozlał łatwopalną ciecz, doprowadzając do podpalenia pomieszczeń. Rzeszowska policja, od października, jest bezradna w tej sprawie.

Mimo upływu dwóch miesięcy i – jak twierdzą poszkodowani prawnicy – dostarczenia policji dowodów “na tacy”, sprawa stoi w miejscu. Funkcjonariusze mają traktować zdarzenie jako “włamanie”, a kluczowe nagrania z monitoringu miały zostać zignorowane. Gdyby sprawę potraktowano jako podpalenie, do akcji ruszyłaby prokuratura. 

Kamery zarejestrowały mężczyznę

Do zdarzenia doszło 9 października br. Kamery monitoringu zarejestrowały mężczyznę, który w środku nocy pojawia się pod budynkiem kancelarii. Z analizy nagrania, do którego dotarliśmy, wyłania się obraz profesjonalisty lub osoby zdeterminowanej. Postać porusza się spokojnie, nie wykonuje gwałtownych ruchów. Co ciekawe, w pewnym momencie, w pewnej odległości od miejsca zdarzenia, mężczyzna, być może czujący się już bezpiecznie, zdejmuje kaptur zasłaniający jego twarz.  

– Widać, że to nie jest piroman działający pod wpływem impulsu. Ten spokój jest uderzający – komentują prawnicy z poszkodowanej kancelarii.

Materiał wideo zabezpieczony przez poszkodowaną kancelarię prawną

“Daliśmy informacje na tacy”

Choć od podpalenia minęły dwa miesiące, śledztwo utknęło w martwym punkcie. Kamil Reczek, radca prawny i wspólnik kancelarii, nie kryje frustracji działaniami policji.

– To jest katastrofa, po prostu – mówi wprost mecenas Reczek. – Przez dwa miesiące nie policja nie zabezpieczyła praktycznie żadnego monitoringu poza dwoma, które sami im dostarczyliśmy.

Prawnicy wskazują na szereg zaniedbań. Z ich relacji wynika, że policjanci mieli numery telefonów do właścicieli posesji sąsiadujących z budynkiem, w której zlokalizowana jest kancelaria. Kamery mogły zarejestrować sprawcę, ale przez miesiąc nikt nie zadzwonił do posiadaczy kamer i nagrań.

– Dwa domy dalej był monitoring. Policjanci pojechali tam, wzięli numer do właściciela. Po 30 dniach, gdy my zadzwoniliśmy do tego człowieka, był zdziwiony, że nikt się z nim nie skontaktował. Nagrania mogły już zostać nadpisane – relacjonuje Reczek.

Jeszcze bardziej bulwersująca wydaje się sprawa nagrania z kamer pewnej firmy, które mogły uchwycić trasę oddalania się domniemanego podpalacza w stronę ul. Paderewskiego. – Zabezpieczyliśmy, w sensie prawnym, nagranie w tej firmie i… ono wciąż czeka na policję. Podaliśmy adres, telefon. Od miesiąca nikt się nie zgłosił – dodaje radca prawny.

Reklama
Fragment wniosku kancelarii prawnej do Prokuratury Rejonowej z kopią do Komendanta Policji w Rzeszowie

Włamanie zamiast podpalenia?

Poszkodowani nie rozumieją też kwalifikacji czynu przyjętej przez śledczych. Sprawa prowadzona jest pod kątem “włamania z kradzieżą”, a nie podpalenia czy sprowadzenia zagrożenia.

– Dlaczego nikt się nie zabierze za to poważnie? – pyta mecenas Reczek. Zmiana kwalifikacji na podpalenie wymusiłaby objęcie śledztwa bezpośrednim nadzorem prokuratury, co – zdaniem prawników – mogłoby przyspieszyć działania i zapobiec “niedyspozycyjności” policjanta prowadzącego sprawę.

Na miejscu zdarzenia znaleziono butelkę z łatwopalną cieczą. Wyniki jej badań – po dwóch miesiącach – wciąż są nieznane. Wnioski dowodowe składane przez kancelarię, w tym o analizę logowań telefonów komórkowych w rejonie zdarzenia, miały pozostać bez rozpoznania.

Tysiąc spraw, zero podejrzanych

Kto mógł chcieć spalić kancelarię? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. – Prowadziliśmy łącznie ponad tysiąc spraw. Trudno nam wskazać jedną osobę, komu mogłoby zależeć – przyznaje Kamil Reczek.

Wstępny trop, który typowali sami prawnicy, okazał się fałszywy. Obecnie nie ma żadnego podejrzanego, a sprawca, który w nocy z 6 października ze spokojem podpalił budynek w centrum Rzeszowa, pozostaje na wolności.

Prawnicy złożyli już cztery oficjalne skargi na opieszałość policji. Będziemy pytać rzeszowską komendę oraz prokuraturę o powody tak prowadzonego postępowania. Do tematu wrócimy.

Do sprawy wrócimy.

(mob)

Czytaj więcej: 

Powrót do pięciogodzinnej tułaczki z Rzeszowa do Warszawy. Ekspresowe połączenia zniknęły do marca 2026 roku?

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

 

Reklama