14. Strajk Kobiet. To był głośny spacer! „Z kobietami się nie zadziera” [FOTO]

Reklama

– Wolny wybór jest kompromisem – mówili uczestnicy „spaceru” w ramach 14. Strajku Kobiet, który w piątek wieczorem odbył się w Rzeszowie. 

 

Według policji, w „spacerze” przeciwko antykobiecemu wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej z 22 października wzięło udział co najmniej 50 osób. Organizatorzy – Manifa Rzeszów i Uwaga Tu Obywatele – mówią, że było drugie tyle. 

Trauma, jak żołnierza z misji

„Spacer” pod hasłem „Wykrzyczmy nasze prawa” zaczął się o 18:30 na Rynku. Uczestnicy przyszli z flagami biało-czerwonymi, Strajku Kobiet oraz garnkami. To nie był cichy spacer. Mimo że rzeszowskie protesty nie mają już takiej frekwencji, jak jesienią, to wciąż nie brakuje ludzi, którzy oprotestowują barbarzyński wyrok Trybunału Przyłębskiej. 

Na Rynku skandowano hasła: „Wybór, nie zakaz”, „Wolny naród, wolni ludzie, „Mamy władzę”, „Wolność, równość, legalna aborcja”.  Z głośników puszczano piosenkę „Bella Ciao” – hymn kobiecej rewolucji.  

O tym, jak ważny jest dostęp do legalnej i bezpiecznej aborcji mówiła Agnieszka Itner z Manify Rzeszów i Lewicy Razem. – Kobiety odczuwają traumę przez to, że skazuje się je na rodzenie śmierci. Mają taką samą traumę porównywalną do traumy żołnierzy powracających z misji wojennych – porównywała Itner. 

Stwierdziła, że „prawicowi populiści” nie potrafią odróżnić embrionu od człowieka. Agnieszka Itner opowiadała, że jej koleżanka, która ma niepełnosprawne dziecko, na kolejne zdecydowała się dopiero po 14 latach.  

Namiastka kobiecych praw

Do Rzeszowa na „spacer” przyjechał Łukasz Rydzik, dyrektor krośnieńskiego biura europosła Wiosny Roberta Biedronia. Rydzik jest także pracownikiem biura parlamentarnego Lewicy. – Tylko wychodząc na ulice jesteśmy w stanie doprowadzić do tego, aby kobiety miały wolność decydowania o sobie. Teraz im to zabrano! – mówił. 

Łukasz Rydzik wspomniał również o kompromisie aborcyjnym z 1993 roku. Nazwał go „zgniłym kompromisem” i jego zdaniem był on „namiastką kobiecych praw”. Rydzik przypomniał, że większość kobiet w Europie Zachodniej od wielu lat ma dostęp do legalnej i bezpiecznej aborcji. Jego zdaniem na wyroku TK skorzysta podziemie aborcyjne.

– Kobiety będą wyjeżdżały na Słowację, do Niemiec, Norwegii – przewiduje Łukasz Rydzik.

Ale zwracał on uwagę, że wiele kobiet z Podkarpacia, gdzie w zasadzie od 5 lat nie ma dostępu do legalnej aborcji, nie będzie stać na takie wyjazdy. Rydzik przypomniał, że on i Robert Biedroń w styczniu br. zażądali od wojewody podkarpackiego Ewy Leniart (PiS) informacji, w jaki sposób zapewnia ona bezpieczeństwo kobiet.  

– Nie może być tak, że prawa kobiet na Podkarpaciu są inne niż w innych częściach kraju. Musimy pokazać, że chcemy być częścią Europy. Nasza ekipa rządząca, krok po kroku, zabiera nam kolejne prawa, panoszy się kościelna władza, sojusz Kościoła z państwem. Czas to zmienić! – mówił do uczestników „spaceru” Łukasz Rydzik.  

Apelował o solidarność. – Wywrócimy to, co nam urządza ekipa PiS – ogłosił. 

My jesteśmy za wolnością! 

Dariusz Bobak z Obywateli RP mówił, że mniejsza frekwencja na obecnych strajkach kobiet w porównaniu do tych z jesieni jest nieważna. – Wygrywamy! Platforma Obywatelska, ta nadęta pseudoopozycja zastanawia się teraz nad swoim stanowiskiem w sprawie aborcji. Wychodzi na to, że stwierdzą, że są za wolnym wyborem. To nasze zwycięstwo! – mówił. 

– Myśmy wychodzili, że te konserwatywne ciołki są w stanie zmienić zdanie i uznać prawa człowieka, uznać prawa kobiet do decydowania o sobie. Wszyscy mówią, że wolność wyboru to skrajność. Gówno prawda! Skrajnością jest totalny zakaz aborcji i skrajnością byłby nakaz aborcji, jak np. w Chinach. Wolny wybór jest kompromisem – dodał Bobak. 

On apelował do uczestników protestu, by nie dali sobie wciskać „języka prawicy”. – My jesteśmy środkiem. My jesteśmy za wolnością! Oni za opresją! – stwierdził Dariusz Bobak.

Przerwać sojusz Kościoła z państwem

Po dłuższej chwili uczestnicy „spaceru” ruszyli z Rynku, przeszli ulicami Kościuszki i 3 Maja, dochodząc do siedziby Kurii Diecezji Rzeszowskiej przy ulicy Zamkowej. Po drodze minęli kilku narodowców, którzy chowali się przy kościele farnym. Pojawili się też później przed siedzibą kurii. Do starcia ze „spacerowiczami” nie doszło, porządku pilnowała policja. 

– Jesteśmy tutaj, bo państwo podpisało sojusz z Kościołem. I czas wreszcie ten sojusz przerwać. Przez ostatnie 30 lat Kościół się rozpanoszył. Kościołowi tylko pieniędzy brakuje. Tylko wychodząc na ulice ludzie dokonywali wielkich przemian. I tych przemian dokonamy! – mówił przed kurią Łukasz Rydzik.

Zapowiedział, że strajki kobiet się nie skończą, a wkrótce na ulice polskich miast zaczną wychodzić nauczyciele, pielęgniarki, rolnicy i górnicy, przewodzić im będą kobiety. – Z kobietami się nie zadziera – podkreślał Rydzik.

Policja: będzie wniosek o ukaranie

Sprzed kurii uczestnicy „spaceru” wrócili na Rynek. Tym razem policjanci nie legitymowali organizatorów. Podszedł do nich tylko jeden z kryminalnych, który zapowiedział, że wobec organizatorów zostanie skierowany do sądu wniosek o ukaranie za udział w nielegalnym zgromadzeniu w czasie pandemii koronawirusa.  

– Niczego innego się nie spodziewaliśmy – zareagował Dariusz Bobak. Policjantom przypomniał, że w grudniu ub. r. w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie Obywatele RP zostawili broszurkę z informacjami o tym, że większość spraw, które policja wytacza uczestnikom strajków kobiet, sromotnie przegrywa. 

– Prosiłbym o wczytanie się, bo wy, panowie, będziecie ponosić odpowiedzialność osobistą za wykonywanie rozkazów niezgodnych z prawem – dodał na koniec Dariusz Bobak. 

Policja ocenia, że piątkowy protest minął spokojnie, nie było żadnych incydentów, nikogo nie wylegitymowano. – Nie zastosowano wobec uczestników żadnych środków – mówi podinsp. Marta Tabasz-Rygiel, rzecznik KWP w Rzeszowie. Organizatorów „spaceru” zaniepokoiło to, że przez cały czas nad głowami jego uczestników latał policyjny dron. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama