Prezydent proponuje konsultacje w sprawie ewentualnego zamknięcia dla rowerów naszych deptaków. To jest jakiś pomysł na wyjście z impasu, ale również kontrowersyjny.

Moim zdaniem rzecz należy załatwić w oparciu o rzetelne dane i ew. obserwacje rozwiązań częściowych, jak wydzielenie pasa dla rowerów, ograniczenie godzin lub dni, wzmożenie kontroli straży miejskiej czy tp. Ponadto konsultacje będą miały sens, jeżeli Prezydentowi rzeczywiście zależy na poznaniu opinii mieszkańców, a nie przeforsowaniu własnego zdania.

Dotychczasowe konsultacje przeprowadzane w Rzeszowie – najczęściej dotyczące poszerzania miasta – wyglądały tak, że dyrektorzy w urzędzie miasta oraz szefowie miejskich spółek i innych jednostek organizacyjnych dostawali zadanie w postaci zebrania opinii od ich pracowników. Formularze konsultacji są wprawdzie anonimowe, ale zbierane w biurach, więc ta anonimowość jest iluzoryczna. No i w ten sposób większość zebranych głosów oddaje pogląd szefa. Szczęśliwie w tamtych przypadkach bardziej chodziło o frekwencję niż wynik, bo przecież większość Rzeszowian zdecydowanie popierała powiększanie Miasta. Teraz jednak jest trochę inaczej: sprawa nie jest tak jednoznaczna i nie wiemy, co o rowerach na deptakach myśli większość mieszkańców. Dlatego trzeba się bacznie przyglądać temu, jak te konsultacje będą przebiegać.

Na marginesie. Tylko w Malawie ostatnie konsultacje w sprawie zmian granic przeprowadzono w sposób zapewniający ich rzetelność (lokale do głosowania, listy uprawnionych, komisje nadzorujące głsowanie i liczące głosy, urny). Najbardziej „oryginalnie” wyglądały te konsultacje w Trzebownisku. Tam znaczną część głosów zebrano tak, że urzędnik z listą mieszkańców i formularzem odwiedzał poszczególne domy i odbierał opinie. Toteż i wynik był iście łukaszenkowski (99,39%).

Ale nie wymagajmy za wiele. Rzetelne konsultacje, to po prostu referendum, a ono kosztuje dużo i warto je robić w sprawach ważnych i poważnych.

Reklama