jaszczurki-salamandry-grzyb
Zdjęcie: jaszczurki, które są hitem Internetu, fot. Michał Brzeski, FB Nadleśnictwa Rymanów
Reklama

„Zbierać, czy nie zbierać? – oto jest pytanie…” – od tego dylematu zaczynają swój wpis leśnicy z Nadleśnictwa Rymanów. Szczególnie wtedy, gdy dorodnego prawdziwka pilnuje dwóch umundurowanych na czarno-żółto strażników?

Zdjęcie opublikowane przez Nadleśnictwo Rymanów wywołało w sieci prawdziwą burzę pozytywnych emocji i stało się pretekstem do szybkiej lekcji przyrody.

Król lasu i jego gwardia przyboczna

Wszystko zaczęło się od jednego, fenomenalnego kadru autorstwa Michała Brzeskiego. Na leśnej ściółce, w pełnej krasie, pręży się dorodny borowik. Tuż obok niego, jak dwóch wiernych ochroniarzy, leżą dwie salamandry plamiste, których jaskrawe ubarwienie idealnie komponuje się z leśnym otoczeniem. Leśnicy z Nadleśnictwa Rymanów, publikując zdjęcie, z humorem sparafrazowali Szekspira: „Zbierać albo nie zbierać – oto jest pytanie… można by rzec widząc taką obstawę”.

Reakcja internautów była natychmiastowa. Zdjęcie w krótkim czasie zebrało ponad 1,6 tysiąca polubień i setki komentarzy, a dyskusja pod nim rozwinęła się w kilku fascynujących kierunkach.

„Chyba zrobiły rezerwację” – co na to internauci

Humorystycznych komentarzy nie było końca. „Czy to jest »grzyb pod ochroną« czy »grzyb z ochroną«?” – zapytała celnie jedna z internautek. „Chyba zrobiły rezerwację” – dodała inna. Wielu grzybiarzy, jak pani Gabriela, przyznało, że „miało ten sam dylemat”, widząc podobne sceny w lesie. Po czym opublikowała własne zdjęcie dorodnego grzyba. 

Oczywiście, pojawiły się też głosy bardziej pragmatyczne: „Borowika weź, salamandrę zostaw”, na co natychmiast nadeszła kontra: „Bierz salamandrę, grzybka zostaw, niech rośnie”. Zdjęcie stało się również inspiracją dla innych – w komentarzach pojawiło się mnóstwo fotografii salamander spotkanych podczas grzybobrania, co tylko potwierdza, jak częstymi gośćmi beskidzkich lasów są te niezwykłe płazy. 

Internauci też spotkali salamandry  

Nie zabrakło też drobnych nieporozumień i prób identyfikacji – jedni mylili salamandry z jaszczurkami, inni z traszkami. Ale, jak to w internecie bywa, życzliwi miłośnicy przyrody szybko spieszyli z wyjaśnieniami.

Reklama

Co więcej sporo osób zamieściło swoje zdjęcia pięknie umaszczonych zwierząt i epokowych grzybów z Podkarpacia.    

Zdjęcia: Michał Brzeski, Nadleśnictwo Rymanów i internauci

Salamandra – jaszczurka, która jaszczurką nie jest

Całe zamieszanie wokół zdjęcia stało się doskonałą okazją, by przypomnieć kilka faktów o bohaterce drugiego planu. Salamandra plamista, bo o niej mowa, to największy płaz ogoniasty w Polsce i jeden z najbardziej charakterystycznych mieszkańców podkarpackich lasów. Mimo że wielu nazywa ją „kolorową jaszczurką”, jest płazem, a nie gadem. Jej skóra jest gładka i lśniąca, a nie pokryta łuskami.

Jej intensywne, czarno-żółte (lub pomarańczowe) barwy to sygnał ostrzegawczy. Skóra salamandry pokryta jest gruczołami zawierającymi toksyczną wydzielinę – salamandrynę. Jest ona niegroźna dla człowieka, o ile nie dostanie się do oczu czy ust, ale dla drapieżnika, który spróbuje ją schwytać, może być niebezpieczna. Dlatego właśnie salamandry, poruszające się dość powoli i ociężale, nie muszą uciekać w popłochu.

W Polsce salamandra plamista jest pod ścisłą ochroną. Podkarpacie, a w szczególności Bieszczady i Beskid Niski, to jedno z najważniejszych miejsc jej występowania. Spotkanie jej w lesie, zwłaszcza po deszczu, to prawdziwa przyjemność i dowód na to, że ekosystem jest w dobrej kondycji. A jeśli przy okazji pilnuje grzyba? Cóż, może warto wtedy odpuścić i potraktować to jako znak od samej Matki Natury, by po prostu nacieszyć oczy tym niezwykłym widokiem.

(mob)

Czytaj więcej: 

Z Rzeszowa na podbój Europy. Jak mały rzeszowski klub wychowuje najmocniejszych na kontynencie!?

Czytasz Rzeszów News? Twoje wsparcie pozwoli nam działać sprawniej.

 

Reklama