Anatolij ma 37 lat i ostrą białaczkę. W Kijowie rozpoczął badania, ale przerwała je wojna. Postanowił uciekać do Polski. Trafił do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1 w Rzeszowie.
Do Polski przyjechało już ponad 1,7 miliona ludzi uciekających z bombardowanej Ukrainy. Przede wszystkim kobiety z dziećmi, ale także osoby starsze i chore, wymagające natychmiastowej, często specjalistycznej pomocy medycznej. Do Kliniki Hematologii KSW nr 1 w Rzeszowie trafił 37-letni Anatolij z Łucka. Przyjechał tydzień po rozpoczęciu wojny na Ukrainie.
Ucieczka do Polski
Kilka dni wcześniej w Kijowie rozpoczął badania diagnostyczne. Lekarze dopiero rozpoznali u niego chorobę. Podczas pobytu w szpitalu wielokrotnie musiał schodzić do schronu. Badania przedłużały się. Później przestały działać laboratoria. – Nie było sensu czekać, nie można było potwierdzić diagnozy – opowiada mężczyzna. Postanowił uciekać.
Z Kijowa pojechał do Lwowa, do Centrum Konsultacji Hematologicznej. Tam otrzymał informację, że pomocy może szukać w Polsce. – Gdy zgłosił się na izbę przyjęć było już źle. Wymagał natychmiastowej pomocy. Badania potwierdziły ostrą białaczkę – mówi prof. Mirosław Markiewicz, kierownik Kliniki Hematologii KSW nr 1.
Przez pierwszy tydzień pobytu w szpitalu, Anatolij dostawał chemię. Właśnie rozpoczął leczenie wspomagające. Terapia trwa zwykle około miesiąca. Na podstawie wyników lekarze zdecydują o dalszym leczeniu. Może być tak, że będzie potrzebował przeszczepu szpiku. Lekarze już poprosili jego siostrę o przyjazd do Rzeszowa, i oddanie próbki krwi na badanie zgodności tkankowej.
– Dziękuję Bogu, że jestem tutaj, i mam szansę na leczenie. Czuję się dobrze, bo jestem bezpieczny, i mam to, czego potrzebuję. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze – mówi Anatolij.
W Klinice Hematologii KSW nr 1 to jedyny pacjent z Ukrainy. Tymczasem Polskie Towarzystwo Onkologiczne szacuje, że w związku z napływem do Polski uchodźców z Ukrainy na oddziałach onkologicznych nastąpi 5-10-procentowy wzrost pacjentów z chorobami nowotworowymi.
Hematologia stoi na głowie
Lekarze nie chcą oficjalnie o tym mówić, ale przyznają, że dodatkowi pacjenci są sporym wyzwaniem logistycznym. W szpitalach nie ma przecież dodatkowych łóżek dla uchodźców z Ukrainy. Na leczenie w Klinice Hematologii KSW nr 1 czeka 30 osób.
– Trzeba pomyśleć o stojącej na nogach, a nie na głowie hematologii – mówi prof. Mirosław Markiewicz. – Nie może być tak, że pacjenci z rozpoznaną chorobą muszą czekać aż się łóżko zwolni – dodaje profesor. Klinika Hematologii KSW nr 1 ma 29 łóżek dla pacjentów, w tym: 2 łóżka OIOM, 10 łóżek przeszczepowych i 17 łóżek hematologicznych.
Zdaniem szefa Kliniki Hematologii KSW nr 1, na Podkarpaciu konieczne jest utworzenie co najmniej jednego lub dwóch dodatkowych ośrodków hematologii.
Brakuje oficjalnych danych
Na razie nie wiadomo, ilu uchodźców z Ukrainy leczy się w podkarpackich szpitalach. Do tej pory nikt nie prowadził takich statystyk. Podkarpacki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia informuje, że jest to około 600 osób.
agnieszka.lipska@rzeszow-news.pl