Reklama

Na ostatniej sesji Rada Miasta miała dyskutować o uchwale akceptującej przeznaczenie miejskiej działki na zbudowanie aquaparku w Parku Sybiraków na Baranówce. Ta propozycja wzbudziła wiele wątpliwości, dlatego na wniosek komisji została zdjęta z porządku obrad. Wywołała także sporo emocji, ale o nich nie będę teraz pisał. Chcę natomiast przybliżyć niektóre okoliczności tej sprawy.Wszystkie aquaparki budowane w Polsce przez samorządy (ok. 50) są deficytowe. Nawet ten we Wrocławiu. Ale nic w tym dziwnego, ani złego. Podobnie dopłacamy do przyszkolnych basenów, hali na Podpromiu, basenów ROSiR-u, czy stadionu miejskiego (Stal). Analogicznie dopłaca się do instytucji kultury, jak teatr Maska, Filharmonia czy teatr Siemaszkowej (te dwa ostatnie to już Województwo). Bo bilety pokrywają tylko część kosztów, lecz każda z tych instytucji służy mieszkańcom.

Pytanie czy i na co nas stać. Otóż nie mamy teraz wolnych pieniędzy na zbudowanie takiego obiektu z własnych środków (ok. 80 mln zł) i na pewno długo ich mieć nie będziemy. Pieniędzy unijnych na takie cele w najbliższym czasie też nie będzie. Zatem pozostaje inwestor zewnętrzny. Ponieważ nie ma u nas wód termalnych, ani tyle ludności czy turystów, żeby zapewnić rentowność obiektów o skali takiej jak na Słowacji czy Węgrzech, to nikt prywatny nie zaangażuje swoich środków w całość przedsięwzięcia. Trzeba więc szukać jakichś innych rozwiązań, czy źródeł finansowania.

W naszym przypadku jest to możliwość współpracy (być może w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego) z właścicielem galerii Nowy Świat, firmą Womak, która widzi szansę na ożywienie swojej galerii poprzez powstanie aquaparku w bezpośrednim jej sąsiedztwie. Wejście Miasta Rzeszowa do tej inwestycji z aportem w postaci działki byłoby dodatkowym argumentem. Jednak decydujące od strony finansowej będą wzajemne zobowiązania oraz to, kto ponosiłby  koszty utrzymania obiektu i ryzyko niepowodzenia projektu. To są fundamentalne kwestie do rozstrzygnięcia.

Ale najistotniejszym problemem jest lokalizacja. Jest zrozumiałe i oczywiste, że Womaka nie będzie interesować inne miejsce. Co więcej, efekt synergii będzie wyraźnie mniejszy, jeżeli Aquapark będzie zanadto oddalony od galerii. Jest również pewne, że żadnego innego roztropnego pomysłu na zbudowanie aquaparku w Rzeszowie nie ma i długo nie będzie. Z drugiej strony nie ulega również wątpliwości, że chociaż Rzeszowianie bardzo by chcieli takiej inwestycji, to dla mieszkańców okolicznych bloków taki obiekt będzie oznaczać pogorszenie warunków życia.

Mamy więc poważny dylemat. Moim zdaniem precyzyjnie o tej lokalizacji będzie można dyskutować dopiero wtedy, gdy pojawi się przynajmniej jakaś koncepcja, czy wizja tej inwestycji, że nie wspomnę już o projekcie planu zagospodarowania przestrzennego. Musimy po prostu wiedzieć, gdzie dokładnie i ile przestrzeni ten Aquapark miałby zająć, ile trzeba będzie wyciąć drzew, jak będzie z dojazdami i parkingami.

Dlatego jestem zdania, że pierwszy krok należy zrobić, żeby doprowadzić do skonkretyzowania planów oraz wynegocjowania zasad ewentualnej współpracy z Womakiem. Równolegle wypadało by przedstawić jakąś alternatywę. Tzn. oszacować, ile kosztowałoby wybudowanie i utrzymanie Aquaparku własnym sumptem przez Miasto, przedstawić opinii publicznej wszystkie okoliczności i dopiero na koniec podjąć ostateczną decyzję, pamiętając przy tym, że jest to okazja wyjątkowa.

Pytanie co zrobić, gdyby opinia była negatywna. Wydaje się, że jakimś rozwiązaniem – adekwatnym do naszych sił i środków – jest przeznaczenie większej niż do tej pory kwoty na przebudowę i rozbudowę obiektów ROSiR-u. Mamy tam jeszcze trochę wolnej przestrzeni i można by – nawet kosztem kortów tenisowych, czy miasteczka ruchu – zbudować coś może niezbyt wielkiego, ale odpowiadającego naszym możliwościom i zaspokajającym najistotniejsze potrzeby Rzeszowian.

[poll id=”4″]

Reklama