To już drugi rok z rzędu, kiedy dostarczany radnym projekt budżetu jest taki, że propozycje radnych, zgłaszane podczas posiedzenia komisji ekonomiczno-budżetowej z udziałem przewodniczących pozostałych komisji, w bardzo niewielkim stopniu są uwzględniane.
Przyczyna tego jest dość prozaiczna. Żeby jakiś wydatek do budżetu dodać, trzeba albo coś z niego usunąć, albo wskazać dodatkowe dochody. Wskazywanie dodatkowych źródeł pieniędzy przez radnych to zadanie dość karkołomne. Po prostu do tego trzeba fachowej wiedzy i przekonywającego uzasadnienia propozycji. Nie wystarczy przecież powiedzieć: zwiększmy planowane dochody z tego czy innego podatku, tylko trzeba to dobrze uzasadnić.
Z kolei wskazanie pozycji do usunięcia oznacza narażenie się temu, kto ją wprowadził, albo w czyim ona leży interesie. Więc radni praktycznie tego nie robią. We wcześniejszych latach prezydent podczas wspólnego posiedzenia szefów komisji akceptował niektóre propozycje radnych, wymuszając niejako na Pani Skarbnik wskazanie, gdzie jeszcze można zwiększyć planowane dochody. Teraz z tego zrezygnował. Wydaje się, że słusznie. W przeciwnym przypadku festiwal sensownych, ale nie dających się sfinansować zadań, byłby jeszcze większy. A przecież i tak ta lista oczekiwań jest spora. Stanowią one ważne postulaty na przyszłość, ale nie da się, moim zdaniem, robić z tego zarzutu. Jeśli bowiem ktoś uważa, że coś koniecznie powinno być do budżetu dopisane, to musi wskazać źródło finansowania: albo z dochodów, albo poprzez rezygnację z innego zadania.
Jak więc radni mogą skutecznie wpływać na kształt budżetu? Wydaje się, że skoro nie chcemy, nie potrafimy niczego z propozycji Prezydenta wykreślić , to pozostaje jedynie znacznie wcześniejsze budowanie poparcia dla własnych pomysłów, tak by zostały wpisane do budżetu podczas konstrukcji jego pierwszej wersji.
Podczas omawiania projektu budżetu Prezydent posługiwał się prezentacją, która zawiera sporo podstawowych danych o tym rzeszowskim planie finansowym na 2015 rok. Warto się jej przyglądnąć.