Skandal na Europejskim Stadionie Kultury w Rzeszowie! Urzędnicy sądowi nie pozwolili wywiesić obrazu Urszuli Chrobak na murach Zamku Lubomirskich, bo podobno jest kontrowersyjny.

[Not a valid template]

 

– To cenzura prewencyjna i klasyczna, prowincjonalna dulszczyzna! W komunizmie przynajmniej kiedyś istniał cenzor, do którego można było pójść i mógł się zapytać: „Przeciwko czemu jest ta biała kartka?”. Teraz nie znamy argumentów, dlaczego obraz Urszuli został ocenzurowany – nie może zrozumieć prof. Marek Olszyński, wykładowca wydziału sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego i członek zarządu ds. artystycznych Związku Polskich Artystów Plastyków w Rzeszowie.

– Żyjemy podobno w państwie prawa, gdzie jest wolność słowa i wypowiedzi… – mówi prof. Olszyński.

Tę wolność władze Sądu Okręgowego w Rzeszowie, który ma siedzibę w Zamku Lubomirskich, interpretują na swój tylko zrozumiały sposób.

Egzystencjalna refleksja o człowieku

W środę po południu na murach zamku zawisły wielkoformatowe obrazy autorstwa polskich i ukraińskich artystów. Mają wisieć do niedzieli. To wystawa Mur-Art, która jest częścią rozpoczynającego się w czwartek w Rzeszowie Europejskiego Stadionu Kultury – największej w mieście imprezy kulturalnej, która kosztuje 3 mln zł i finansuje ją Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz rzeszowski ratusz.

Prace na murach zamku miało zaprezentować 11 artystów. Wśród nich także prace dwójki naszych fotoreporterów: Piotra Worońca jr. i Urszuli Chrobak. Oboje są również malarzami. Piotr jest kuratorem wystawy, na co dzień szef rzeszowskiego ZPAP-u.

Urszula ma na koncie kilkadziesiąt wystaw w Polsce, ale także za granicą: w Niemczech, Słowacji, Rumunii i na Węgrzech. Jest laureatką wielu konkursów, m.in. tegorocznego Triennale Malarstwa Regionu Karpat „Srebrny Czworokąt” w Rumunii.

Ale urzędnikom sądowym nie spodobał się obraz Urszuli Chrobak, która namalowała pochyloną kobietę trzymającą się za piersi. Na obrazie nie widać twarzy, nie widać także piersi, ani narządów płciowych.

– Praca jest egzystencjalną refleksją o człowieku. Wyraża wewnętrzne pęknięcia, lęk, niepokój, samotność i bezradność – mówi o swoim obrazie autorka.

Sąd: Praca może budzić kontrowersje

Kierownictwo Sądu Okręgowego w Rzeszowie uznało jednak, że mieszkańcy nie powinni oglądać pracy Urszuli w publicznym miejscu.

– Sąd jest instytucją pożytku publicznego odznaczającą się wysoką powagą i rangą, stąd odbywające się za jego zgodą imprezy artystyczne powinny mieć pozytywny odbiór, nie naruszający powagi instytucji – tłumaczy Marzena Ossolińska-Plęs, rzecznik prasowy rzeszowskiego sądu.

Jego kierownictwo przypomina, że budynek sądu był również miejscem martyrologii i były na jego terenie wykonywane egzekucje w okresie powojennym. Ponadto w siedzibie sądu jest urządzona wystawa Instytutu Pamięci Narodowej poświęcona pamięci poległych tu ludzi.

Na decyzję sądu miała też wpływ obecność w okolicach zamku fontanny multimedialnej, która jest często odwiedzana przez dorosłych i dzieci.

– Z powyższych względów eksponowanie na murach budynku będącego siedzibą Sądu obrazu wielkoformatowego przedstawiającego wizerunek nagiej kobiety może zostać negatywnie odebrane przez mieszkańców Rzeszowa i budzić kontrowersje – uważa Marzena Ossolińska-Plęs.

Te argumenty zdecydowały, że kierownictwo sądu nie wyraziło zgody na prezentacje obrazu Urszuli Chrobak na murach zamku. – Co w żadnym wypadku nie może być utożsamiane ze stosowaniem cenzury – przekonuje rzeczniczka sądu.

Więc z czym? Na to nie ma jasnej odpowiedzi, oprócz tego, że na obraz artystki nie powinny patrzeć dzieci.

Żadnego argumentu

Wobec decyzji sądu bezradni są organizatorzy ESK, bo to nie oni wydawali zgodę na urządzenie wystawy na murach zamku. Rzeszowscy artyści są zbulwersowani, choć już w poniedziałek zaczęły do nich docierać pierwsze nieoficjalne sygnały, że praca Urszuli Chrobak nie przypadła do gustu urzędnikom sądowym.

– Żadnej argumentacji nie usłyszałem, oprócz tego, że praca Urszuli może budzić kontrowersje – mówi Piotr Woroniec.

To, co wydawało się, że będzie tylko snem, rzeczywistością okazało się w środę. Szef ZPAP-u w Rzeszowie odebrał kolejny telefon z sądu od jego dyrektorki Marty Kuczmy. Praca Urszuli Chrobak na murach nie może wisieć. Koniec i kropka.

– Poprosiłem o wyjaśnienia, dlaczego. Usłyszałem, że wyjaśnień nie będzie. Żadnego argumentu. Usłyszałem też, że taki obraz możemy wywiesić w galerii, muzeum, albo na naszym podwórku – opowiada Piotr Woroniec. – To niedopuszczalne, żeby takie rzeczy miały miejsce. Dlaczego urzędnicy sądowi mają decydować, co jest dobre dla ludzi, a co nie?

Dziury w drzewach też zalepiać?

Prof. Marek Olszyński na sądzie nie zostawia suchej nitki.

– Urszula została potraktowana jak w „Procesie” Kafki – oskarżona, bez podania powodów. Powinniśmy poznać stanowisko osoby, które uznała, że praca Urszuli jest kontrowersyjna. Moglibyśmy się wtedy bronić. W państwie demokratycznym podstawą jest dialog.

– Twórczość Urszuli można interpretować w różnych aspektach metafizycznych, natomiast są one aerotyczne. Na pewno nie chodziło o próbę szokowania, czy obrażania jakichkolwiek uczuć. Więcej nieobyczajności jest w reklamach niż w twórczości Uli. Jako artyści zostaliśmy upokorzeni – mówi prof. Olszyński.

Broni twórczości Urszuli Chrobak. – Na pewno nie jest nieobyczajna. Prace Urszuli mówią o kondycji człowieka, samotności, ale na pewno nie prowokują do skojarzeń erotycznych. Na tej zasadzie możemy zalepiać dziury w drzewach, bo też się źle kojarzą, tylko, że to już dewiacja, którą się leczy.

Rzeszowscy artyści nie mają żadnych pretensji do miasta. – Mamy do ludzi, którzy są miłośnikami pani Dulskiej i pruderii. Pokazali jaką mają mentalność – twierdzi prof. Marek Olszyński.

Urszula Chrobak: – Nie wydaje mi się żebym kogokolwiek obrażała moralnie, religijnie, czy politycznie. Mój przekaz jest emocjonalny. Stworzenie Adama nikogo nie bulwersuje, a bulwersuje niewinny obraz, który nawet nie przedstawia nic erotycznego? Czuję się odrzucona. To boli. Nigdy wcześniej coś takiego mnie nie spotkało.

Piotr Woroniec: – Urzędnicy sprowadzili nas na margines.

Przecięła i wywiesiła

W środę oryginały wszystkich prac autorów wystawy Mur-Art zostały zaprezentowane na wernisażu w Rzeszowskim Inkubatorze Kultury.

Była też praca Urszuli Chrobak. Na znak protestu przewiesiła ją czarną wstążką, jako symbol cenzury, którą przecięła. W dużym formacie obraz wywiesiła na prywatnej kamienicy przy ul. Szopena naprzeciwko Zamku Lubomirskich, do czego namówił ją ZPAP.

– To dla nas sprawa honorowa. Chcemy pokazać solidarność artystów. Niech ludzie zastanowią się, dlaczego praca Uli wisi na kamienicy, a nie na murze zamku – tłumaczy Woroniec.

Prof. Marek Olszyński: – Przeraża mnie to, że promowanie miasta poprzez wysoką kulturę jest traktowane jako obrazoburstwo.

Artyści z ZPAP-u na znak protestu byli gotowi całą wystawę ściągnąć. – Jak wieszaliśmy prace i patrzyłem na zamek, to pomyślałem sobie, że za murem jest urząd, a mur jest dla miasta. Urszuli została odebrana szansa pokazania się w mieście – mówi z przykrością Piotr Woroniec.

A od czwartku w Biurze Wystaw Artystycznych w Rzeszowie w ramach ESK wystawa prac Franciszka Starowieyskiego, miłośnika detali anatomicznych, którego nikt o zdrowych zmysłach nie posądza o pornografię i nieobyczajność.

Nie wykluczone, że rzeszowscy artyści narazili się urzędnikom napisem podczas ubiegłorocznego ESK. Na murach zamku wywiesili płachtę z napisem: „W tym budynku winna być kultura”.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama