Świat jest okrutny. Nie ma w nim miejsca na sentymenty i na romantyczną miłość. Świat nie akceptuje inności, a prawda czasem znaczy śmierć – z takim przesłaniem rzeszowski festiwal Trans/Misje. Wschód Sztuki zostawił publiczność w drugi dzień.
Trans/Misje. Wschód Sztuki trwają od czwartku, a ich zakończenie zaplanowano na niedzielę (25 sierpnia). Za nami już dwa dni tej niezwykłej imprezy przygotowanej przez Teatr im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie we współpracy z Teatrem Dramatycznym im. Ilii Czawczawadzego w Batumi, Odeskim Ukraińskim Akademickim Teatrem Muzyczno-Dramatyczny im. Wasyla S. Wasylki w Odessie oraz Teatrem Dramatycznym „Na Pohulance” w Wilnie. O pierwszym dniu festiwalu możecie przeczytać TUTAJ.
Drugi dzień festiwalu rozpoczął się od koncertu gruzińskiego zespołu folklorystycznego Folk Ensemble “Meskheti”, potem w Galerii R_Z odbył się wernisaż plakatu “Współczesny plakat teatralny”. Następnie w Teatrze Maska można było zobaczyć genialny spektakl „Ona go kochała” reżyserii Stasia Żyrkowa w wykonaniu ukraińskich aktorów.
„Każdy kocha tak, jak potrafi”
„Każdy kocha tak, jak potrafi” – gdy te słowa padły na scenie z ust Tani moje oczy się zaszkliły i przeszły mnie ciarki. Miłość, jakkolwiek nie zabrzmi to banalnie, jest bardzo trudnym uczuciem. Mowa tu zarówno o tej miłości kobiety i mężczyzny, jak i rodzicielskiej.
W „Ona go kochała” wybrzmiało to bardzo dosłownie, dzięki właśnie Tani – młodej dziewczynie dorastającej w patologicznej rodzinie, która marzyła o tym, aby być księżniczką, która będzie miała swojego rycerza. To jemu chciała oddać swoje dziewictwo.
Pod tym względem Tania była wyjątkowa. Kostia, jeden z bohaterów, zakochany w Tani, który siedział w więzieniu, traktował ją z tego powodu, jak świętą. W pewnym sensie to nie dziwi. W ich środowisku – biednym, nasączonym alkoholem i narkotykami – „sprzedanie” tanio cnoty to niemalże norma.
W tym wszystkim jest też Sergiej – nauczyciel filozof i jego matka, która chce, aby znalazł sobie normalną pracę i w końcu się ożenił. Tania wybiera go na swojego rycerza, płacąc za ten wybór wysoką cenę. A Sergiej? On się założył.
Nie bez znaczenia jest też Kosia, który kochał Tanię. A Tania? Ona go kochała, na swój sposób. Wydawało się, że w pewnym sensie on ma być jej przeznaczony na męża. Tak przynajmniej widział to ojciec Tani. Dziewczyna jednak przeciwko temu się buntowała, bo nie chciała skończyć, jak jej matka, która związała się z alkoholikiem.
Jak z tragedii antycznej
Te dramatyczne sytuacje, niejednokrotnie przypominające antyczną tragedię, przeplatane były żartem, piosenką, dobrą muzyką. Z jednej strony po to, by rozładować napięcie wśród widowni, z drugiej, chyba po to, by pokazać, że gdy patrzymy na coś patologicznego z boku, wiemy, że to jest złe. Gdy jesteśmy w środku tego – szukamy odskoczni, bagatelizujemy pewne rzeczy, aby nie zwariować.
Ukraińskim aktorom należą się podziękowania za energię, którą przekazali widowni podczas spektaklu. Widać, że to bardzo zgrana i zżyta grupa, co przełożyło się też na jakość spektaklu. Nie ma się więc co dziwić, że publiczność po zakończonej sztuce pokusiła się na owację na stojąco. Zespół aktorski z „Ona go kochała” w pełni na to zasługiwał.
„Rabin Maharal i Golem”
Kolejnym akcentem teatralnym drugiego dnia Trans/Misji było widowisko plenerowe w reżyserii Lecha Raczaka „Rabin Maharal i Golem – czyli prawda i śmierć”. Z twórczością Raczaka rzeszowska publiczność miała okazję spotkać się już w ubiegłym roku także podczas Trans/Misji. Wówczas na bulwarach zaprezentowano widowisko „Diabeł Łańcucki”, które zostało bardzo dobrze przyjęte przez publiczność.
Tym razem Raczak na dziedzińcu Zamku Lubomirskich zaprezentował widowni widowisko, gdzie bohaterem jest Juda Loew ben Bazalel – znany jako Maharal z Pragi – twórca Golema, który pochodził z Poznania i w latach 1586-88 i 1592-94, po zakończeniu kadencji rabina Pragi, pełnił funkcję rabina Poznania.
Prawda i śmierć
Drugą ważną postacią jest wcześniej wspomniany Golem. Maharal ożywił go przy pomocy magicznych rytuałów wkładając mu w usta karteczkę ze słowem „emet” po hebrajsku „prawda”. Zatarcie pierwszej litery zmieniało znaczenie napisu na „śmierć”.
Oczywiście, sztuka to nie historyczna rekonstrukcja życia Maharala oraz średniowiecznych poznańskich polsko-żydowskich relacji, a raczej stworzenie swego rodzaju legendy miasta.
Klimat nieco baśniowej opowieści stworzyły charakterystyczne dla widowisk Raczaka wielkoformatowe konstrukcje na myśl przywodzące Anioła Śmierci, Jeźdźców Apokalipsy. Grozę wzbudzały także monstrualne koła, dziwne konstrukcje, wyświetlane na telebimach ustawionych niczym dwa brzegi Tory. I ta scena, gdy księża w imię Boże topią transseksualistę.
Żywe gołębie, dym świec, przejmująca muzyka i słowa, przemieszanie sacrum i profanum, piękno i brzydota spowodowało, że widz usytuowany gdzieś pomiędzy, nie mógł od tego widowiska oderwać oczu.
Drugi dzień „Trans/Misji” zakończył koncert pieśni Żydowskich „Lechaim!” w wykonaniu aktorki „Siemaszki” Małgorzaty Pruchnik-Chołki. Pełny program Trans/Misji 2019 możecie sprawdzić TUTAJ. Festiwalowi patronuje Rzeszów News.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl