Dzisiejsza sesja Rady Miasta Rzeszowa pełna była emocji, zwłaszcza dotyczących rzeszowskiej oświaty. Co dziwne, większość wątpliwości pochodziła ze strony rządzących naszym miastem.

Przyczyną dyskusji była propozycja miejskich urzędników dotycząca utworzenia nowej sieci szkół w Rzeszowie w związku z wprowadzaną reformą edukacji. Warto zauważyć, że głosowany projekt uchwały został wypracowany po kilkumiesięcznych rozmowach i analizach urzędników, radnych i dyrektorów obecnych placówek oświatowych. W efekcie powstała ciekawa propozycja dostosowująca aktualną bazę dydaktyczną do założeń reformy. Wypada mieć nadzieję, że podjęta dziś uchwała rzeczywiście najbardziej optymalnie zagospodarowuje zarówno kadrę, jak i budynki. Oczywiście celem tych zmian jest poprawa jakości kształcenia.

O ile radni prawicy pozytywnie odnieśli się do projektu, to zdumiewać mogły głosy radnych rządzącej miastem większości. Kilka cytatów z ich wypowiedzi: „nie obejdzie się bez ofiar”, „niepotrzebne nakłady finansowe”, „nie będzie miejsc pracy”, „nie chwalić dnia przed zachodem słońca” i wiele innych. Można nawet było odnieść wrażenie, że podczas dyskusji nad omawianą siecią szkół rządzący Rzeszowem wprost używali retoryki wojennej, przejawiali ogromny pesymizm i nakładali tło polityczne na rzeszowską oświatę. Tylko po co wprowadzać takie niepokoje i obawy oraz czy edukacja potrzebuje takiej polityki?

Przy okazji rządzący radni mylili założenia reformy oświaty, mówiąc m.in. o likwidacji gimnazjów – w rzeczywistości nowa sieć szkół nie likwiduje gimnazjów, co więcej, jeszcze przez kilka lat będą one funkcjonować. Mówili o przenoszeniu dwóch klas gimnazjalnych do szkół podstawowych – oczywiście nic takiego w Rzeszowie nie zaistnieje i w strukturze żadnej szkoły podstawowej nie będą działać klasy gimnazjalne, bo to byłoby niezgodne z reformą. Mówili, że nadzór pedagogiczny wymaga zmian w naszym mieście – gdy tymczasem ta sieć szkół nic nie mówi o nadzorze, bo nadal kuratorium będzie go sprawować. Mówili o powstaniu bałaganu – a faktycznie ta sieć szkół porządkuje strukturę oświatową, dostosowując ją do założeń reformy. Mówili o dodatkowych 5 mln zł na przebudowę szkół – akurat konieczność rozbudowy szkoły na Załężu nie wynika z reformy, ale ze znacznego przyrostu liczby urodzin dzieci na tym osiedlu. Mówili jeszcze o wielu innych dziwnych pseudofaktach, które nijak się mają zarówno do tworzonej sieci szkół, jak i w ogóle do rzeszowskiej rzeczywistości.

A może komuś nie pasuje sytuacja, że można reformę wdrożyć z korzyścią dla dzieci, z pożytkiem dla jakości kształcenia i z nadzieją na zwiększenie poziomu nauczania?

Reklama