Fot. Youtube.com / ABC News. Na zdjęciu Donald Trump

– Bałamutna bezczelność, pójście w zaparte i demagogiczna propaganda sukcesu to wystarczające dowody bezkresnej miłości, jaką PiS darzy Donalda Trumpa – pisze Łukasz Sikora w najnowszej Emisji Weekendowej. 

Wybory w Stanach Zjednoczonych, wedle najnowszych danych (w momencie powstawania niniejszego tekstu nic nie było jeszcze potwierdzone), najprawdopodobniej wygrał Demokrata Joe Biden. Zanim jednak głosy zostały ostatecznie policzone, doszło do największego skandalu wyborczego po tamtej stronie Atlantyku w całej, burzliwej historii USA.

Przedwyborcze spotkania Donalda Trumpa pełne były emocjonalnych wystąpień urzędującego prezydenta, który tradycyjnie już uprawiał swobodne słowotwórstwo, wcielając się w rolę ludowego trybuna, wykrzykując dokładnie to, czego ów lud chciał słuchać. Zwolennicy republikańskiego kandydata, tłumnie pojawiający się na wiecach, wtórowali mu z właściwym sobie, bezrefleksyjnym i zero-jedynkowym podejściem do interpretacji otaczających zjawisk. Kilka takich wieców miałem okazję oglądać na żywo i przyznam uczciwie, że Trump, jak mało kto, umie porywać tłumy. A wszystko dlatego, że ma odpowiedzi na wszelkie trudne pytania i problemy. Koronawirus? Radzimy sobie świetnie. Tysiące zmarłych? Gdyby nie ja, byłoby ich znacznie więcej. Stan służby zdrowia? Winny Obama i jego pomysły. To tylko niektóre z przykładów. Brzmi znajomo, prawda?

Wyznawcy Donalda Trumpa – a trzeba przyznać, że nie brakuje ich nie tylko w Stanach, ale też na całym świecie – ufają mu bezgranicznie dowodząc, że jest to gość, który mówi, co myśli. Jeśli faktycznie tak jest, to – znając jedynie część sławnych cytatów z prezydenta – są powody do poważnego niepokoju. Jak mawia pewien brytyjski komik, angielskie puby pełne są 70-letnich facetów, którzy mówią co myślą, ale tam nikt ich nie zachęca do rozwijania wypowiedzi, tylko kordialnie klepie w ramię, życząc udanego wieczoru i rozglądając się za innym wolnym stolikiem.

To, że tak się nie stało w USA, znalazło swe potwierdzenie w czwartek 5 listopada, kiedy Trump zaszokował świat obwieszczając, że on już wygrał, a głosy oddane na rywala są nielegalne. Znamiennie, że kilka głównych telewizji przerwało w tym momencie transmisję, a duże grono Republikanów odcięło się od tej wypowiedzi niemal natychmiast. Zdaniem ogromnej większości cytowanych ekspertów, nie ma najmniejszego powodu do kwestionowania procesu wyborczego, o czym świadczą już wydane wyroki, w których amerykańskie sądy odrzuciły wszystkie protesty sztabu Trumpa.

Gdyby zatem znalazł się przypadkiem ktoś, kto nie zrozumiał wcześniej, dlaczego Telewizja Polska zajmowała się ostatnio intensywną promocją amerykańskiego prezydenta, podobnie jak kilka miesięcy temu zachwalała jego „przyjaciela” w osobie Andrzeja Dudy, teraz już nie powinien mieć wątpliwości. Bałamutna bezczelność, pójście w zaparte i demagogiczna propaganda sukcesu to wystarczające dowody bezkresnej miłości, jaką PiS darzy Donalda Trumpa.

Reklama