Fot. Youtube.com / TV Trwam . Na zdjęciu Zbigniew Ziobro i o. Tadeusz Rydzyka na 29. urodzinach Radia Maryja

– Jeśli ktoś miał do tej pory jakiekolwiek wątpliwości, kto tu jest równy, a kto równiejszy, toruński spęd pseudo-partiotyczno-religijny powinien rozwiać je na dobre – pisze Łukasz Sikora w najnowszej Emisji Weekendowej. 

Przyznam, że nie posługiwałem się do tej pory słowem „miękiszon”, zresztą podobnie jak mój edytor tekstu, który właśnie podkreślił je na czerwono. Po raz pierwszy, zanim weszło na dobre w obieg medialny, usłyszałem je w czasie konferencji ministra Zbigniewa Ziobro, który tymi słowy zagrzewał swego przełożonego Mateusza Morawieckiego do bezwzględnej konfrontacji na unijnym szczycie, połączonej z zawetowaniem nowego budżetu Wspólnoty.

Zabawne, że największe pohukiwania do szaleńczej polsko-węgierskiej szarży na obrady unijnego szczytu, która to hucpa mogła poskutkować realnym zmniejszeniem puli euro dla Polski, słychać było z ust Ziobry, jego kompanów z Solidarnej Polski oraz – do kompletu – Antoniego Macierewicza. Słowem, politycznego marginesu, nie mieszczącego się aktualnie w żadnych rankingach poparcia czy zaufania.

Zgodnie bowiem z listopadowym zestawieniem przedłożonym przez pracownię Ibris, Ziobro znalazł się na trzecim miejscu wśród polityków, których Polacy obdarzają największą… nieufnością – ze strony prawie 56 proc. ankietowanych, ufa mu jedynie 24,5 proc., a z kolei obojętność wobec szefa resortu sprawiedliwości deklaruje 17,7 proc. badanych.

Nie może w tej sytuacji dziwić fakt, iż to Ziobro wraz z Macierewiczem i innymi radykalnymi akolitami (ze sławnym już, dzięki tabletkom na zmianę płci dla dzieci, rzecznikiem praw tychże) pojawił się na bezprecedensowej imprezie u niejakiego Rydzyka, który gwiżdżąc na reżim sanitarny odpalił w Toruniu urodzinowy raut przy pełnej hali.

Zapewne z największą zazdrością musieli tę fiestę obserwować wszyscy ci, którym zamknięto kina, hale sportowe, baseny, siłownie, stadiony, teatry, restauracje, no można by długo wymieniać. Jeśli ktoś miał do tej pory jakiekolwiek wątpliwości, kto tu jest równy, a kto równiejszy, toruński spęd pseudo-partiotyczno-religijny powinien rozwiać je na dobre.

Wystarczająco już napisano w temacie, co samozwańczy medialny boss powiedział tamtego dnia z ambony o księżowskich pokusach, biskupie-męczenniku, czy filmidłach. Niezapoznanych z tematyką Rydzykowego wystąpienia zachęcam do lektury – jest naprawdę wstrząsające, że „katolicki głos w Twoim domu” może przemienić się w rechot zbereźnego dziada, ostentacyjnie lekceważącego, a wręcz zachęcającego do uciszania tych, którzy mają odwagę mówić o przestępstwach seksualnych, jakich dopuścili się duchowni.

Mount Everestem tej popadającej w obłęd, turpistycznej wręcz groteski, były uniżone pokłony Ziobry dla Rydzyka, połączone z wychwalaniem jego wiekopomnych „dzieł”. I tu jakby klamra się zamknęła, bo od tej pory tytułowy „miękiszon” kojarzyć mi się będzie tylko z jednym osobnikiem.

Reklama