Pomysłodawcy bezpiecznych przejazdów rowerowych w Rzeszowie pod ostrzałem internautów po śmiertelnym wypadku rowerzystki na ul. Przemysłowej. Rowerzyści twierdzą, że tragedia to skutek ignorancji miejskich urzędników, którzy nie myślą o potrzebach cyklistów.
Przypomnijmy, w czwartek po godz. 8:00 doszło do tragedii na skrzyżowaniu ul. Batalionów Chłopskich z ul. Przemysłową.
52-letni kierowca TIR-a, skręcając w prawo w ul. Przemysłową, potrącił 46-letnią mieszkankę gminy Boguchwała, która jechała na rowerze. Kobieta przejeżdżała przez skrzyżowanie po przejeździe dla rowerów z prawej strony na lewą. Rowerzystka zginęła pod kołami ciężarówki.
Tragedia uruchomiła lawinę komentarzy. Internauci atakują kierowców ciężarówek, że na drogach czują się jak święte krowy i nie zwracają uwagi na innych uczestników ruchu, nagminnie wymuszają pierwszeństwo przejazdu. Dostaje się także rowerzystom za to, że jeżdżą „bez głowy”.
Przejazdy to pomyłka?
Ale internauci zaatakowali także rzeszowskie stowarzyszenie Rowery.Rzeszow.pl, które jest pomysłodawcą wyznaczania na skrzyżowaniach w Rzeszowie bezpiecznych przejazdów rowerowych.
W tamtym roku stowarzyszenie zdobyło 1,5 mln zł z Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego na budowę przejazdów. Dotychczas wyznaczono ich ponad 60.
Przejazdy powstały w miejscach, gdzie wcześniej urywała się ścieżka rowerowa. Aby kontynuować jazdę, rowerzyści zobowiązani są do zejścia z jednośladu. Przejazdy sprawiły, że rowerzyści mogą płynnie przejeżdżać przez skrzyżowania.
Po czwartkowym wypadku część internautów zaczęła obwiniać stowarzyszenie, twierdząc, że przejazdy rowerowe, które w swojej nazwie mają „bezpieczne”, tak naprawdę nimi nie są.
„Te przejazdy to pomyłka. Rowerzysta powinien bardziej uważać a nie wbijać na pełnej prędkości na przejazd. Widoczność z takiej ciężarówki czy nawet samochodu osobowego jest bardzo ograniczona” – napisał w komentarzu pod naszym tekstem jeden z internautów.
„Niech rodzina zmarłej podziękuje Turoniowi [Arkadiusz Turoń, działacz stowarzyszenia – red.] i reszcie idiotów ze stowarzyszenia Rowery.Rzeszow.pl, bo przecież to dzięki nim są zrobione tzw. przejazdy rowerowe. Jakby tam nie było przejazdu, to ta kobieta musiałaby się zatrzymać i przejść przez przejście, wtedy by żyła, a dzięki wygłupom kretynów, jak Turoń, giną niepotrzebnie dziś ludzie” – napisał inny internauta.
Podobnych komentarzy na różnych forach jest coraz więcej. Są też apele: „Ludzie! Przeprowadzajcie rowery!”.
To wina świateł?
Daniel Kunysz, prezes stowarzyszenia Rowery.Rzeszow.pl, w rozmowie z Rzeszów News mówi, że atakowanie ich za to, że do wypadku przyczynił się przejazd rowerowy jest irracjonalne. Kunysz twierdzi, że przejazd na ul. Przemysłowej, gdzie doszło do tragedii, nie powstał z inicjatywy rowerzystów.
– To inicjatywa Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie – mówi Daniel Kunysz.
Co ważne, policja ustaliła, że zarówno kierowca TIR-a, jak i rowerzystka w chwili zderzenia mieli zielone światło.
– I w tym jest właśnie problem, na który drogowcom zwracaliśmy uwagę już dwa lata temu. Zignorowali nas. To skrzyżowanie jest niebezpieczne. Tam nie powinno być zielonego światła dla kierowców skręcających w prawo, gdy zielone mają także rowerzyści. Gdyby światła nie było, to być może nie doszłoby do tej tragedii, nie pierwszej w ostatnim czasie z udziałem rowerzysty w Rzeszowie – twierdzi Kunysz.
Zdaniem rowerzystów, to nie przejazd rowerowy się przyczynił do tragedii, tylko fatalnie zorganizowany ruch na skrzyżowaniu.
– Kierowcy przejeżdżają przez skrzyżowanie, bo mają zielone światło. Z takiego samego założenia wychodzą rowerzyści. I słusznie. Sygnalizację należy zmienić, a nie krytykować przejazdy. Z naszych badań wynika, że 70 proc. rowerzystów w Rzeszowie ignoruje nakaz zejścia z rowerów tam, gdzie nie ma przejazdów. Tak pokazuje krótkowzroczność osób odpowiedzialnych za budowę dróg w Rzeszowie – uważa Daniel Kunysz.
Rowerzyści zapowiadają, że będą chcieli się spotkać z prezydentem Tadeusz Ferencem, by wydał decyzję o zmianie organizacji ruchu na skrzyżowaniu ul. Batalionów Chłopskich z ul. Przemysłową.
– Ruch rowerowy w Rzeszowie wzrasta, a tym samym wypadków z udziałem rowerzystów może być więcej. Nie ma w naszym mieście polityki rowerowej, nie chce się z nami prowadzić dialogu, urzędnicy nas ignorują. Ile musi być jeszcze tragedii, by ktoś wreszcie zaczął nas słuchać? – pyta Daniel Kunysz.
Tak jest w całej Polsce
Piotr Magdoń, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie, jest zdziwiony argumentacją rowerzystów. Twierdzi, że takie rozwiązania, jakie są na wspomnianym skrzyżowaniu i innych w Rzeszowie, obowiązują w całym kraju i nikt się się na nie nie skarży. – Tylko u nas – mówi Magdoń.
Drogowcy bronią się także tym, że taką organizację ruchu zaakceptowała policja.
– Stała się tragedia, tego nie kwestionuję. Ale nie dajmy się zwariować. Po każdym wypadku mamy budować tysiąc kolejnych nowych przejazdów i stawiać tysiąc sygnalizacji? Dlaczego niby to skrzyżowanie ma być bardziej niebezpieczne od innych w naszym mieście? – pyta Magdoń.
Drogowcy uważają, że argumentacja rowerzystów sprowadza się do tego, że za wszystkie wypadki w Rzeszowie należy winić Miejski Zarząd Dróg. – To bzdurne gadanie. Poczekajmy na to, co ustali policja. Rzeszowskim rowerzystom nic się nie podoba – dodaje Piotr Magdoń.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl