Prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek nie musi przepraszać Karoliny Pikuły za to, że mówił o „kolegach Konfederacji z Rosji”. – To opinia, nie informacja – uznał sąd.
Wyrok zapadł w środę, 3 kwietnia, w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie. Karolina Pikuła, kandydatka Konfederacji w wyborach na prezydenta Rzeszowa, pozwała w trybie wyborczym Konrada Fijołka, bo ten zarzucił Konfederacji, że ma związki z Rosją.
Fijołek o „kolegach Konfederacji z Rosji” powiedział 27 marca podczas debaty kandydatów na prezydenta Rzeszowa w WSPiA, gdy przez Pikułę został zapytany, jak miasto jest przygotowane do ochrony mieszkańców przed ewentualną wojną z Rosją.
„Dla bezpieczeństwa zrobiłem znacznie więcej pani Karolino, chociażby dla cyberbezpieczeństwa w naszym kraju, bo wiecie, że koledzy z Konfederacji z Rosji ciągle nas atakują” – stwierdził podczas debaty Konrad Fijołek.
Karolina Pikuła oświadczyła, że jak Fijolek nie przeprosi jej i Konfederacji na łamach rzeszowskich „Nowin”, w swoich mediach społecznościowych, to go pozwie w trybie wyborczym. Przeprosin nie było, pozew do sądu trafił 2 kwietnia.
ABW związków z Rosją nie wykryło
Na środową rozprawę przyszła Karolina Pikuła wraz ze swoim pełnomocnikiem, po drugiej stronie miała tylko adwokatów prezydenta: Jerzego Borcza i Arkadiusza Korbelaka, którzy wcześniej Fijołka wybronili w sporze z dr. Jackiem Strojnym z Razem dla Rzeszowa.
Fijołka w sądzie w środę nie było (nie musiał być). Sędzia Barbara Chłędowska przywoływała fragmenty pozwu Pikuły. Napisała w nim, że żadne polskie służby specjalne nie wykazały powiązań Konfederacji z Rosją, mimo że jeden z liderów partii prosił o to ABW.
Pikuła w pozwie napisała jeszcze, że w polskim Sejmie zasiadają posłowie Konfederacji, którzy posiadają dostęp do informacji opatrzonych klauzulą poufności. Pikuła uważa, że Fijołek zdyskredytował ją w oczach wyborców, mówiąc o związkach Konfederacji z Rosją.
– To pomówienie – argumentowała w sądzie Anna Patryniak-Wróbel, pełnomocniczka Karoliny Pikuły. Przekonywała, że wypowiedź Fijołka była „sugestywna”.
W odpowiedzi na pozew, obrońcy Konrada Fijołka napisali, że zdanie prezydenta o „kolegach Konfederacji z Rosji” zostało wyrwane z kontekstu, że jest opinią, jaka już wcześniej pojawiała się w doniesieniach ogólnopolskich mediów, m.in. Oko Press.
– Konfederacja jest partią prorosyjską, są na to liczne dowody – mówił w sądzie mec. Jerzy Borcz. – Kolejny stek bzdur – zareagowała Karolina Pikuła. Sędzia Chłędowska zwróciła się do Borcza: – Panie mecenasie, proszę nie zadrażniać atmosfery i nie robić polityki.
Jedynie możliwi eksperci w temacie: @PutinizmPolski @ZespolBrauna @KorolukM
PS przypominam, że to koleżanka tego ziomka⬇️ https://t.co/shCohmWmpr pic.twitter.com/SJwRrL38ly
— Patrycja Pawlak-Kamińska (@Pawlak1Pawlak) April 2, 2024
„Kolega” nie musi być agentem
– Wolne wybory oraz wolność wypowiedzi, w szczególności wolność prowadzenia debaty politycznej tworzą łącznie fundament każdego systemu demokratycznego – uzasadniała sędzia Barbara Chłędowska, oddalając żądania z pozwu Karoliny Pikuły.
Przywołując zdanie Konrada Fijołka z debaty w WSPiA, sędzia Chłędowska mówiła, że ma ono „ewidentnie charakter oceny”, nie jest informacją, którą można rozpatrywać w kategoriach prawdy lub fałszu, a tylko informacje mogą być badane w trybie wyborczym.
Barbara Chłędowska wytknęła Karolinie Pikule, że w sądzie nie przedstawiła pełnomocnictwa komitetu wyborczego Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy, by Fijołek miałby i komitet przepraszać.
– „Kolega” oznacza towarzysz pracy, nauki i zabawy – sędzia Chłędowska przywoływała znaczenie słowa, powołując się na słownik PWN. – Nie musi być to osoba powiązana ze służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej – uzasadniała.
Sędzia Chłędowska uznała, że słowa Fijołka nie odnosiły się do Federacji Rosyjskiej (takie sformułowanie w ogóle nie padło), że Fijołek nie odnosił się do programu wyborczego Pikuły. – Dobra osobiste wnioskodawczyni nie mogły zostać naruszone – dodała sędzia.
Pikuła: zmarnowałam czas
Karolina Pikuła po rozprawie zapowiedziała, że swoich prawników poprosi o przygotowanie odwołania na środowy wyrok, który nie jest prawomocny. Pikuła nie była w stanie powiedzieć, z jakimi stwierdzeniami sądu się nie zgadza.
– To była moja pierwsza rozprawa w życiu. Dla mnie samo odczytywanie uzasadnienia było marnowaniem czasu. Tak działają polskie sądy – skitowała Karolina Pikuła.
redakcja@rzeszow-news.pl