Znów trzeszczy w koalicji Rozwój Rzeszów – Platforma Obywatelska w Radzie Miasta. Proprezydencki klub ma już dość platformerskich wyskoków. Także Tadeusz Ferenc traci cierpliwość.
– To zawsze od początku było „małżeństwo z rozsądku” – mówi o koalicji radny Konrad Fijołek, lider Rozwoju Rzeszowa, politycznego zaplecza prezydenta Tadeusza Ferenca. – Ale tym razem jeden z „małżonków” stracił rozsądek, pora go odzyskać – uważa Fijołek.
Polityczna miłość Rozwoju Rzeszowa i Platformy Obywatelskiej trwa już trzecią kadencję. – Miarka się przebrała – twierdzą dziś ludzie z otoczenia Tadeusza Ferenca.
Koalicja trzeszczy w szwach, Rozwój Rzeszowa przestał tolerować wyskoki koalicjanta po ostatnich wydarzeniach na sesji Rady Miasta Rzeszowa, gdy PO nie chciała zdjąć z porządku obrad punktu na temat planu budowy wieżowców przy stadionie Resovii.
Punkt ostatecznie zdjęto, ale nie głosami PO. Stało się to na wniosek Rozwoju Rzeszowa. – Koalicjant nas wtedy atakował. Nie znam drugiej takiej koalicji – nie ukrywa Konrad Fijołek.
Rachunek krzywd
Punktów zapalnych w ostatnim czasie było więcej. Proprezydenccy radni zapamiętali Platformie, a dokładnie przewodniczącemu rady Andrzejowi Decowi, obywatelską uchwałę z 22 listopada ub. r. o rejestrze inwestycji miejskich.
Uchwałę przepchnięto mimo ewidentnych dziur prawnych, co w grudniu potwierdziła Ewa Leniart (PiS), wojewoda podkarpacki, częściowo unieważniając uchwałę, a taki scenariusz kreślił Rozwój Rzeszowa. Orędownikiem uchwały był wspomniany Andrzej Dec.
– Ta sprawa kładzie się cieniem na jego obiektywizmie – uważa Konrad Fijołek.
Proprezydencki klub ma w pamięci również regularny bunt koalicjanta, który nie zgadza się na zabudowę podcieni przy Galerii Rzeszów. To trochę dyżurny temat, ale pokazujący rozbieżności w koalicji – w polityce przestrzennej miasta.
W miniony czwartek zebrał się klub Rozwoju Rzeszowa, by omówić bieżącą współpracę z Platformą Obywatelską. – Rachunek krzywd jest za duży – słyszymy w obozie Tadeusza Ferenca. On sam też do PO w radzie miasta traci cierpliwość.
– Prezydent jest bardzo mocno zawiedzony zachowaniem PO. Prezydent wywiązuje się z umowy koalicyjnej, a Platforma, która jest najmniejszym klubem w radzie, mocno obrasta w piórka. Wydaje jej się, że bez niej prezydent nic nie może – mówią w ratuszu.
Mały klub, dużo funkcji
Nasi rozmówcy twierdzą, że radni PO stawiają w mało komfortowej sytuacji wiceprezydenta Andrzeja Gutkowskiego. To człowiek PO. Funkcję dostał w ramach koalicyjnego podziału stanowisk. Platforma, mimo że ma raptem czterech radnych, „ugrała” bardzo dużo.
Oprócz wspomnianego wiceprezydenta Gutkowskiego i przewodniczącego rady Andrzeja Deca, trójka pozostałych radnych – Marcin Deręgowski, Jolanta Kaźmierczak i Wiesław Ziemiński – stoi na czele trzech różnych komisji w radzie miasta.
Ale PO, po wyborach w 2018 roku, mogła podbijać licytację, bo była potrzebna Rozwojowi Rzeszowa. Wtedy proprezydencki klub miał 12 radnych, za mało do samodzielnych rządów w 25-osobowej wtedy radzie. Andrzeja Deca dopiero za drugim razem wybrano na jej szefa.
Już inauguracyjna sesja w obecnej kadencji zwiastowała zgrzyty. Rozwój Rzeszowa nie chciał, by po raz trzeci radą kierował Dec. Musiał interweniować Tadeusz Ferenc. Skutecznie swoich radnych postawił do pionu. Dec jest, a w zasadzie był ulubieńcem Ferenca.
Rozwój Rzeszowa chciał wtedy także, by po połowie kadencji doszło do wymiany przewodniczącego rady. Aby Andrzeja Deca zastąpił Konrad Fijołek. Połowa kadencji mija w środku wiosny tego roku. Czy temat zamiany stołków wtedy wróci? Raczej nie.
Od 2019 Rozwój Rzeszowa powiększył się o dwóch radnych. Klub zasiliły Krystyna Stachowska i Danuta Szyszka, gdy Matysówkę przyłączono do Rzeszowa. Klub Tadeusza Ferenca już wtedy miał większość, ale status quo w radzie zachowano.
Koalicjant pokazuje kły
Teraz Rozwój Rzeszowa będzie jeszcze mocniejszy, bo za moment nowym radnym będzie Zdzisław Kędzior po przyłączeniu od 2021 r. Pogwizdowa Nowego do stolicy województwa. Rozkład siły będzie następujący: Rozwój Rzeszowa – 15 radnych, PO – 4, PiS – 9.
– Patrząc na arytmetykę, PO powinna mieć stanowisko wiceprzewodniczącego rady i jednego przewodniczącego komisji. Teraz mają nadreprezentację. Koalicja wisi na włosku. Nie może być tak, że Platforma bierze, co jej pasuje – uważa Konrad Fijołek.
– My dochowujemy dżentelmeńskich ustaleń, a koalicjant pokazuje nam kły. Chcemy, by koalicji trwała, ale nie możemy być atakowani. To nie do zaakceptowania. Jest w nas rozgoryczenie. Chcemy koalicji z głową – nie ukrywa lider Rozwoju Rzeszowa.
Tej „głowy” nie było też w marcu 2020 roku, na początku pandemii koronawirusa, gdy ratusz spierał się z radnymi PO, kto ma lepsze pomysły na pomoc lokalnym przedsiębiorcom. Wtedy również koalicja zawisła na włosku. Polityczny pożar opanowano.
Fijołek zapowiada, że kluczowa dla przyszłości koalicji będzie najbliższa sesja rady – 26 stycznia. Co prawda, jej program nie jest jeszcze znany, ale radni Rozwoju Rzeszowa grożą, że jeżeli PO powtórzy scenariusz z ostatniego posiedzenia, to koalicja wkrótce się rozleci.
PO i PiS hodują konkurencję?
Platforma coraz częściej jest w kontrze wobec polityki prezydenta Tadeusza Ferenca. Krytykowanie Ferenca ostatnio zrobiło się modne. Robi to „miękko” PO, robi to od zawsze PiS, jakby się zmówili.
– Platforma obliczyła sobie, że jak będzie anty wobec Ferenca, bo rzekomo słabnie mu poparcie społeczne, to przy kolejnych wyborach na tym zyska. Owszem, Ferenc ostatnio mocno obrywał, ale na antyferencowej retoryce PO może się przejechać – mówią w ratuszu.
Do kolejnych wyborów samorządowych zostało jeszcze sporo czasu, ale nie na tyle dużo, by nie myśleć już o nowej kadencji. PO, będąc w koalicji, próbuje się jednak dystansować od polityki Tadeusza Ferenca, licząc zapewne na dobry wynik w 2023 roku.
Na protestach społecznych rośnie też powstałe niedawno stowarzyszenie Razem dla Rzeszowa, skupiające działaczy obywatelskich, ale też mające aspiracje polityczne. Start Razem dla Rzeszowa w wyborach za dwa lata wydaje się przesądzony.
– To największa konkurencja dla PO i PiS, które chórem dołączają do krytyki polityki przestrzennej Tadeusza Ferenca. Zarówno PO, jak i PiS chyba nie zdają sobie sprawy z tego, że hodują dla siebie konkurencję – słyszymy od innych radnych Rozwoju Rzeszowa.
PO: zgrzyty są normalnością
Andrzej Dec (PO) niechętnie rozmawia o przyszłości koalicji. – Zarzuty pod naszym adresem chciałbym usłyszeć od naszych koalicjantów, a nie od dziennikarza – mówi Dec. Twierdzi, że jedyne różnice w koalicji dotyczą innego spojrzenia na politykę przestrzenną miasta.
– W tej materii, kierując się opiniami fachowców, nie zgadzamy się z prezydentem, ale to przecież nic nowego. W innych sferach nie dostrzegam sporów – ocenia na spokojnie Andrzej Dec.
Zarzuty o uchwale ws. rejestru miejskich planów inwestycyjnych nazywa „dziwnymi”. – Przecież jawność działań leży u podstaw samorządu. A ta zmodyfikowana przez wojewodę uchwała, jeśli zostanie zrealizowana, wiedzę o naszych zamiarach poszerzy – mówi Dec.
– W każdej tego rodzaju koalicji co jakiś czas coś zgrzyta i to jest normalne. A jeśli rozbieżności są zbyt duże, to wszyscy wiedzą, co dalej. Na początek potrzebna jest jednak rozmowa – proponuje Andrzej Dec.
Marcin Deręgowski (PO) też nie chce w mediach prowadzić koalicyjnego rozliczenia. Potwierdza tylko to, co mówi Dec na temat rozbieżności z Rozwojem Rzeszowa i gdzie one są. Oprócz przestrzeni miejskiej, Deręgowski innych sporów nie widzi.
– Nasze opinie są oparte o zdanie fachowców i mieszkańców. Popieramy budżet i działania inwestycyjne prezydenta. Jak mamy wątpliwości, pytamy – twierdzi radny Deręgowski.
Gawlik: są napięcia
Współpracy PO z Rozwojem Rzeszowa i Tadeuszem Ferencem przygląda się Zdzisław Gawlik, lider regionalnych struktur Platformy. – Trudno nie zauważyć pojawiających się napięć – przyznaje Gawlik.
Dwa tygodnie temu Zdzisław Gawlik spotkał się z Tadeuszem Ferencem. Gawlik usłyszał od prezydenta, że koalicja nie pracuje tak, jakby tego chciał. – Mam świadomość istnienia pewnych różnic. Kłopoty próbujemy rozwiązywać w rozmowach – mówi szef PO.
Ale zastrzega, że radni Platformy nie będą też karnie przykładać ręki do każdego pomysłu Tadeusza Ferenca. – Radni mają swoją autonomię. Trudno narzucać im jeden model – uważa Zdzisław Gawlik.
Dodaje on, że Ferenc może liczyć na wsparcie radnych PO w najważniejszych sprawach, a tymi – według Gawlika – są absolutorium i uchwalanie budżetu. – Prezydent sam przyznał, że w jego obozie w różnych sprawach nie ma jedności – podkreśla Zdzisław Gawlik.
Jego zdaniem koalicja przetrwa. – Jeżeli ludzie chcą ze sobą współpracować, to zawsze znajdą rozwiązanie problemów. Nie zamierzamy wychodzić z koalicji. Z powodu tych napięć nie robiłbym tragedii – mówi Gawlik.
Kto, komu jest potrzebny?
Ale Rozwój Rzeszowa nie zamierza utwierdzać PO w przekonaniu o swojej politycznej bezkarności. – Nam Platforma nie jest już potrzebna, to ona potrzebuje nas, żeby w ogóle przetrwać w Rzeszowie. To machanie szabelką ma krótkie nogi – słyszymy w obozie Ferenca.
marcin.kobialka@rzeszow-news.pl