Krzysztof Kłak nowym szefem podkarpackiej Platformy Obywatelskiej

Reklama

Krzysztof Kłak zwycięzcą walki o przywództwo w Platformie Obywatelskiej na Podkarpaciu. Pokonał Elżbietę Łukacijewską i Marka Porębę.

 

Nowego szefa podkarpackiej PO w sobotę wybierało 200 partyjnych delegatów, ale w głosowaniu wzięło udział 126 osób. O fotel lidera walczyło trzech kandydatów: europosłanka Elżbieta Łukacijewska, która partią kierowała w latach 2004-2010, a także Krzysztof Kłak, skarbnik regionalnych struktur PO, były poseł AWS, oraz Marek Poręba, były poseł PO.

Delegaci władzę w podkarpackiej PO oddali Krzysztofowi Kłakowi. Otrzymał 86 głosów, na Łukacijewską głosowało 36 delegatów, na Porębę tylko dwóch. Dwa głosy były nieważne.

– Chcę zintegrować PO, tak, aby wszyscy grali do jednej bramki – powiedział po ogłoszeniu wyników Kłak.

Wybory nowego szefa PO na Podkarpaciu były konieczne, gdy z tej funkcji w ub. r. zrezygnował w atmosferze afery korupcyjnej Zbigniew Rynasiewicz, który wycofał się z życia politycznego.

Za rządów Rynasiewicza PO była skonfliktowana jak nigdy. Z każdym rokiem topniały jej szeregi. Dzisiaj ma tylko 600 członków, sześć lat było ich ok. 2 tys. Podczas ostatnich wyborów do Sejmu wprowadziła tylko czterech posłów, o trzech mniej niż w 2011 r.

PiS na Podkarpaciu podczas każdych wyborów rozkłada Platformę Obywatelską na łopatki.

Nie oddać pola PiS i Nowoczesnej

Zanim delegaci zaczęli głosować, każdy z kandydatów miał kilkuminutowe wystąpienie. Krzysztof Kłak, który miał największe szanse na zwycięstwo, bo jest kojarzony z „frakcją Rynasiewicza”, a ta jest zdominowana przez delegatów, mówił, że PO musi „iść odważnie do przodu, wyraziście, czytelnie”.

– Nie obawiać się walki z PiS-em. Kolejni ludzie będą krzywdzeni, a na pewno z PO – ostrzegał Kłak. Apelował o zakończenie „wzajemnych kłótni i animozji”. – Trzymajmy się razem, działajmy razem – mówił Kłak. Jego zdaniem Platforma Obywatelska musi być przygotowana na walkę z PiS-em.

– Znów w Polsce odwaga zaczyna kosztować. Ważne, żeby nie przeszkadzać, żeby nie utrudniać, bo przeciwnik jest niezwykle groźny. W kolejnych miesiącach będzie jeszcze niebezpieczniejszy. Nie stać Platformy w kolejnych miesiącach na błędy i zaniechania. Nie oddamy już więcej pola PiS-owi i Nowoczesnej – mówił Krzysztof Kłak.

Kłak stwierdził, że sam przewodniczący nie będzie w stanie „udźwignąć” Platformy nie mając wsparcia działaczy. Obiecywał, że jako lider będzie często odwiedzał gminy i powiatu, a na co dzień będzie obecny na miejscu.

–  Musi to być zespół wzajemnie uzupełniający się. Chodźmy razem i idźmy razem. Obyśmy nadal za 10 lat żyli w demokratycznym państwie – powiedział Kłak.

PO zapomniała o wyborcach

Elżbieta Łukacijewska w swoim wystąpieniu nie szczędziła cierpkich słów pod adresem swojej partii.

– Co się takiego stało, że po 8 latach straciliśmy władzę? Straciliśmy wiarygodność.  Zapomnieliśmy, że PO tworzą ludzie od dołu. Zapomnieliśmy o swoich wyborcach, o swoim programie. Młodym ludziom dużo obiecywaliśmy. Ostatnia kadencja wyglądała tak, jakbyśmy nie chcieli tego programu zrealizować – mówiła Łukacijewska.

Jej wystąpienie, co chwilę było przerywane brawami. – Ponosimy odpowiedzialność za błędy niektórych osób, śmiano się z nas, żartowano. Platforma nie jest partią kanapową, jest partią, która słucha ludzi, co mają do powiedzenia na dole – przekonywała europosłanka PO.

I znów uderzała w niektórych działaczy, którzy obecność w PO wykorzystywali do załatwiania swoich prywatnych interesów.

– Swojego stanowiska nie wykorzystałam. Nie chodziłam za tym, aby członkowie mojej rodziny mieli funkcję w radach nadzorczych. Mogę do państwa mówić z podniesionym czołem. PO to moja pierwsza partia. Zależy mi na ludziach.

– Wierzę, że razem możemy wiele zrobić. Wierzę w ludzi, którzy budowali PO, którzy nie odeszli, gdy jest ciężko, a jeszcze mają nadzieję, że będzie lepiej. Wierzę, że jest wielu ludzi, którzy stoją z boku i jeszcze nie odeszli, a nad tym się zastanawiają, ale można ich z powrotem przyciągnąć – mówiła Elżbieta Łukacijewska.

Choć nie wymieniła nazwiska Zbigniewa Rynasiewicza, to Łukacijewska zapewniała, że nie będzie partią kierowała, tak jak poprzednik. – Ludzie nie chcą kolesiostwa, nie chcą przewodniczących, którzy nie odbierają telefonu, którzy nie mają dla nich czas. Każdego kandydata, który się do nie mnie zwrócił, wspierałam – przypominała europosłanka PO.

Zapewniała, że porażka w walce o fotel lidera podkarpackiej Platformy nie będzie dla niej powodem do frustracji.

Oderwani od społeczeństwa

Marek Poręba mówił z kolei, że PO potrzeba odwagi i determinacji. – Stoję przed wami z czystym sumieniem – stwierdził. Apelował, by działacze przestali mówić, że Podkarpacie jest bastionem PiS-u.

– Oni są tak silni, jak my jesteśmy słabi. Oni są tak silni, jak my nie jesteśmy odważni. Boimy się przyznać, że startujemy z listy PO. Oderwaliśmy się trochę od społeczeństwa. Wierzę, że będziemy działać ponad podziałami – powiedział Poręba.

Kim jest Krzysztof Kłak? 

Krzysztof Kłak członkiem PO jest od ponad 10 lat. Jego pierwszą partią było Porozumienie Centrum (1990-1992), potem wstąpił do AWS, do 1998 r. stał też na czele przemyskiej „Solidarności”.

W latach 2002–2003 związał się ze Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym – Ruch Nowej Polski. W latach 2002-2006 był radnym i przewodniczącym sejmiku podkarpackiego.

Kłak czterokrotnie próbował się dostać do Sejmu. W 2001 r. z listy AWS, a potem już listy PO w 2007, 2011 i 2015. Nigdy mandatu posła już nie odzyskał. Przepadał także w walce o mandat radnego sejmiku podkarpackiego w 2006 r. i 2010 r.

Krzysztof Kłak w 2010 r. został wicestarostą przeworskim. W latach 2011-2013 był szefem Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, która podlega samorządowi podkarpackiemu. Wtedy w samorządzie rządziła koalicja PO-PSL-SLD. Funkcję prezesa stracił, gdy władzę w województwie przejęło PiS.

Kłakowi szybko znaleziono nowe zajęcie. W 2013 r. został członkiem zarządu kolejowej spółki Cargotor, należącej do PKP Cargo.

MARCIN KOBIAŁKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama