Zdjęcie: Urszula Chrobak / Rzeszów News

Odwołanie Piotr Magdonia  ze stanowiska dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie to jedna z najbardziej zaskakujących decyzji prezydenta Tadeusza Ferenca. Jego zaufanie tracą kolejni dyrektorzy.

[Not a valid template]

 

W poniedziałek poranne serwisy internetowe w Rzeszowie żyły informacją o tym, że Tadeusz Ferenc odwołał Piotr Magdonia, człowieka, którego jednostka odpowiada w mieście za inwestycje drogowe. Magdoń w Miejskim Zarządzie Dróg utrzymał się sześć lat. Podobno i tak długo.

Ferenc w poniedziałek poinformował krótko o powodach odwołania Piotra Magdonia: były na niego skargi mieszkańców i opóźnienia w inwestycjach. Przez cały dzień próbowaliśmy się skontaktować z prezydentem Rzeszowa. Był dla nas nieuchwytny, telefonu komórkowego nie odbierał.

Dymisja przed urlopem

Odwołanie Magdonia to szok dla miejskich urzędników i dyrektorów podlegających miastu jednostek organizacyjnych. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że głównym powodem dymisji Magdonia było to, że w sposób niewłaściwy dbał o załatwienie spraw prywatnych inwestorów.

Podczas jednej z ostatnich rozmów, Ferenc zagroził Magdoniowi dymisją. Przy rozmowie był także Marek Ustrobiński, wiceprezydent Rzeszowa, któremu podlegają sprawy inwestycyjne. Tak jak Ferenc postanowił, tak zrobił.

W ubiegły czwartek Piotr Magdoń otrzymał od szefa kadr w ratuszu wypowiedzenie. A w nim mowa o wspomnianych skargach mieszkańców, opóźnieniach w inwestycjach, „utracie zaufania” i obarczenie Magdonia winą za to, że są opóźnienia w budowie łącznika od ul. Podkarpackiej z drogą ekspresową S19 węzeł Rzeszów-Południe (Kielanówka).

Ten ostatni powód wydaje się dyskusyjny. Opóźnienie w wyborze firmy, która ma wybudować łącznik, to efekt protestu jednej z firm, której oferta została odrzucona w przetargu. Pozostałe powody odwołania Piotra Magdonia są zdawkowe. – Żadnych konkretów nie ma – mówi nam Magdoń.

Wypowiedzenie dostał dzień przed planowanym urlopem. – To szokująca informacja – słyszymy od jednego z dyrektorów w ratuszu.

– Drogi dla Ferenca to „konik”. Każe budować więcej i więcej, szybciej i szybciej. Strona Miejskiego Zarządu Dróg jest zapchana przetargami o inwestycjach. Tam jest przerabiana rocznie nieprawdopodobna kasa – mówią nasi rozmówcy z magistratu .

Fakt. Tylko w tamtym roku MZD „przerobił” 250 mln zł. Najbardziej spektakularną inwestycją było oddanie do użytku mostu Mazowieckiego za 178 mln zł. Zakończono również projekt Rzeszowskiego Inteligentnego Systemu Transportowego, który był częścią wartego 330 mln zł programu transportowego.

W tym roku właśnie rozpoczęła się kolejna część rozbudowy al. Sikorskiego, modernizacja ul. Jana Pawła…

Kolega odwołał kolegę

Miejski Zarząd Dróg to jednostka, która po miejskim wydziale edukacji, dysponuje największym budżetem – ponad 200 mln zł.

– Żadna inwestycja podlegająca mojej jednostce nie była opóźniona. Udało się zrobić kupę małych i dużych rzeczy. Wypowiedzenie, które dostałem jest naciągane. Może komuś trzeba zrobić miejsce, dlatego mnie zwolniono? – zastanawia się Piotr Magdoń.

– Jeżeli nie otrzymam dokładnego uzasadnienia odwołania, to wykorzystam wszystkie możliwe kroki, by bronić swoich racji. Jak trzeba będzie, to pójdę do sądu pracy – zapowiada odwołany dyrektor MZD.

Magdoń odwołania się nie spodziewał. Należał do jednych z najbardziej zaufanych współpracowników Tadeusza Ferenca.

– Poza tym, to byli koledzy. Razem chodzili grać w tenisa – mówią nam ludzie z otoczenia prezydenta. Magdoń non stop biegał między MZD a ratuszem. To fachowiec. Ze świecą takiego szukać. Skargi mieszkańców? A na jakiego urzędnika nie ma? – słyszymy w ratuszu.

Powód odwołania Piotra Magdonia, że były na niego skargi mieszkańców, też wydaje się naciągany. I nie dlatego, że skarg nie było, ale Ferenc dotychczas murem stawał za szefem MZD. Jeszcze niedawno prezydent się skarżył: – Każda inwestycja w mieście jest oprotestowana.

I Ferenc nie winił za to Magdonia, tylko mieszkańców, że stają bez przerwy na drodze w realizacji ratuszowych planów. Teraz okazało się, że to jednak głosu mieszkańców Ferenc bardziej słucha.

Po odwołaniu Magdonia atmosfera w ratuszu zrobiła się bardzo nerwowa. – Nikt nie czuje się bezpiecznie, jest strach, kto będzie następny – mówią nasi rozmówcy w ratuszu.

Kto następny?

W niespełna rok Tadeusz Ferenc odwołał czwartego już kluczowego dyrektora miejskiej jednostki.

W grudniu poleciały głowy dyrektorów Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Rzeszowie oraz Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Adam Tunia i Józef Wicher też wydawali się nie do ruszenia. Obaj stracili stołki po skandalu z brudną wodą na rzeszowskich osiedlach.

Na tegorocznych wakacjach Tadeusz Ferenc zmienił szefa miejskiego Biura Obsługi Inwestora. Waldemara Machetę zastąpił Jerzy Bieniek. Ferenc narzekał, że przedsiębiorcy w Rzeszowie przechodzą administracyjną gehennę zanim dostaną pozwolenie na budowę.

Atmosfera gęstnieje także wokół Jerzego Tabina, dyrektora Miejskiej Administracji Parkingów i Targowisk, który odpowiada m.in. za działalność płatnej strefy parkowania, wprowadzonej w tym roku w Rzeszowie. Nieoficjalnie dowiadujemy się, że Tabin jest kolejnym dyrektorem do „odstrzału”. Ferenc traci do niego zaufanie.

Jeśli dodać do tego, że wielu dyrektorów kluczowych wydziałów od wielu miesięcy jest nieobecnych, to wydaje się, że ratusz przechodzi obecnie poważny kryzys personalny.

Od dłuższego czasu na zwolnieniach lekarskich przebywają Stanisława Bęben, dyrektor wydziału pozyskiwania funduszy, oraz Urszula Kukulska, dyrektor wydziału inwestycji. Prawdopodobnie obie już nie wrócą do pracy.

Pytamy ratusz oficjalną drogą, czy odwołanie Piotra Magdonia to etap poważniejszych zmian personalnych w urzędzie. – Bzdura – odpowiada Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

– To nie jest normalne, że czterech dyrektorów tak ważnych jednostek w tak krótkim czasie traci stanowiska. Ale nie można wykluczać, że Ferenc z decyzji o odwołaniu Magdonia wycofa się. Ferenc działa emocjonalnie. Z Piotrkiem może się jeszcze przeprosić – mówią w ratuszu.

Na razie Magdoń jest na 3-miesięcznym wypowiedzeniu. Nie musi przychodzić do pracy.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama