Fot. Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News. Na zdjęciu Mariusz Szewczyk
Reklama

Jest technokratą, zwolennikiem empiryzmu, racjonalizmu i humanizmu. Na czele Komitetu Obrony Demokracji na Podkarpaciu stanął dr Mariusz Szewczyk. 

 

W sobotę w rzeszowskim hotelu Grand odbyły się wybory nowych władz podkarpackiego KOD-u. Były konieczne, bo dotychczasowy lider Kuba Karyś w listopadzie 2019 roku stanął czele ogólnopolskiego Komitetu. Tymczasowym przewodniczącym był Adrian Krzanowski.

Jesteśmy apolityczni, ale… 

W sobotę działacze wybierali nowe władze na 2-letnią kadencję – szefa i 8 członków zarządu KOD-u na Podkarpaciu. W wyborach na przewodniczącego startowała tylko jedna osoba: Mariusz Szewczyk, doktor nauk technicznych, pracujący na Politechnice Rzeszowskiej. Na Szewczyka głosowało 50 osób, jedna osoba wstrzymała od głosu, nikt nie był przeciwny.

Głosowanie było tajne. Gościem specjalnym sobotnim wyborów był sędzia Waldemar Żurek, były rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa. Zanim wybrano nowego lidera podkarpackiego KOD-u Mariusz Szewczyk mówił, że kandyduje, bo KOD, jako ruch protestu, jest potrzebny.

Podczas wystąpienia Szewczyk trochę żałował, że już w swojej początkowej fazie KOD (powstał w grudniu 2015 roku, gdy PiS zaraz po wyborach zaczął demontować konstytucyjne fundamenty państwa) nie przekształcił się w ugrupowanie polityczne.

– Jesteśmy apolityczni, ale wszystkie nasze cele wpisane w statut są stricte polityczne. Polityką zajmujemy się cały czas, uczestniczymy w niej. Kontestując system nie wchodząc w system odebraliśmy sobie część możliwości działania – uważa Mariusz Szewczyk. 

Wybory niewiele zmienią

KOD w całym kraju w ostatnim czasie stracił na znaczeniu, szuka swojego miejsca w aktualnej rzeczywistości politycznej. W 2019 roku mniej aktywne były także regionalne struktury. Na ostatnich protestach w obronie niezależności sądownictwa przychodzi po kilkadziesiąt osób. Czasy, gdy przychodziło po 500, minęły. 

Pojawiają się głosy, by KOD był bardziej aktywny w sprawach dotyczących samorządów lub ekologii. Ale obie te sfery są już zagospodarowane przez inne organizacje społeczne. KOD na tych polach może niewiele znaczyć. W skrócie – wypruje żyły, efekt będzie mizerny. Mariusz Szewczyk uważa jednak, że KOD, jako ruch protestu, jest niezbędny.

Szczególnie, że – jak twierdzi Szewczyk – tworzenie w Polsce systemu jednopartyjnego będzie trwało bez względu na rezultat wyników wyborów prezydenckich, które odbędą się w maju br. 

– To się nie skończy, dopóki władzy ustawodawczej nie przejmą siły demokratyczne. Jeżeli obecnie rządzący nie będą mogli realizować swojej wizji państwa nacjonalistyczno-narodowego z elementami socjalizmu, to będą wdrażać cele: chronimy się przed odpowiedzialnością – prorokuje Mariusz Szewczyk.

Na stołku nawet i 15 lat 

Jego zdaniem KOD musi działać co najmniej do kolejnych wyborów parlamentarnych. I właśnie na to zwracali uwagę działacze, by KOD nie zwinął żagli, gdy PiS przestanie rządzić. Istnieje bowiem pokusa, że ich następcy niektóre elementy „dobrej zmiany” będą chcieli przyswoić. 

– KOD musi trwać wiecznie i jeden dzień dłużej. Przyjdą inni oszołomkowie, KOD-u nie będzie i znów trzeba będzie zaczynać od nowa. Może pan na tym stołku siedzieć 12, 15 lat – mówił do Mariusza Szewczyka jeden z działaczy Komitetu.  – Oby nie – odpowiedział z uśmiechem Szewczyk. 

Uważa on, że protesty, które są znakiem firmowym KOD-u, nie powinny odbywać się zbyt często i bez wyraźnego powodu. Muszą być też dobrze skoordynowane. – Protesty nie mogą służyć podbudowaniu własnej psychiki – twierdzi Szewczyk.

Wyciągać „ciemne sprawki” 

KOD chce osiągnąć efekt społeczny, nie kojarzyć się tylko z ulicznymi protestami. Mariusz Szewczyk jest zwolennikiem, by KOD podejmował inicjatywy ustawodawcze, prowadził zbiórki podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw. – To jest paliwo – przekonywał. 

Nowy szef podkarpackiego KOD-u twierdzi, że Komitet powinien też częściej występować do instytucji publicznych z pytaniami w trybie dostępu do informacji publicznej – zarówno na poziomie centralnym, jak i lokalnym. – By wydobywać na światło dzienne pewne ciemne sprawki, uwidaczniać, w jakim kierunku ta władza nas prowadzi – tłumaczył Szewczyk.

On sam twierdzi, że nie ma żadnych poglądów politycznych, nie identyfikuje się z żadną ideologią, podstawą jego wyborów i myśli są trzy kierunki filozoficzne: empiryzm, racjonalizm i humanizm. – W każdym ruchu politycznym coś mi zgrzyta. Nigdy nie mam na kogo głosować – stwierdził Mariusz Szewczyk.

Po tych słowach mógł się poczuć zdumiony Andrzej Dec, który prowadził wybory KOD-u. Dec jest przewodniczącym Rady Miasta Rzeszowa, a przede wszystkim członkiem Platformy Obywatelskiej, która w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych brała na listy Koalicji Obywatelskiej działaczy KOD. 

Mamy pełne déjà vu

Mariusz Szewczyk o sobie mówi, że jest technokratą. Do KOD-u zapisał się wiosną 2016 roku, ale miesiąc po wyborach z października 2015 r. czuł, w jakim kierunku PiS prowadzi Polskę. W jeden z listopadowych wieczorów z żoną wyszli przed urząd wojewódzki w Rzeszowie z transparentem: „Trójpodział władzy podstawą ustroju demokracji”.

– Chodziliśmy kilkadziesiąt minut wokół urzędu, dopóki nie zmarzliśmy. Jak obserwowałem, co robi obecna władza, przypomniały mi się wtedy czasy PRL. Okazało się, że mamy pełne déjà vu – mówi nam dziś Mariusz Szewczyk. 

Chce on, by KOD na Podkarpaciu pod jego rządami był coraz liczniejszy – obecnie do Komitetu należy 212 osób, nadal był sprawny w działaniu, a przede wszystkim skuteczny. – Mam nadzieję, że do końca kadencji tego Sejmu przekonamy ludzi, że kontynuacja tego toru zmian w Polsce jest szkodliwa – marzy się nowemu szefowi KOD w regionie. 

Mariusz Szewczyk zdaje sobie sprawę z tego, że KOD ma problem z przyciąganiem nowych ludzi. Przyszłość Komitetu uzależnia w dużym stopniu, co będzie robił obecny rząd. Szewczyk nie ma wątpliwości, że PiS choćby w sprawach sądownictwa nie wyhamuje. – Będziemy dalej musieli wychodzić na ulice i odkłamywać propagandę – zapowiada. 

Bycie razem to podstawa  

Szewczyk uważa, że KOD jest „ucieczką” dla tych, którzy psychicznie nie wytrzymują rządów PiS. – Ludzie będą nas widzieli – mówi. W nowym zarządzie KOD-u znaleźli się jeszcze: Sylwia Barnett, Robert Burek, Witold Domański, Bogusław Kmieć, Adrian Krzanowski, Jacek Kwiatkowski, Irena Paterek i Dariusz Wojakowski. 

Kuba Karyś twierdzi, że KOD nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. – Jesteśmy coraz bardziej widoczni i coraz bardziej znaczącym partnerem – podkreśla.

Z KOD-em chętnie  współpracują dwa stowarzyszenia polskich sędziów: Iustitia i Themis, a także stowarzyszenie prokuratorów „Lex super omnia”, adwokaci, inicjatywa „Wolne sądy”, Amnesty International, czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka. – Tylko wtedy, gdy będziemy razem, można walczyć o praworządność w Polsce – mówi Kuba Karyś. 

KOD w całym kraju ma aktualnie ok. 9000 członków. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama