Zdjęcie: materiały prasowe KO
Reklama

W budżecie Rzeszowa na przyszły rok nie ma pieniędzy na inwestycje zgłoszone przez radnych Koalicji Obywatelskiej. – Będziemy się o nie upominać – deklarują. 

 – Budżet na 2023 rok będzie budżetem przetrwania – mówił w poniedziałek, 12 grudnia, Marcin Deręgowski, szef klubu KO w Radzie Miasta Rzeszowa. W przededniu sesji, podczas której odbędzie się głosowanie nad uchwałą budżetową. Deklarował przy tym, że radni KO poprą przyszłoroczny budżet Rzeszowa. 

W liczbach wygląda tak: wydatki będą na poziomie 1,9 mld zł, dochody zaplanowano na ponad 1,67 mld zł. Jest też jeszcze jeden ważny wskaźnik. To deficyt operacyjny, który wyniesie 43 mln zł. W praktyce oznacza to, że dochody bieżące nie pokryją bieżących wydatków.

Budżet Rzeszowa na 2023 roku powstaje w wyjątkowo trudnych warunkach. Szaleje inflacja, spadły dochody z PIT, wzrosły koszty obsługi długu, mediów, wielu rzeczy nie da się przewiedzieć.

Władze miasta nie zamierzają jednak hamować z inwestycjami, w przyszłorocznym budżecie zaplanowano na ten cel 383 mln zł, najwięcej w historii miasta. Inwestycje będą finansowane m.in z pożyczek. Miasto może sięgać po pieniądze Europejskiego Banku Inwestycyjnego. 

W projekcie przyszłorocznego budżetu nie znalazły się trzy propozycje radnych Koalicji Obywatelskiej (koalicjant proprezydenckiego Rozwoju Rzeszowa), ale nie rezygnują z nich. – Będziemy chcieli je zgłaszać i o nich rozmawiać – obiecuje Deręgowski.

Pierwsza dotyczy budowy przejścia dla pieszych nad torami w ciągu ulicy Jałowego. W dni robocze szlaban opada kilkadziesiąt razy. Rogatki zamknięte są przez około cztery godziny. Na razie, bo połączeń w ramach Podkarpackiej Kolei Aglomeracyjnej ma być więcej.

– Nawet trzy razy więcej – mówi Marcin Deręgowski. – Dlatego trzeba się tym jak najszybciej zająć. Przygotować projekt, zarezerwować pieniądze na budowę nowej kładki, albo wykorzystać do tego zabytkową, zdemontowaną ze stacji Rzeszów Główny. 

Reklama

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Radni KO chcą też lodowiska. Ale nie przy aquaparku, jak planuje ratusz, ale tam, gdzie już kiedyś było, czyli u zbiegu ulic Wyspiańskiego i Witosa. – To idealne miejsce, mieszkańcy do niego przywykli – podkreśla Deręgowski. 

Nie chodzi jednak tylko o miejsce. Ratusz najpierw chce wybudować aquapark, a dopiero później lodowisko. – To może zając nawet 15 lat. Musimy  zbudować lodowisko niezależnie od tego, czy powstanie aquapark – uważa szef klubu KO. Mieszkańcy czekają na lodowisko od sześciu lat.

To nie koniec planów. Trzecia propozycja dotyczy obwodnicy północnej, a dokładnie drogi, która zamknie pierścień wokół miasta. Chodzi o drogę od ul. Okulickiego do Warszawskiej przez Miłocińską, która udrożni ruch w tej części miasta.

Radni KO chcą, żeby w przyszłym roku rozpocząć przygotowania do tych inwestycji, czyli zadbać o dokumentacje oraz pozwolenia na budowę. – Żeby w momencie odblokowania pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, były gotowe do finansowania – tłumaczy Deręgowski. 

Bo to z tych pieniędzy mają być finansowane inwestycje samorządowe. W przeciwnym razie, grozi nam jeszcze większy kryzys. – Upadną przedsiębiorstwa, wzrośnie bezrobocie, zmaleją wpływy z podatków, nakręca się spirala dramatycznych zmian, których odbudować w szybkim czasie się nie da – mówi Andrzej Dec, przewodniczący Rady Miasta.

(la)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama