Rzeszów znów stał się sławny. Tym razem dzięki pornolowi na przystanku. Tłumy internautów zaczęły masowo wpisywać w wyszukiwarkach internetowych słowa klucze: RED MPK XXX.
A przecież nie jest łatwo zaistnieć w świadomości rodaków. Mamy w centrum miasta największą pomnikową waginę świata, tęczowy gay bridge, a teraz porno komunikacyjne. A przecież wcześniej parno też już było, tylko w Jelczach podczas letnich upałów.
Był pomysł, aby przystanki były ogrzewane i klimatyzowane. Najwyższa pora, aby jeszcze bardziej wzbogacić ofertę. Należy tylko uczynić wszystko, aby postronne osoby nie poczuły się zgorszone. W planie jest zainstalowanie w okolicach przystanków (wzorem miast niemieckich) kabin z siedziskami, chusteczkami i ekranem. Na pewno takie Państwo widzieli, w nagrodzonym w Cannes filmie „Pianistka”. Niewątpliwe zyski, zasiliłyby naprawę inteligentnego systemu sterowania ruchem w mieście.
Przedsięwzięcie, aby nudzącym się pasażerom, czekającym na spóźniony autobus puszczać na monitorze film, wcale nie jest wcale taki zły. Ile się można wpatrywać w Annę Kowalską, która z plakatów wabi nas przed wyborami. Mamy przecież Muzeum Dobranocek, zdałyby się bajki. Tylko czy one także, nie mają zabarwień erotyczno – skojarzeniowo – sprośnych?
Taka Księżniczka na ziarnku grochu wylegiwała się na piernatach, ale najbardziej lubiła jak ją uwierała smakowita roślina strączkowa. Więc typowa masochistka.
Smerfy już dawno zostały przebadane i stwierdzono w nich przemycanie treści masońskich. Ale jedna Smerfetka, w towarzystwie tylu facetów musiała być nimfomanką, na której widok oblizywali się wszyscy, włącznie ze starym zbereźnikiem Gargamelem.
To, że Królewna Śnieżka była szczęśliwa ze siedmioma krasnoludkami w jednym wyrku, rzecz tak oczywista, że szkoda atramentu na pisanie o tym. Grupenik jak tralala.
Wiemy, że Czerwony Kapturek uwielbiał śmigać samotnie po lesie – przeto wszystko jasne. Po co się w głusze zapuszczać? Ano po to, że może się coś przydarzy. I do końca nie wiadomo, co z tym wilkiem się robiło. Oficjalnie to on coś tam połykał, ale to jest tyko wersja oficjalna.
Dziewczynka z zapałkami to typowa lolitka, przecież wiemy że ta ulicznica, wystawała godzinami na ulicy, podrywała na zapałki (trochę odwrotnie niż koleżanki, które proszą o ogień jak niby go nie mają), dzięki którym panowie mogli podświetlić swe sypialnie jak nie lubili po ciemku.
Kopciuszek, poza tym, że kopcił straszliwie, celowo gubił czółenka, aby znaleźć sobie sponsora. W wiadomych celach – spotkania sponsorowane.
Pszczółka Maja sobie latała i zapylała. W sumie to może lepiej, że się zajęła kwiatostanem, bo Gucio wyglądał na ospałego – czytaj byłby „zdolny do niczego” jakby coś.
Bolek i Lolek to było już też przerabiane, trzymali się za rączki, a Tosia to też już wiemy z mediów, była tylko na przykrywkę, no chyba, że był to trójkącik incognito. I w tym wieku pod namioty się wybierać? Daje do myślenia.
Ze Smokami i Królewiczami walczącymi z nimi, sprawa jest dość prosta. Zgłaszali zapotrzebowanie lub też mieli mieć obiecane dziewice. Ale ponieważ dziewica to gatunek prehistorycznie zamierzchły niczym dinozaury, wiec z uwagi na deficyt problem znikł sam.
Uwielbiane „Stoliczku nakryj się”, powoduje tylko najgorsze konsumpcyjne skojarzenia. Przecież jak się już sprzęt domowy zapełnił jadłem i wypitką, to o czym mieli myśleć biesiadnicy po wyżerce, jak nie o …
Calineczka była prześliczna, co już musiało pobudzić wyobraźnie nie tylko zboczeńców, a Książe Elfów podarował jej w ramach podrywu kilka skrzydeł, czyli wiadomo – fantazyjne przebieranki, typowa dewiacja opisana przez Światową Organizację Zdrowia.
W Cudownej Lampie Aladyna trzeba było pocierać lampionem, aby wyskoczył dżin. Ruchliwe pocieractwo, wiadomo…., a i dżin jak wyszedł to nie jakiś szczawik, ino mocarz a’la Pudzian.
Zakazana powinna być bajka „12 Prac Asterixa” gdzie pojawia dialog pomiędzy Obelixem a kapłanką z wyspy rozkoszy:
„-Czego sobie życzysz piękny wojowniku
– Jeść
-Jeść?
-Jesteś na wyspie rozkoszy Ze wszystkich dostępnych rozkoszy możesz wybrać co chcesz a Ty wybrałeś jedzenie
– No pewnie jedzenie to prawdziwa rozkosz”.
Jedynie Koziołek Matołek samotnie podróżował po świecie, (a co można robić w pojedynkę, to aż strach pisać), a wiadomo – miał okazje, tyle orientu mu się pod racicami przetoczyło.
Eh…, już wiemy dlaczego dzierżył miano matołka…