Mieszkańcy rzeszowskiego osiedla Drabinianka zdziwieni, że proboszcz tamtejszej parafii bez konsultacji z nimi zdecydował o zamontowaniu na kościelnej dzwonnicy nadajników GSM sieci Play.
Chodzi o kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej przy ulicy Koło. To własnie tam od 2016 roku trwa budowa nowej świątyni, bo dotychczasowa okazała się za mała dla rozrastającego się osiedla. Budowa nowego kościoła w pełni się jeszcze nie zakończyła, ale parafianie już z niego korzystają. O ile cieszą się z powiększenia kościoła, tak już mniej podoba im się pomysł zamontowania na dzwonnicy nadajników GSM.
„Około tygodnia temu proboszcz dogadał się z jakąś siecią telefonii komórkowej i na dzwonnicy nowo budowanego kościoła zamontowano dwa nadajniki GSM” – zaalarmował nas kilka dni temu internauta „Pisul Maximus”, Czytelnik Rzeszów News.
Dlaczego wybrał swój interes?
„Czy tak nisko zamontowany nadajnik telefonii komórkowej nie wpłynie na zdrowie mieszkańców? Domy są położone naprawdę blisko. O żadnej strefie ochronnej chyba nie może być mowy, jeśli najbliższe domy są zaledwie 10-15 metrów od nadajnika. A domów wokół nadajnika sporo. Podobnie w bliskiej odległości wybudowano plac zabaw” – dodaje.
Mieszkańcy Drabinianki twierdzą, że proboszcz nie poinformował ich o „komórkowej” inwestycji. „Dlaczego wybrał swój interes i zarobek kosztem zdrowia swoich parafian? Co będzie, gdy ktoś zachoruje na nowotwór? Czy weźmie cywilną odpowiedzialność?” – pytają.
Mieszkańcy narzekają również na to, że po zamontowaniu nadajników GSM na kościelnej dzwonnicy, w ich domach przestały działać niektóre kanały telewizji naziemnej. Podobno o całym problemie została poinformowana kuria rzeszowska. Jej rzecznik ks. Tomasz Nowak zaprzecza. – Jak na razie nie dotarły żadne skargi na ten temat – twierdzi ks. Nowak.
Kto ma pretensje, niech się zgłasza
Ks. Tadeusz Pindara, proboszcz parafii, informuje nas, że nadajniki, z których korzysta sieć Play, na wieży zamontowano już pół roku temu. Nie precyzuje jednak, ile ich dokładnie jest i jaką mają moc. Ks. Pindara zapewnia nas, że przed podjęciem decyzji o zamontowaniu nadajników konsultował się, czy urządzenia są bezpieczne dla mieszkańców.
– Otrzymałem zapewnienie, że wszystkie przepisy prawa związane z tym tematem zostaną zachowane. To mnie przekonało, bo, o ile mi wiadomo, przepisy w Polsce w tym temacie są o wiele bardziej rygorystyczne niż w sąsiednich krajach Unii Europejskiej – informuje nas ks. Tadeusz Pindara. Zapewnia, że gdyby miał jakiekolwiek wątpliwości, czy nadajniki stwarzają niebezpieczeństwo dla mieszkańców, nigdy by się na nie nie zgodził.
– Tym bardziej, że przecież sam mieszkam wraz z księdzem wikariuszem najbliżej kościoła. Już po pół roku mogę zapewnić, że nie zauważyłem u siebie żadnych negatywnych sygnałów. Wysypiam się równie dobrze, jak wcześniej i mogę normalnie wykonywać swoje obowiązki – twierdzi proboszcz parafii.
Ks. Pindara twierdzi także, że do niego nie dotarły żadne skargi parafian. – Gdyby pojawiły się u kogoś z okolicznych mieszkańców udokumentowane medycznie negatywne objawy nadajników GSM, proszę to do mnie zgłaszać, a wtedy podejmiemy odpowiednie działania – deklaruje ks. Tadeusz Pindara.
Proboszcz: słaby sygnał internetu
Zaznacza także, że decyzję o zamontowaniu nadajników nie podjął sam. Twierdzi, że rozmawiał z niektórymi mieszkańcami oraz przedstawicielami Rady Parafialnej, którzy pozytywnie zaopiniowali zamontowanie nadajników. – Nie tylko nie mieli nic przeciw, ale wręcz przeciwnie: wyrazili radość z tego faktu, gdyż do tej pory mają problem z jakością sygnału GSM – twierdzi proboszcz.
Opowiada też o swoich doświadczeniach. Że w 2010 roku, gdy zamieszkał w domu parafialnym, chciał założył telefon. Próbował za pośrednictwem Poczty Polskiej, kazano mu czekać. Gdy duchowny się nie doczekał, postawił na telefon komórkowy i mobilny internet.
– Niestety, sygnał był słaby i przez to korzystanie z telefonu, a szczególnie z internetu było bardzo ograniczone – wspomina ks. Pindara. Dogadał się więc z siecią Play i na dzwonnicy zamontowano nadajniki GSM. Proboszcz twierdzi, że zrobił to w trosce o „podniesienie jakości życia mieszkańców osiedla”.
– Świątynia oczywiście nie po to została zbudowana, ale dla pożytku duchowego wiernych. Ale skoro nadarzyła się okazja, aby podnieść jakość życia mieszkańców, to należało to wykorzystać. Jest to swoista wartość dodana – uważa ks. Tadeusz Pindara.
Twierdzi, że parafia za udostępnienie wieży kościelnej dla nadajników dostaje pieniądze, ale podobno „nie jest to wielka kwota”. Ks. Pindara dziwi się głosom krytyki, skoro parafia na Drabiniance nie jest jedyną w Rzeszowie, która zgodziła się na montaż nadajników i podobno nikomu to nie przeszkadza.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl