Zdjęcie: Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej
Reklama

Ponad 3 tysiące obywateli Ukrainy nielegalnie mogło przekroczyć polsko-ukraińską granicę w Medyce na skutek fikcyjnego procederu zatrudniania Ukraińców w polskich firmach. Rzeszowska prokuratura oskarżyła 14 osób.

Wśród oskarżonych jest trójka głównych organizatorów procederu. To 28-letni Denis K., jego ojciec Wacław K. (obaj są Polakami ukraińskiego pochodzenia) oraz 45-letni Mariusz M.  – Działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej – poinformował Artur Grabowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

Z jej ustaleń wynika, że Denis K. i Wacław K. zdobyli polskie obywatelstwo w nielegalny sposób, a potem stworzyli mechanizm sprowadzania do Polski obywateli Ukrainy na podstawie „lewych” zaświadczeń o zatrudnianiu ich w polskich firmach. 

Śledczy pod lupę wzięli lata 2015-2016, gdy polsko-ukraińskie przejście w Medyce masowo przekraczali Ukraińcy, posługując się tzw. wizami pracowniczymi. Do Polski przyjeżdżali po to, by w naszym kraju legalnie pracować. Oczywiście, na papierze.

Polskie firmy, głównie na Podkarpaciu i na Dolnym Śląsku, które zakładali m.in. ukraińscy studenci przebywający już w Polsce, do urzędów pracy zgłaszały, że chcą zatrudnić swoich rodaków. Potem wysyłały dokumenty do Ukraińców, a ci zgłaszali się do jednego z sześciu Konsulatów RP na Ukrainie i tam uzyskiwali wizy pracownicze, uprawniające do wjazdu na teren naszego kraju.

Firmy, które rzekomo miały zatrudnić Ukraińców, w rzeczywistości nie prowadziły żadnej działalności gospodarczej. Powstawały tylko po to, by ściągnąć do Polski Ukraińców, którzy pracy nie podejmowali. Firmy świadczyły fikcyjne usługi budowlane, informatyczne, a także sprzątania.

Ci, którzy przyjechali do Polski, za załatwienie papierów płacili od 20 złotych. Były też kwoty w granicach 350-400 zł, a nawet 1000 euro. Firmy nie płaciły składek ZUS, podatków. Na miejsce jednej zlikwidowanej firmy za chwilę powstawała kolejna. 

Przyjazd Ukraińców do Polski na tzw. wizę pracowniczą był wstępem do tego, że Ukraińcy potem występowali o czasowe osiedlenie się w naszym kraju, a na samym końcu nabywali polskie obywatelstwo.

Sfałszowane dokumenty składano do wojewody podkarpackiego, który rozpoznaje wnioski o zalegalizowanie pobytu cudzoziemców spoza krajów Unii Europejskiej. Do wojewody trafiały fałszywe świadectwa urodzenia o tym, że Ukraińcy mają polskie korzenie, co miało ułatwić im załatwienie formalności w uzyskaniu polskiego obywatelstwa.   

Ukraińcy, którzy przyjeżdżali do Polski, w zdecydowanej większości nasz kraj traktowali tylko przejazdowo. Docelowo dostawali się do innych unijnych krajów, np. Wielkiej Brytanii, Holandii, czy Francji. Prokuratura twierdzi, że przestępczy proceder umożliwił wjazd do Polski ponad 3 tysiącom Ukraińców. 

Ukraińców „zatrudniali” w swoich fikcyjnych firmach pozostali oskarżeni. W grupie 14 osób objętych aktem oskarżenia jest dziewięciu Polaków i pięciu Ukraińców. Niektórzy z nich także meldowali Ukraińców u siebie. 

Wobec podejrzanych prokuratura zastosowała poręczenia majątkowe, zakazy opuszczania kraju z jednoczesnymi zatrzymaniami paszportów oraz dozory policji. Wszystkim grozi do ośmiu lat więzienia. 

O tym, że proceder nielegalnego przekraczania granicy z naszym wschodnim sąsiadem kwitnie w najlepsze we wrześniu 2016 roku alarmowała rzeszowska delegatura Najwyższej Izby Kontroli. NIK sprawdzała, czy firmy, które deklarowały, że zatrudnią Ukraińców na terenie Polski rzeczywiście to robią. Z raportu wynikało, że aż 80 proc. cudzoziemców nie podjęło legalnej pracy. Szczegółowe wyniki kontroli NIK przedstawialiśmy TUTAJ.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama