Rzadko mi się zdarza polemizować z wpisami na blogu, ale zostałem wymieniony z nazwiska i postanowiłem się do tego odnieść. Może to chociaż częściowo wyjaśni zaistniałe nieporozumienie i niezrozumienie.
Otóż w niedawnym tekście pojawiło się nawiązanie do mojej propozycji nowoczesnego podejścia do podatków. Mogę tylko poradzić, aby dokładnie zapoznać się z rozwiązaniami stosowanymi w celu obniżenia podatków lokalnych w różnych miejscach w Polsce, co odciąża zwykłego mieszkańca i pozostawia mu w kieszeni więcej pieniędzy. Można oczywiście nazywać takie działania „wiele hałasu o nic”, ale niestety często rządzący inaczej widzą problemy zwykłych ludzi. Dla człowieka, który z początkiem roku dowiaduje się o różnych czekających go podwyżkach każda kolejna wyższa opłata to dodatkowe wydatki. Jeśli zatem są możliwe inne warianty, w dodatku sprawdzone gdzie indziej z powodzeniem, to może warto je rozważyć a nie z góry krytykować.
O stosowanych przez niektóre samorządy prospołecznych rozwiązaniach z kilku rejonów Polski już pisałem. Dodam jedynie szczegółowe wyliczenia na to, jak obniżając stawki można zyskać więcej, bo być może to wymaga precyzyjnego zaprezentowania.
Otóż załóżmy, że w Rzeszowie bilety semestralne MPK w starej cenie 220 zł kupiło np. 1000 studentów. Daje to łączne wpływy 220 tys. zł. A po wprowadzeniu obniżki do 198 zł (poniżej psychologicznej bariery 200 zł!) i odpowiednim nagłośnieniu tego (wszechobecna promocja, dla większej zachęty) następnym razem takie tańsze bilety kupiło 1200 studentów (czyli dodatkowo zachęcono niższą ceną 200 osób, które zdecydowały się na kupno tańszych biletów właśnie z powodu niższej ceny). Razem wpływy ze sprzedaży wynoszą wtedy 237,6 tys. zł – zatem pomimo niższej ceny jednostkowej są WYŻSZE wpływy ze sprzedaży! Dochodzi jeszcze efekt wizerunkowy, tzn. miasta przyjaznego studentom oraz w konsekwencji zmniejsza się liczba „gapowiczów” i więcej osób ma ułatwione przemieszczanie się po mieście.
Oczywiście ten przykład można pomnożyć przez ogromną liczbę młodych ludzi, studiujących w naszym mieście (kilkadziesiąt tysięcy studentów). Wystarczy zatem odważyć się na odejście od starego myślenia i bardziej nowoczesne potraktowanie zasad ekonomii.
Prezydent Lubina – stosując nowe spojrzenie na opłaty lokalne – właśnie dlatego zaproponował inne podejście do podatków, bo uważał istniejący system za przestarzały, który trzeba jak najszybciej unowocześnić. Używał też innych określeń, nazywając ten podatek krzywdzącym i niesprawiedliwym i dodawał: „To stara i prymitywna metoda, która nie przynosiła wielkich dochodów”.
Należy żałować, że nowa kadencja rzeszowskiego samorządu nie rozpoczęła się od zmiany podejścia do spraw podatkowych. Można wręcz odnieść wrażenie, że nie ma woli rozmawiania o zmianie skostniałego i przestarzałego modelu fiskalnego, a przecież na tym skorzystaliby wszyscy – i mieszkańcy Rzeszowa, i budżet miasta.