Zdjęcie: Urszula Chrobak / Rzeszów News

Burzliwa dyskusja rzeszowskich radnych o tym, że rząd PiS odmówił dofinansowania budowy obwodnicy południowej dla Rzeszowa. – Wstyd mi za was – mówili radni PO do radnych PiS.

Odmową przez rząd Beaty Szydło 277-milionowego dofinansowania budowy 6-kilometrowego odcinka obwodnicy, która ma łączyć ul. Podkarpacką z al. Sikorskiego i doprowadzić do tego, że z centrum Rzeszowa zostaną wyrzucone ciężarówki, zajęli się we wtorek na sesji rzeszowscy radni miejscy.

To temat, który od piątku nie schodzi z czołówek lokalnych serwisów informacyjnych. Nie ma się co dziwić. Budowa obwodnicy, której koszt szacowany jest na ok. 500 mln zł, bez dofinansowania, na które liczył ratusz, nie ma szans na realizację, a na pewno nie do 2019 roku, jak przewidywały władze Rzeszowa.

PiS: Chcemy jasnej wizji

Poniedziałkowe oświadczenia wojewody podkarpackiego i Ministerstwa Rozwoju, z których wynikało, że to miejscy urzędnicy nawalali przy składaniu wniosków, bo nie dopełnili formalności, wcale nie przekonały politycznego zaplecza prezydenta Tadeusza Ferenca – koalicji Rozwoju Rzeszowa i Platformy Obywatelskiej.

Radni opozycyjnego PiS przystąpili do ataku na władze miasta. Chcieli się dowiedzieć, jaki ratusz ma teraz pomysł na wyjście z patowej sytuacji, która totalnie burzy plany inwestycyjne miasta. Radni PiS domagają się od Ferenca i jego ekipy „jasnej wizji”.

Marcin Fijołek, szef klubu PiS, zarzucał władzom Rzeszowa, że mamiły mieszkańców informacjami, jak miasto jest fantastycznie przygotowane do inwestycji, zanim wybuchła wiadomość, że rządowego wsparcia jednak nie będzie.

– To nie odpowiada stanowi faktycznemu – mówił Fijołek. Nawiązywał do oświadczenia wojewody podkarpackiego Ewy Leniart, która wypunktowała ratusz za to, że poległ w walce o pieniądze, bo nie dostarczył do wniosku pozwolenia wodno-prawnego a Ministerstwo Rozwoju wytknęło miastu, że nie ma Zezwolenia na Realizację Inwestycji Drogowej. Ba, miasto nawet nie rozpoczęło takiego postępowania.

Przestraszyli się krzyków

Prezydent Tadeusz Ferenc nie ukrywa, że formalne braki to skutek protestów mieszkańców i ekologów, którzy przez wiele miesięcy zasypywali różne instytucje pismami, jak bardzo obwodnica południowa będzie szkodliwa dla środowiska i nie zrealizuje marzeń o rozładowaniu korków w centrum Rzeszowa. 

– Gdyby nie było protestów, procedura dotycząca ZRID byłaby rozpoczęta – przyznał Ferenc. Ale ratusz za dobrą monetę wziął obietnice urzędników PiS-owskiego wojewody, że późniejsze uzyskanie ZRID-u nie będzie większą przeszkodą, by miasto w finale dostało od rządu pieniądze. Wniosek o dofinansowanie miasto złożyło rzutem na taśmę. Termin mijał 27 kwietnia.

– Urzędnicy przestraszyli się ludzi, którzy mocno krzyczeli, a przecież większość mieszkańców Rzeszowa i całego Podkarpacia chce, aby obwodnica powstała – mówił na sesji Tadeusz Ferenc.

Przypomniał również, że budowa obwodnicy południowej to nie jedyna inwestycja, w której miasto na etapie składania dokumentów o dofinansowanie potem jeszcze je uzupełnia.

– Nie ma inwestycji bez protestów. Ludzie najpierw się nie zgadzają, a potem cieszą się, że powstała nowa droga. Gdybyśmy nie podejmowali ryzyka, nic by nie powstawało – przekonywał Ferenc.

Kiedy będzie budowa?

Według radnego Roberta Kultysa (PiS) ratusz na własne życzenie zgotował sobie problem, bo poprawiony wniosek miasto złożyło 12 maja, a termin składania wniosków mijał 27 kwietnia.

– Jak można wstecznie żądać od urzędników, żeby wydali zezwolenie, jeżeli o dwa tygodnie za późno złożono prawidłowy wniosek? – nie mógł się nadziwić Kultys.

Pierwszy miasto wysłało do wojewody 18 kwietnia. Był wadliwy. Służby dały ratuszowi siedem dni na uzupełnienie braków. Odpowiedzi nie było, za to 12 maja, już po terminie, miasto złożyło nowy wniosek, który teraz jest weryfikowany przez służby wojewody.

Radny Robert Homicki z Nowoczesnej chciał się dowiedzieć, na jak długo w obecnej sytuacji budowa obwodnicy południowej zostanie odłożona na półkę.

– Kiedy będzie budowa? W tej chwili nikt nie potrafi na to odpowiedzieć – wyjaśnia Tadeusz Ferenc.

PiS: To nie wina ekologów

Radni PiS mówili, że zaskoczenie ratusza, że nie dostanie pieniędzy, można włożyć między bajki. – Obwodnica południowa to jedna z najważniejszych inwestycji w Rzeszowie. Taka inwestycja wymaga przygotowania z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym, aby mieć czas na złożenie odpowiednich dokumentów we właściwym czasie  – mówi Marcin Fijołek.

Fijołek z kartki przeczytał, jakie dokumenty miasto złożyło z opóźnieniem. – Proszę nie mówić, że to ekolodzy, protesty, wojewoda są winni temu, że dofinansowania nie ma. Procedury związane z tą inwestycją powinny się rozpocząć znacznie, znacznie wcześniej – dodawał szef klubu PiS.

Andrzej Gutkowski, wiceprezydent Rzeszowa, odbił piłeczkę, stwierdzając, że procedurę wszczęcia ZRID można rozpocząć na podstawie innych dokumentów. – W pewnych sprawach idziemy na uproszczenia – mówił Gutkowski. Za przykład podał budowę drogi lotniskowej, gdzie formalności związane z uzyskaniem ZRID-u były później uzupełniane.

Radna Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu PO, była zażenowana zarzutami Marcina Fijołka pod adresem ratusza. – To nie była troska o miasto – zarzuciła Fijołkowi Kaźmierczak.

Wytknęła mu, że kartkę, z której czytał, podsunęli mu urzędnicy wojewody. To miał być dowód na to, że radni PiS są na zawołanie obozu rządzącego, który regularnie rzuca miastu kłody pod nogi.

To radnych PiS trzeba prosić?

Jolanta Kaźmierczak nie może pojąć, dlaczego radni PiS nie starali się u swojego wojewody, by pomóc miastu w uzyskaniu dofinansowania.

– Teraz po fakcie, kiedy się nie udało, bo nie było przyspieszenia, kiedy nie było tych „wszystkich rąk na pokład” teraz się wymądrzacie. Wstyd. Wstyd, jako radni. Naprawdę się za was wstydzę – nie szczędziła cierpkich słów Kaźmierczak pod adresem PiS.  

Radny Grzegorz Koryl (PiS) bronił swoich klubowych kolegów. – To nie ich wina. Ze strony prezydenta nie było żadnej prośby o pomoc w tej sprawie – mówił  Koryl.

– Trzeba o to prosić? Sami powinniście się w to włączyć – skwitował krótko Ferenc.

Andrzej Dec (PO), przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa, na podsumowanie gorącej dyskusji stwierdził, że starania miasta o pozyskanie pieniędzy na budowę obwodnicy były karkołomne.

– Miejscy urzędnicy musieli się napracować intensywnie i z dużą dawką ryzyka. Ile druga ze stron była zaangażowana, aby to przyspieszyć? – pytał Dec, dodając, że spór w tej sprawie może rozstrzygnąć specjalna komisja.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama