Zdjęcie: Kamil Pudełko / Rzeszów News

– To próba zdyskredytowania naszego wydarzenia – uważają organizatorzy Marszu Żywych w Rzeszowie. Zastanawiają się, czy marszu nie odwołać. 

W czwartek rzeszowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej wydał absurdalne oświadczenie na temat plakatu informującego o tym, że w najbliższą niedzielę (7 lipca) odbędzie się XVII Marsz Żywych, który w tym roku upamiętni 77. rocznicę likwidację rzeszowskiego getta żydowskiego. 

Marszowi Żywych, jak co roku, patronuje prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc. IPN-nowi nie podoba się, że na plakacie nie ma informacji, kto był odpowiedzialny za likwidację rzeszowskiego getta. IPN jest zdziwiony, że Tadeusz Ferenc patronuje wydarzeniu, którego tytuł rzekomo jest „niejasny i spekulatywny”.

Niejasny i spekulatywny dla kogo? Chyba tylko dla IPN, który uważa, że na plakacie powinna być jasno napisane, że getto zlikwidowali nazistowscy Niemcy. IPN uważa też, że treść plakatu sugeruje, że za haniebną likwidację getta odpowiadają Polacy. IPN twierdzi, że „wśród mieszkańców miasta może to budzić zaniepokojenie i obawy przed prowokacją”.

Jakie „zaniepokojenie”? Jakie „obawy przed prowokacją”? To chyba wie tylko IPN, albo sam je wywołuje, bo nigdy w historii Marszów Żywych „prowokacji” nie było. Mirosław Kędzior, jeden ze współorganizatorów marszu, po zapoznaniu się z oświadczeniem IPN, jest w szoku. – Ręce mi opadają. Słowa w tym oświadczeniu są tak absurdalne, że nie wiem, co powiedzieć – mówi nam Mirosław Kędzior.

– Od 17 lat organizujemy marsz, bywa na nim prezydent, jego przedstawiciele, wszyscy doskonale nas znają. Gdybyśmy na plakacie napisali, że marszowi patronuje biskup, to byłoby zapewne uznane, że to jest dobre. Nie zapraszamy dostojników Kościoła. To jedyna przyczyna, dlaczego ten marsz teraz jest poddawany krytyce – uważa Kędzior. 

To, że w 1942 roku Rzeszów był zajęty przez nazistów, a 7 lipca tamtego roku hitlerowcy wywieźli ze stacji Rzeszów Staroniwa pierwszych Żydów do Bełżca, wie każdy, kto choć trochę zna historię, a przynajmniej nie jest ignorantem. – Przecież to jest jasne, że w Polsce getta likwidowali tylko Niemcy. Bo kto inny? Indianie? Kosmici? Mamy na plakacie napisać, że nie robili tego Polacy? Brak mi słów – nie może pojąć Mirosław Kędzior. 

Oświadczenie IPN idealnie też wpisuje się w aktualną retorykę rządu PiS, który regularnie przy pomocy mediów publicznych nakręca spiralę nienawiści wobec Niemców. – Czy ludzie w IPN już kompletnie się pogubili? To, co zrobili, to krok, by marsz zlikwidować – obawia się Kędzior. – Nie rozumiem, jakie są niejasności. Jak można w ogóle poddać w wątpliwość, kto getto zlikwidował, jak ktoś mógł w ogóle na to wpaść? – pyta.

Mirosław Kędzior twierdzi, że „trzeba mieć dużo dziwnej woli”, by w plakacie 17. Marszu Żywych doszukiwać się sprawstwa Polaków w likwidacji rzeszowskiego getta żydowskiego. – Coś dziwnego dzieje się w głowach ludzi z IPN. Nikt nigdy marszu nie poddał w wątpliwość. Mogę wejść w polemikę z IPN i mówić, że w zagładzie Żydów brali udział też Polacy, a to są fakty historyczne, ale my tego nie podajemy na plakacie – mówi Kędzior. 

Ma pretensje do IPN-u, że choć miał on okazję, by Marsz Żywych w Rzeszowie organizować, to nigdy tego nie zrobił. – Chyba przestaniemy marsz organizować. To, co IPN zrobił, to próba zdyskredytowania naszego wydarzenia. W ogóle tłumaczenie się z tego jest dla mnie poniżające, ręce mi opadają, żyjemy w jakiś oparach absurdu. Jeżeli będzie trzeba, to pójdę w nocy i na plakatach zamażę patronat prezydenta – zapowiada Kędzior. 

O stanowisko w tej sprawie zwróciliśmy się także do ratusza. Czekamy na odpowiedź.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama