Rzeszowska PO alarmuje: „Polski Ład” pozbawia samorządy pieniędzy. Rzeszów na rewolucji podatkowej stracił już ponad 100 mln zł, straci jeszcze więcej.
W „Polskim Ładzie”, który zaczął obowiązywać od stycznia 2022 roku, ujęto m.in. likwidację składki zdrowotnej do odliczenia, podwyższono kwotę wolną od podatku (do 30 tys. zł), zwolnienie z PIT dla rodzin 4+ i wprowadzenie kapitału opiekuńczego na dzieci.
„Polski Ład” od dawna krytykują samorządy. Twierdzą, że rewolucja podatkowa, którą zafundował rząd PiS, zmniejszy dochody własne gmin, powiatów i województw. Chodzi o obniżenie wpływów z PIT dla samorządów. Rząd łata dziury z budżetu centralnego.
Z roku na rok coraz gorzej
Rzeszów, jak w ubiegłym roku wyliczono, na „Polskim Ładzie” straci około 90 mln zł. Jesienią zeszłą roku Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, odbierał od wojewody Ewy Leniart (PiS) czek na 35 mln zł. Ale już wtedy wiedział, że „Polski Ład” rozłoży finanse miasta.
Sam Fijołek o zmianach w systemie podatkowym wypowiada się ostrożnie, by nie drażnić PiS. Robi to za niego Platforma Obywatelska, która współrządzi w Radzie Miasta Rzeszowa razem z proprezydenckim Rozwojem Rzeszowa.
PO twierdzi, że Rzeszów na „Polskim Ładzie” już stracił ponad 100 mln zł i regularnie dobija samorządy, np. w 2020 roku, gdy obniżono stawki podatku z 18 do 17 proc., podwyższono koszty uzyskania przychodów i zwolniono z PIT osoby do 26. roku życia.
W 2023 roku ma wejść w życie ulga dla klasy średniej. Stawka podatku PIT ma być obniżona z 17 do 12 procent. Według PO na wprowadzonych już zmianach dochody Rzeszowa z podatku PIT zmniejszyły się o 34 mln zł w 2020 r., w 2021 – o 15,7 mln zł.
A politycy PiS nie robią nic
W tym roku dochody zmniejszą się o 80 mln zł, a prognozy na 2023 rok są jeszcze gorsze – mówi się o spadku dochodów na poziomie aż 166 mln zł. To w praktyce oznacza, że wiele inwestycji może być rozłożonych na długie lata albo nie będzie ich wcale.
Rzeszów nie dostał pieniędzy z „Polskiego Ładu” np. na „Wisłokostradę”, która ma połączyć osiedle Nowe Miasto z północną częścią miasta. Pod koniec marca rzeszowscy radni PO apelowali do radnych PiS, by zdopingowali rząd do wsparcia „Wisłokostrady”.
Szacuje się, że budowa „Wisłokostrady” może kosztować ponad 200 mln zł. – Ani rząd, ani władze województwa, ani nasi miejscy radni z PiS nie zrobili nic, aby taką dotację Rzeszów otrzymał – mówi Wiesław Ziemiński, rzeszowski radny PO.
Radni PO uważają, że miasto powinno zacząć budowę „Wisłokostrady” z miejskiej kasy. – Ceny usług i materiałów bardzo szybko rosną i za chwilę okaże się, że koszt „Wisłokostrady” będzie już zupełnie poza zasięgiem miasta – obawia się Ziemiński.
Czysta obsługa, tania propaganda
Rząd tymczasem zasypuje dziury w samorządach z budżetu państwa w sposób uznaniowy. – „Swoi” znowu dostaną więcej, a „obcy” znacznie mniej. Władze miasta stawiane są pod ścianą, bo mają ograniczone zdolności inwestycyjne – mówi Tomasz Cyran z zarządu PO.
Politycy Platformy twierdzą, że działacze PiS tuszują problem. Mówią, że Rzeszów dostał 35 mln zł, ale nie mówią, że na „Polskim Ładzie” miasto straciło ok. 70 mln zł. – Jaki to zatem dla miasta zysk? – pyta Marcin Deręgowski, lider klubu PO w Radzie Miasta Rzeszowa.
Krytykuje on kampanię billboardową, która pokazywała, że Rzeszów dostaje pieniądze od rządu, ale na plakatach nie było informacji, że miasto na zmianach podatkowych straciło ponad trzy razy tyle. Na dodatek, PiS obarcza winą UE za podwyżki cen prądu.
– Czysta obłuda, tania propaganda – ocenia Deręgowski.
Mniej pieniędzy na parki, drogi…
Platforma Obywatelska uważa, że rząd powinien wziąć na swoje barki skutki zmniejszonych wpływów, a zmniejszone dochody samorządów można zrekompensować zwiększeniem ich udziału w podatkach PIT, CIT, a może i wprowadzeniem udziału w podatku VAT.
– W przeciwnym razie mniej pieniędzy będzie na budowę parków, placów zabaw, szkół, przedszkoli, dróg i innej infrastruktury dla mieszkańców – alarmują działacze PO.
Andrzej Dec, przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa, twierdzi, że odcinanie samorządów od pieniędzy widać też w edukacji. Co roku duże miasta są zmuszone dokładać coraz więcej pieniędzy do subwencji oświatowej.
– W przypadku Rzeszowa to ok. 200 mln zł rocznie – podaje Dec. I choć popiera planowane podwyżki pensji dla nauczycieli (o 4,6 proc.), to i w tym przypadku subwencja z budżetu państwa będzie za mała. – Będziemy musieli dopłacić ok. 2,5 mln zł – mówi Andrzej Dec.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl