„Szlak Karpacki” nie otrzyma dofinansowania z Funduszy Norweskich – ustalił Bart Staszewski, aktywista LGBT. Przez homofobiczną uchwałę sejmiku podkarpackiego nasz region stracił 1,7 mln euro. I PiS się dziwi.
„Województwo Podkarpackie straciło miliony złotych, bo ogłosiło się strefą wolną od LGBT. To decyzja donatorów Funduszy Norweskich (Norwegii, Islandii, Lichtensteinu), którą ukrywają polskie ministerstwa, a do której udało mi się dotrzeć” – napisał we wtorek na Facebooku Bart Staszewski, aktywista LGBT.
Staszewski pochodzi z Lublina. I to właśnie tam rozpoczął działania na rzecz LGBT, tworząc stowarzyszenie Marsz Równości. Rozgłos zyskał dzięki akcji umieszczania tablic „strefa wolna od LGBT” na granicy gmin i powiatów, które przyjęły uchwały ograniczające prawa osób nieheteronormatywnych.
Na Podkarpaciu Staszewski umieścił takie tabliczki m.in. w Nowej Dębie i Niebylcu. Z tą ostatnią gminą nawet się procesował. Jej władze chciały zakazać opublikowania fotografii przedstawiającej żółtą tabliczkę przy wjeździe do Niebylca. Staszewski proces wygrał.
O inicjatywie aktywisty i homofobicznych zapędach polskich samorządów trąbiły światowe media, w tym „New York Times”. Latem 2020 roku coraz głośniej mówiło się też o tym, że samorządowcy tracą z powodu kontrowersyjnych uchwał pieniądze od swoich europejskich partnerów.
W czerwcu Komisja Europejska zażądała od marszałka Władysława Ortyla (PiS) wyjaśnień odnośnie do tzw. uchwały anty-LGBT, którą sejmik wojewódzki, zdominowany przez PiS, przyjął w maju 2019 r. Ortyl odpowiedział wtedy, że uchwała nikogo nie dyskryminuje, a jedynie „wyraża sprzeciw wobec nadmiernej i nieproporcjonalnej promocji LGBT”.
Miało być głośno i jest
Donatorów marszałek jednak nie uspokoił. Bart Staszewski dotarł do informacji, że przez wspomnianą uchwałę cofnięta została dotacja Funduszy Norweskich dla projektu “Szlak Karpacki – odkrywanie, promocja i ochrona bogactwa kulturowego i przyrodniczego regionu Karpat”. W sumie blisko 8 mln zł.
„Szlak Karpacki” miał promować dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze Karpat i zapewnić rozwój społeczno-gospodarczy. Dawał gwarancję wieloletniej promocji naszego regionu w Europie. Podkarpacie, które zostało liderem projektu, miało gościć targi i festiwale. Do współpracy zaproszono Czechów, Rumunów, Serbów, Węgrów, Ukraińców i Słowaków.
W 2019 roku „Szlak…” otrzymał akceptację i dotację. Sejmik podkarpacki przyjął nawet uchwałę, która zabezpieczała realizację projektu w kolejnych latach.
Na tym koniec. We wrześniu 2020 roku Fundusze Norweskie wycofały się z dotowania projektu ze względu na dyskryminującą społeczność LGBT uchwałę sejmiku podkarpackiego z maja 2019 roku. Decyzja była ostateczna. Nie podlegała odwołaniu.
Ukryli porażkę
„Zamiast „Szlaku Karpat” turyści zobaczą najdroższą strefę wolną od LGBT w Polsce, a informację o tym dostaną też międzynarodowi partnerzy projektu, którzy także nie dostaną dofinansowania dla swoich działań zaplanowanych w tym projekcie” – napisał Staszewski.
Aktywista stwierdził też, że zarówno radni, jak i rząd ukrywają poniesioną porażkę. Na pytania, które zadał m.in. Ministerstwu Funduszu i Polityki Regionalnej, nie otrzymał odpowiedzi. „Watchdog Polska skieruję sprawę do sądu administracyjnego, może ten ich zmusi, żeby lepiej poszukali i znaleźli co trzeba” – zapowiedział Bart Staszewski.
Dokumenty poświadczające, że Fundusze Norweskie – z obawy przed dyskryminowaniem w naszym regionie osób nieheteronormatywnych – wycofały się z dotowania „Szlaku Karpackiego”, Staszewski otrzymał dopiero od norweskiego MSZ.
Przepadły duże pieniądze
Bart Staszewski liczy, że utrata dużego dofinansowania sprowokuje zarówno władze naszego regionu, jak i inne samorządy w kraju do rewizji tzw. uchwał anty-LGBT.
– Nikomu wcześniej nie przepadła tak duża suma, i to zagwarantowana. W tym przypadku Zbigniew Ziobro nie przyjedzie i nie powie, że on te straty zrekompensuje, bo to nie są tysiące. Ta olbrzymia kwota mocno w przestrzeni publicznej wybrzmiała. Wyborcy rozliczą z tego samorządowców – mówi nam Bart Staszewski.
Aktywista spokojnie obserwuje burzę, którą wywołał. – Cieszę się, że samorząd podkarpacki przyznaje się do utraty dofinansowania, i że nie próbuje obarczyć mnie winą za swoją porażkę. Na razie żadnych kroków prawnych wobec mnie nie zapowiedziano – słyszymy od Staszewskiego.
Jego zdaniem utrata dotacji to nie jedyne przykre konsekwencje uchwały, którą przyjął sejmik podkarpacki. – One dzielą ludzi i dyskryminują. Są jak poklepanie po plecach homofobów. A jednocześnie bardzo uprzykrzają życie mniejszościom, utrudniając im m.in. organizację marszów równości – podkreśla w rozmownie z nami Bart Staszewski.
Urząd twierdzi, że nie dyskryminuje
Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego potwierdza, że „Szlak Karpacki” miał zapewnione dofinansowanie w wysokości 1 753 442 euro, i że 30 września 2020 roku dotację tę cofnięto.
– Operator funduszu Ecorys Polska poinformował lidera projektu i jego partnerów, że Komitet Mechanizmu Finansowego EOG podjął decyzję o anulowaniu przyznania dofinansowania ze środków EOG i Funduszy Norweskich dla projektu – przekazał w środę Tomasz Leyko, rzecznik urzędu marszałkowskiego.
Dofinansowanie wycofano ze względu na nieprzestrzeganie przez partnera wiodącego, a jest nim Podkarpacie, zasad i procedur Funduszu na rzecz Współpracy Regionalnej oraz wartości, jakimi kierują się Fundusze EOG i Fundusze Norweskie.
– Oczywiście się z tym nie zgadzamy – komentuje Leyko. Przekonuje, że uchwała sejmiku z 27 maja 2019 roku wyrażała „sprzeciw wobec promocji i afirmacji ideologii tzw. ruchów LGBT, a nie stanowiska anty-LGBT”. – A to jest duża różnica – twierdzi rzecznik urzędu.
Na czym różnica między „nieafirmowaniem ideologii LGBT” a ograniczeniem praw osób nieheteronormatywnych miałaby polegać? Tego rzecznik Leyko już nie precyzuje.
Bez możliwości odwołania
Samorząd województwa został poinformowany przez Komitet Mechanizmu Finansowego EOG, że decyzja o anulowaniu wsparcia jest ostateczna. Mimo to samorząd podejmuje próby odwołania, po tym jak sprawę rozdmuchał Staszewski.
– Trzeba się zastanowić, czy tego typu procedury są prawidłowe i praworządne, skoro nie zawierają możliwości ustosunkowania się do tak kluczowej decyzji, nie zawierają trybu odwoławczego – docieka Tomasz Leyko.
Dlaczego urząd nie przyznał się opinii publicznej, że projekt utracił dofinansowanie, a stanowisko zajął dopiero teraz?
– Nie dziwmy się, że samorząd w zasadzie zamiótł sprawę pod dywan. Podnosząc larum, ściągnąłby na siebie jeszcze większą falę krytyki. Znów na czołówkach serwisów internetowych byłyby teksty o skutkach postaw homofobicznych, którym rząd PiS i jego ludzie w samorządach przyklaskują – opowiada nam osoba z kręgów UE.
Decyzja pochopna?
Samorządowcy tłumaczą, że sejmikowa uchwała anty-LGBT była jedynie „wyrażeniem woli światopoglądowej” radnych województwa, co potwierdził rzekomo Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie.
Władze Podkarpacia są zaskoczone brakiem dialogu i nagłością decyzji. Uważają ją za „wadliwą, powierzchowną i pochopną”, a także „pozbawioną analizy prawnej”. Dlatego zamierzają szukać innych źródeł finansowania projektu, na razie bez konkretów. Na pytanie, czy zrezygnują z kontrowersyjnej uchwały – odpowiedzi unikają.
Łukacijewska: skandal
Na reakcję opozycji nie trzeba było długo czekać. Elżbieta Łukacijewska, podkarpacka europosłanka Platformy Obywatelskiej, żąda wyjaśnień od marszałka Władysława Ortyla. Łukacijewska zarzuciła Ortylowi, że uchwała sejmiku „nie przystaje do XXI wieku”.
„Mamy skandal i świadome pozbawianie Podkarpacia środków na tak kluczowy sektor, jakim jest turystyka” – napisała na Facebooku europosłanka PO.
marcin.czarnik@rzeszow-news.pl