Dokładnie rok temu 25 października 2015 r. odbyły się wybory do Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. Polacy zadecydowali o tzw. „dobrej zmianie”. Rok po tym wydarzeniu ciężko nie pokusić się o podsumowanie.
Trzeba przyznać PiS to, że mocno rozpoczęło swoją kadencję spełniając pierwszą i najważniejszą obietnicę wyborczą a więc 500+. Niektórzy nazywają to przekupstwem, inni paliwem dla rosnącej dziury budżetowej, ale prawda jest taka, że zwykli ludzie, borykający się z codziennymi problemami dostali od państwa dodatkowe pieniądze bezpośrednio do swoich kieszeni. Tym samym mogąc poprawić poziom życia swojej rodziny. Jedyne obawy może budzić tutaj fakt, że w konsekwencji część z tych osób postanawia zrezygnować z pracy zawodowej, co w przyszłości może skutkować ich wykluczeniem z rynku pracy i systemu emerytalnego.
Program 500+ sprawił, że po roku czasu partia rządząca w dalszym ciągu cieszy się wysokim poparciem w sondażach opinii publicznej. Myślę jednak, że za sprawą polityki chaosu jaką prowadzi obecny rząd notowania te będą się zmieniać. Swoje podsumowanie zacznę od najważniejszych osób w państwie, stopniowo przechodząc do kluczowych resortów.
Pomijając zupełną nieobecność w debacie publicznej Prezydenta Andrzeja Dudy, warto odnieść się do jego słów jakie w kampanii wyborczej kierował On sam pod adresem Prezydenta Bronisława Komorowskiego „Prezydent nie jest od tego by podpisywać wszystko co wysyła mu rząd, nie nazwę go notariuszem bo to obraża notariusza”. Tymczasem, zarówno Prezydent jak i Pani Premier Beata Szydło wykonują polecenia i realizują decyzje tylko jednej osoby – Prezesa Jarosława Kaczyńskiego. I co najważniejsze biorą za to pełną odpowiedzialność.
Osobą, w której Prezes Kaczyński pokłada chyba największe nadzieje jest wicepremier Mateusz Morawiecki. Niestety, dotychczas prowadzona przez niego polityka gospodarcza skutkuje zwiększającym się w zastraszającym tempie zadłużeniem kraju. Złe i nieprzewidywalne decyzje rządu skutkują tym, że część inwestorów odchodzi z Polski.
Ułatwienie rozliczenia podatkowego tak naprawdę będzie skutkowało podwyższeniem podatków, a obniżka ratingu Polski ogranicza zainteresowanie potencjalnych inwestorów. Chaos w systemie prawnym, blokowanie Trybunały Konstytucyjnego, a także znikome wykorzystanie funduszy unijnych mają negatywny wpływ na kondycje polskich firm.
Nie sposób przejść obojętnie nad wizerunkiem Polski w świecie. Z prymusa i z kraju, o którym mówiło się jak wiele osiągnął, któremu wszyscy zazdrościli rozwoju skoczyliśmy do oślej ławki, miedzy innymi dzięki kompromitującym wypowiedziom Ministra Spraw Zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, czy zachowaniom Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza.
Snucie spiskowych teorii, obrażanie naszych sojuszników, zamieszanie z zakupem śmigłowców, ciche przyzwalanie na zachowania nacjonalistyczne, które myli się z postawami patriotycznymi powodują, że Polska w przyszłości i w sytuacjach zagrażających naszemu bezpieczeństwu może zostać osamotniona.
Brak aktywności polskiego rządu na forum Unii Europejskiej może skutkować zdecydowanie mniejszymi środkami w następnej perspektywie finansowej, tym bardziej, że przedstawiciele frakcji Europejskiej Konserwatystów i Reformatorów, do których należą posłowie PiSu, opowiadają się za zmniejszeniem środków dla rolników w ramach Wspólnej Polityki Rolnej, a także zmniejszeniem środków na politykę spójności, której Polska jest największym beneficjentem.
Wiele obaw budzi kosztowna i zupełnie nieprzygotowana reforma oświaty Minister Edukacji Anny Zalewskiej, która będzie skutkowała obniżeniem poziomu edukacji, a także zwolnieniami nauczycieli.
Dla każdego z nas najważniejsze jest zdrowie. PiS obiecywał decentralizację, likwidację NFZ i skrócenie kolejek, tymczasem przez rok sytuacja w służbie zdrowia tylko się pogorszyła. Wzrastające zadłużenia szpitali, strajki personelu medycznego, niekończące się kolejki pacjentów pokazują, że obecny Minister Zdrowia zupełnie nie radzi sobie ze swoim resortem.
Pamiętam jak Jarosław Kaczyński i inni politycy PiSu zarzucali koalicji PO-PSL nepotyzm. Dzisiaj patrząc na polską scenę polityczną i na spółki Skarbu Państwa, które zawłaszczają znajomi, koledzy, rodziny i inni, tzw. „misiewicze” często bez wykształcenia, doświadczenia i znajomości spraw, którymi mają się zajmować, można podsumować tylko jednym zdaniem „mierni, bierni ale wierni” i stwierdzeniem „ a miało być tak pięknie”.
Ostatni rok to również deprecjonowanie polskich autorytetów takich jak na przykład Lech Wałęsa, Władysław Bartoszewski czy Bogdan Borusewicz. To także czarne marsze kobiet, które sprzeciwiają się ograniczaniu ich podstawowych praw oraz próbom odejścia od wypracowanego przez lata kompromisu aborcyjnego. Kompromisu, który w 2007 roku poparło również Prawo i Sprawiedliwość.
W końcu smutny i niebezpieczny podział Polaków na Patriotów i nie-Patriotów, który stworzył mury i wykopał doły, które przez długie lata będziemy musieli burzyć i zasypywać. To oglądanie się za siebie, przyciszone rozmowy, obawy przed wyrażaniem swoich poglądów i przynależności politycznych z obawy o utratę pracy, przypominają czasy PRLu.
Trzeba przyznać, że był to intensywny rok rządów i dobrze, że o jeden mniej.