Około 10 procent funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji w Rzeszowie przyłączyło się do „zwolnieniowego” protestu.
Rzeszowski zarząd CBŚP, elitarnej jednostki policji, liczy około 80 funkcjonariuszy. Pracują w Rzeszowie i w wydziałach zamiejscowych w Tarnobrzegu i Przemyślu. Z naszych nieoficjalnych źródeł wynika, że w czwartek na L4 było ok. 10 proc. policjantów CBŚP.
W piątek, jeżeli nie dojdzie do porozumienia policyjnych związkowców z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji ws. m.in. podwyżek, ma się „rozchorować” większość lub prawie wszyscy policjanci z trzech głównych wydziałów rzeszowskiego CBŚP: zwalczania zorganizowanej przestępczości kryminalnej, narkotykowego oraz ekonomicznego.
Atmosfera w rzeszowskim CBŚP jest taka sama, jak w całej policji. – Żenada – mówi nam jeden z policjantów CBŚP. – Już dawno poszlibyśmy na L4, ale mamy trochę inny charakter pracy niż np. oddział prewencji policji, czy ruch drogowy. Nas na ulicach nie widać – słyszymy od funkcjonariusza CBŚP w Rzeszowie.
Policjanci CBŚP dużo czasu spędzają na naradach z prokuratorami, mają z dużym wyprzedzeniem zaplanowane przesłuchania. – Jak nie przesłucham podejrzanego teraz, to i tak będę musiał zrobić to później. W społeczeństwie echa nie będzie. Ale jak najbardziej trzymamy stronę protestujących – mówi policjant rzeszowskiego CBŚP.
Obawia się on, jeżeli MSWiA nie dojdzie do porozumienia z policyjnymi związkowcami, to pod dużym znakiem zapytania stoi zaplanowana na połowę listopada „realizacja” do jednej ze spraw prowadzonych przez rzeszowskie CBŚP.
O tym, co się dzieje aktualnie w Komendzie Miejskiej Policji w Rzeszowie oraz podkarpackiej policji w związku z „psią grypą”, możecie przeczytać TUTAJ i TUTAJ.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl