To już wiadomość sprzed kilkunastu dni, ale przecież nie straciła na aktualności. Oto Rzeczpospolita z 5. marca podała informację o wynikach tego eksportu, a pośrednio i całego rolnictwa.
Nasz eksport produktów rolno-spożywczych w 2014 roku, pomimo embarga nałożonego przez Rosję, w stosunku do roku 2013 wzrósł o 4,5% i wyniósł 21,4 mld zł. Co więcej, prognozy na bieżący rok – opatrzone zastrzeżeniem: o ile nie będzie jakiejś klęski nieurodzaju, czy załamania gospodarki – wskazują, że eksport ten również powinien wzrosnąć o kilka procent, co dałoby kolejny rekord. Jak to było możliwe? Autorka artykułu – Beata Drewnowska, posiłkując się opiniami ekspertów, twierdzi, że znacznie wzrósł eksport do krajów unijnych, a poza tym poszerzono sprzedaż na nowe rynki. Wśród nich jest Afryka, a obiecująco wygląda również Azja.
W tej samej Rzeczpospolitej także informacja, iż siła nabywcza polskiej płacy minimalnej nieomal dogoniła już Hiszpanię, a wciągu ostatnich 7 lat wzrosła o 55% (podkreślam: siła nabywcza, a nie wysokość). Zaś Janusz Lewandowski w komentarzu dodaje: Okazuje się, że „zielona wyspa” jednak istniała: w czasie gdy dochody Hiszpanów, Portugalczyków, czy Greków załamywały się, w Polsce one rosły. To jest ogromny sukces nas wszystkich. Chciało by się powiedzieć: nic dodać, nic ująć.
Ale czy to trafi do malkontentów ?